Podsumowanie 2015: Literatura zagraniczna wydana w Polsce

W wypadku podsumowania zeszłego roku w polskiej literaturze bardzo łatwo było wyróżnić pewne tendencje, takie jak nasilający się kryzys fikcji i wciąż wzrastająca popularność polskiego reportażu. Zestawienie dotyczące literatury tłumaczonej nasuwa nieco więcej trudności.

Zagraniczni autorzy na polskim rynku
Źródło zdjęć: © mat. wydawcy

/ 11Zagraniczni autorzy na polskim rynku

Obraz
© mat. wydawcy

Po jakimś czasie odpowiedź, chcąc nie chcąc, nasuwa się sama. Czas i pozycja, w jakiej się znajdujemy, każe nam odbierać literaturę poprzez pryzmat kulturowego zamieszania i gwałtownego rozwoju technologicznego, którego jesteśmy świadkami. Choć niektóre z zeszłorocznych lektur mogą nie należeć do najprzyjemniejszych, warto się z nimi zmierzyć. W końcu kto powiedział, że główną funkcją literatury jest poprawianie humoru? O dziesięciu najjaśniejszych punktach w tłumaczonej na polski literaturze z roku 2015, specjalnie dla Wirtualnej Polski, pisze redaktor naczelny portalu Popmoderna.pl - Mateusz Witkowski.

/ 11Michel Houellebecq "Uległość"

Obraz
© mat. wydawcy

Nieuchwytny (ktoś dodałby pewnie: raczej pogubiony) Michel Houellebecq powraca, aby snuć dość niepokojącą wizję przyszłości Europy. Oto władzę we Francji - na mocy demokratycznych wyborów - zyskują muzułmanie. Nowa władza oznacza nowy porządek polegający zarówno na przemianowaniu szkół publicznych na islamską modłę, jak i upowszechnienie wielożeństwa. Pachnie katastrofą? Narrator powieści Houellebecqa odpowiada: bynajmniej. Na "Uległość" spadło bardzo wiele ciosów pochodzących z różnych środowisk. Mam jednak wrażenie, że większość z nich została skierowana nie tam, gdzie trzeba.

Można bowiem zarzucić francuskiemu ekscentrykowi, że podsuwa nam nieco uproszczony wizerunek religii muzułmańskiej. To jednak, co część krytyków i krytykantów nazwała "szowinizmem" i brakiem szacunku dla kobiet (bohater Houllebecqa, literaturoznawca z Sorbony, w dość bezceremonialny sposób podchodzi do spraw związanych z seksualnością), to tak naprawdę sygnał: pod płaszczykiem obyczajowego wyzwolenia i zachodniej otwartości, skrywamy tęsknotę za patriarchatem i niezrealizowane pragnienia seksualne. Houellebecq obnaża europejską hipokryzję i sugeruje, że kulturową przepaść między cywilizacjami można przeskoczyć jednym susem. Wystarczy tylko trafić w nasz czuły punkt.

/ 11Karl Ove Knausgard ''Moja walka. Księga 3''

Obraz
© mat. wydawcy

Krzysztof Varga pytał jakiś czas temu: co też my, czytelnicy, poczniemy, gdy "saga" Knausgarda się skończy i nie pozostanie nam do przeczytania kolejny tom? Pytanie należy póki co zawiesić, gdyż wraz z publikacją trzeciej odsłony "Mojej walki" jesteśmy dopiero w połowie cyklu. Tym razem norweski pisarz cofa się do lat dzieciństwa, które upłynęło w zawieszeniu pomiędzy czułą matką a apodyktycznym ojcem. Teoretycznie znamy to już z poprzednich tomów: językowa precyzja i pozorna obojętność prowadzą nas do bardzo wnikliwej analizy mechanizmów, jakimi rządzi się ludzka natura.

Fakt, że w wypadku osób znających dwie poprzednie powieści Knausgarda trudno pewnie wywołać efekt zaskoczenia, w żaden sposób nie odbiera jednak (nie)przyjemności lektury. Niektórzy recenzenci, jak np. Przemysław Zańko , zwrócili uwagę na to, że na okładce "Mojej walki" powinno znaleźć się ostrzeżenie dla co wrażliwszych czytelników. Ja pozostanę jednak przy przekonaniu, że literatura powinna stanowić wyzwanie i zmuszać do konfrontacji. W tym wypadku: konfrontacji z własnymi utajonymi lękami i traumami.

/ 11Virginia Woolf ''Eseje wybrane''

Obraz
© mat. wydawcy

Tę część podsumowania dedykuję właściwie w całości wydawnictwu Karakter. Oficynie, która "wydaje, co się im podoba" zawdzięczamy między innymi fakt, że polscy wydawcy (dość późno, ale jednak) dostrzegli, że... wygląd ma znaczenie. Mam tu na myśli projekty okładek i cały układ edytorski wydawanych w naszym kraju książek. Oczywiście wciąż możemy spotkać się na naszym rynku z potworkami, które sprawiają, że część grafików stara się na własną rękę wyrobić w wydawcach choć zalążek zmysłu estetycznego , niemniej: zmiana jest widoczna. Publikacje charakteru byłyby jednak jedynie barwną wydmuszką, gdyby nie ich zawartość.

Mój wybór pada tym razem na "Eseje wybrane" Virginii Woolf . Teksty brytyjskiej pisarki, pogrupowane tematycznie, tyczą się m.in. sztuki czytania, pisania, podróżowania i... istnienia. Nie chodzi tu bynajmniej o żadne vademecum. Spojrzenie Woolf, niezależnie od tego, w którą stronę jest kierowane, zawsze obarczone jest szczególną wnikliwością, która sprawia, że prozaiczne doświadczenia urastają do rangi przeżycia artystycznego. "Eseje wybrane" to kolejny dowód, że autorka "Pani Dalloway" wyprzedzała swój czas o dobrych kilka dekad. Ba: chwilami można odnieść wrażenie, że dystansuje również część współczesnych pisarzy i myślicieli.

/ 11Hooman Majd ''Ministerstwo przewodnictwa uprasza o niezostawanie w kraju''

Obraz
© mat. wydawcy

Hooman Majd , amerykańsko-irański pisarz i dziennikarz, będąc w kwiecie wieku, podejmuje decyzję, którą wielu z nas uzna za kuriozalną. Wychowany w Nowym Jorku autor postanawia wrócić do korzeni i zamieszkać na jakiś czas w Teheranie. Samo to nie byłoby może aż tak zaskakujące, gdyby nie fakt, że w Iranie od dawna jest uznawany za szpiega i cieszy się statusem persona non grata. A co więcej: w wyprawie na Bliski Wschód towarzyszą mu jego amerykańska żona i ich dziecko, niemowlę. Siła książki Majda polega m.in. na tym, że potrafi on doskonale zobrazować pozycję, w jakiej się znajduję.

Amerykański Irańczyk jest bowiem zarówno "swój", jak i "obcy". Iran, państwo - delikatnie rzecz ujmując - opresyjne i niewygodne, jest dla niego jednocześnie mityczną krainą związaną z jego pochodzeniem. Wraz z pisarzem i jego rodziną przedzieramy się przez duszne ulice Teheranu, co i rusz napotykając na rozmaite paradoksy takie, jak jednoczesna serdeczność i nieprzychylność mieszkańców stolicy. To nie tylko książka o własnych korzeniach, ale i o nieustannym napięciu na linii "Wschód-Zachód" - choć zręczna stylistycznie (a miejscami wręcz: zabawna), to niepozbawiona swoistego ciężaru.

/ 11Charles Bukowski ''Historie o zwykłym szaleństwie''

Obraz
© mat. wydawcy

"Historie o zwykłym szaleństwie" to śmiała metanarracyjna próba podważenia współczesnych strategii opowiadania na rzecz dekonstrukcji modeli literackiej reprezentacji, która objawia się... STOP. Czego można spodziewać się po prozie Bukowskiego ? Śmiałego eksperymentu? Hermetycznej zabawy formą? Nic z tych rzeczy. Sięgając po Bukowskiego, chcemy dostać Bukowskiego. I po raz kolejny: nie zawiedliśmy się. A więc co to za wydarzenie, skoro (z przyczyn technicznych) Buk już od dawna nie publikuje, a polski czytelnik dostał już, za sprawą wydawnictwa Noir sur Blanc, naprawdę sporo jego dzieł?

Otóż: jest to pierwsze tłumaczenie "Historii..." na nasz język. A więcej Bukowskiego to więcej powodów do radości. W zbiorze znajdziemy dobrze nam znane historie o życiowych wykolejeńcach, z narratorem na czele, oraz sporo szorstkich prawd i filozoficznych refleksji, nieubranych jednak w szatki akademickiej ogłady i erudycji. Było? I co z tego, skoro chce się więcej. Warto choćby po to, by dowiedzieć się, dlaczego Bukowski (no dobrze: jego narrator) nie przepadał za spotkaniami autorskimi i jakie świństwo zdołał wyrządzić profesorowi o wyglądzie Ernesta Hemingwaya.

/ 11S.C. Gwynne ''Imperium księżyca w pełni''

Obraz
© mat. wydawcy

Właściwie w tym miejscu powinienem wyróżnić całą "Serię amerykańską" wydawnictwa Czarne jako jedną z najlepszych rzeczy, jaka spotkała w ostatnich latach polskich czytelników. W minionym roku dostaliśmy między innymi "Drogę do wyzwolenia..." odsłaniającą tajniki manipulacji dokonywanych w słynnym ruchu scjentologicznym oraz wciągającą biografię Arethy Franklin, o której miałem przyjemność pisać . Postanowiłem skupić się jednak na pozycji nieco przemilczanej - mam tu na myśli "Imperium księżyca w pełni" . Powodów jest kilka.

Po pierwsze: książkę Gwynna czyta się z wypiekami na twarzy, jak najlepszy western. Po drugie: pomimo powyższego, możemy tu mówić raczej o antywesternie. Autor trzyma się z daleka od jednoznacznych ocen i podziału na ciemiężonych Indian i białych uzurpatorów, tudzież: okrutnych dzikusów i piewców cywilizacji. Historia upadku imperium Komanczów pełna jest ważnych pytań dotycząch tego, jak daleko możemy się posunąć, oceniając innych przez pryzmat własnych wzorców kulturowych. A poza tym: historia pochodzącej z Teksasu Cynthii Ann Parker, która z czasem w pełni asymiluje się z Komanczami i odmawia powrotu do domu, jest po prostu absolutnie fascynująca i niejednoznaczna.

/ 11Jonathan Crary ''24/7. Późny kapitalizm i koniec snu''

Obraz
© mat. wydawcy

Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości w ogóle nie będziemy potrzebować snu. Naukowcy już pracują nad tym, jak sprawić, żeby każdy z nas stał się bardziej wydajny i nie poświęcał jednej czwartej lub jednej trzeciej doby na bezczynne leżenie w łóżku. W końcu ten czas moglibyśmy śmiało poświęcić na pracę, a co za tym idzie: nabijanie portfela możnych, którzy trzęsą współczesnym światem. Brzmi jak pomysł na film science-fiction? Niestety, Crary sugeruje, że takie rozwiązanie jest wielce prawdopodobne.

W "24/7..." , będącym wielkim esejem na temat roli snu i relacją między bezczynnością, a współczesną gospodarką, przedstawia nam wizję świata "czynnego" 24 h na dobę. Crary, z erudycją, ale bez przesadnego nadęcia, tłumaczy czytelnikowi, że sen to jedyna czynność, której nie udaje się przerobić na kapitał. A skoro tak: należy znaleźć sposób na to, abyśmy czas poświęcony na regenerację, przeznaczali na kupowanie, wytwarzanie i sprzedawanie. Dostaje się też producentom rozmaitych gadżetów i aplikacji, którzy zdaniem autora za nic mają ułatwianie nam życia - chodzi im tylko o to, aby podtrzymać naszą aktywność. Jak widać, nie trzeba sięgać po literaturę fantastyczną, aby zadrżeć na myśl o przyszłości gatunku ludzkiego.

/ 11Julian Barnes ''Wymiary życia''

Obraz
© mat. wydawcy

Co ma wspólnego Gaspard-Felix Tournachon zwany Nadarem, dziewiętnastowieczny paryski bon vivant, przedsiębiorca i ekperymentator, którego Nerval opisał słowami "jest bardzo błyskotliwy i bardzo głupi", z rozpaczą dwudziestopierwszowiecznego mężczyzny, który właśnie stracił ukochaną osobę? Gdy za obróbkę powyższych tematów weźmie się pisarz tak wybitny, jak Julian Barnes , odpowiedź musi brzmieć: bardzo wiele. Brytyjski autor zawarł w "Wymiarach życia" trzy pozornie niezwiązane ze sobą eseje, których zrozumienie nie byłoby możliwe bez zapoznania się z całością zbioru.

Punktem wyjścia są dla Barnesa dziewiętnastowieczne loty balonem oraz związane z nimi odkrycia i tragedie. Wszystko to stanowi pretekst, a raczej wstęp do medytacji i refleksji związanych z jego zmarłą żoną. Kluczem spajającym całość jest tu dystans, który pozwala nam na samopoznanie i paradoksalnie sprawia, że oddalenie pozwala nam ujrzeć niedostrzegalne wcześniej detale. Pisarz podnosi w "Wymiarach życia" tematy największego kalibru, jego eseje są jednak przy tym jednak bardzo precyzyjne i wysmakowane, ani na moment nie osuwają się w stronę patosu. Jeżeli już czytać o miłości, to tylko u Barnesa!

10 / 11Kurt Vonnegut ''Listy''

Obraz
© mat. wydawcy

Chwała polskim wydawcom i polskim czytelnikom za dostrzeżenie już jakiś czas temu, że zbiory korespondencji stanowią coś więcej niż ciekawostkę dla najzagorzalszych fanów. Zebrane listy można nierzadko traktować nie tyle jako apendyks do twórczości, a za pełnoprawne i osobne wobec innych dzieł działanie literackie, często służące jako klucz do odczytania tychże. W wypadku amerykańskiego pisarza należy jednak postawić wyraźną linię rozgraniczającą jego powieści i korespondencję. To nie Vonnegut -humanista rozmyślający nad losem i istotą ludzkości.

Podczas lektury opublikowanego przez wydawnictwo Albatros zbioru towarzyszymy pisarzowi w trudnej walce o literackie uznanie. Niektórzy krytycy zarzucali pisarzowi wsobność i zafiksowanie na punkcie własnej kariery. "Listy" należy jednak raczej traktować jako autobiograficzną opowieść o człowieku, który kładzie wszystko na jedną szalę, aby móc poświęcić swe życie pisaniu. Nie brak tu również specyficznego poczucia humoru, z którego znany jest autor. Polecam choćby treść kontraktu, który zawarł z żoną. Oto próbka: "Uzgodniwszy, że moja żona nie będzie mnie nękać, dręczyć ani w inny sposób zawracać mi głowy w tej kwestii, obiecuję raz na tydzień szorować podłogi w łazience i w kuchni w dniu i czasie przeze mnie wybranym". Jak dziś już wiemy: warto było się dogadać.

11 / 11Alfred Jarry ''Ubu król''

Obraz
© mat. wydawcy

Na koniec bonus. Można by zarzucać Korporacji Ha!art, że co i rusz zasila kolejnymi pozycjami dla bardzo wąskiego kręgu zainteresowanych, sięgając czasem po eksperymenty w rodzaju "Zegara światowego" Nicka Montforta. Dla niezorientowanych: książka Amerykanina miała być z założenia urzeczywistnieniem nieistniejącej książki, o której pisał Lem w swoim eseju "Jedna minuta". Trudno jednak mieć pretensje do wydawnictwa, którego motto brzmi "wszystko, co się nie opłaca". Na dodatek: tym razem próbę literackiego eksperymentu należy uznać za udaną.

Aleksandra Małecka i Piotr Marecki pokusili się o nowe tłumaczenie dramatu "Ubu król" Alfreda Jarry'ego . Po co światu nowy przekład francuskiego dramatu z 1888 roku? Otóż cała sztuczka polega na tym, że translacji dokonano w całości za pomocą... Google Tłumacza. Ten zabieg pozwala na pełniejsze wydobycie absurdu z tekstu, którego akcja dzieje się w "Polsce, czyli nigdzie". Nowe tłumaczenie "Ubu króla" , w sposób mniej lub bardziej zamierzony, stanowi dobry komentarz do języka współczesnej debaty. Weźmy taki oto fragment: "Przez mojego zielonej świecy, cholera, proszę pani, tak, tak, jestem szczęśliwy. Byłoby co najmniej: kapitan dragonów, oficer zaufanie króla Wacława, odznaczony Orderem Czerwonego Orła Polskiej i byłego króla Aragonii, co można byłoby lepiej?". Cóż, brzmi znajomo.

Mateusz Witkowski/ksiazki.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]