*„Szalony” Gregga Hurwitza to przedostatni album serii „Batman: Mroczny Rycerz”, którą wydawnictwo DC Comics postanowiło skasować po zaledwie czterech trejdach. Jednak biorąc pod uwagę fakt, iż kolejne odsłony zbierały, jeśli nie miażdżące, to zdecydowanie chłodne recenzje, nie ma się czemu dziwić. I choć najnowsza część również sytuuje się na antypodach oryginalności, to zdecydowanie nie zasługuje na odsądzanie od czci i wiary. *
Album zawiera dwie opowieści, których wspólnym mianownikiem, pomijając oczywiście Batmana, jest Jervis Tetch, znany w światku przestępczym Gotham jako Szalony Kapelusznik. Postać łotra pojawiła się ostatnio w „Catwoman: Rzymskie wakacje” z 2014 roku (czytaj recenzję). Jednak o ile w wersji Jepha Loeba i Tima Sale’a był on nadpobudliwym seksualnie, acz nieszkodliwym wesołkiem, o tyle w „Szalonym” został on zaprezentowany z diametralnie odmiennej strony. Kapelusznik w wydaniu Gregga Hurwitza to postać tyleż okrutna i obłąkana, co skrzywdzona i tragiczna. W śledztwo dotyczące zagadkowych porwań mieszkańców Gotham scenarzysta wplótł wątek genezy złoczyńcy, cofając się aż do dzieciństwa Tetcha, ukazując przejmujący obraz odrzucenia oraz historię powolnego staczania się w odmęty szaleństwa.
Sam scenariusz nie grzeszy fabularnym wysublimowaniem, jest dość przewidywalny i wtórny, jeśli nie liczyć wspomnianego wątku Kapelusznika oraz sercowych dylematów Bruce’a Wayne’a. Horwitz wydaje się jednak zdawać z tego sprawę, w kilku miejscach otwarcie drwiąc z konwencji, tym samym biorąc sztampową historię w nawias. Uzupełnianiem tomu jest króciutka i dowcipna historia z udziałem Pingwina, Stracha na wróble i Kapelusznika, stanowiąca humorystyczny komentarz do metod Mrocznego Rycerza.
W sukurs Hurwitzowi przychodzą rysownicy – sprawdzony rzemieślnik Ethan Van Sciver oraz niezawodny Szymon Kudrański. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza ich wiza Jervisa Tetcha, najwyraźniej wzorowana na świętej pamięci Martym Feldmanie.„Batman: Mroczny Rycerz: Szalony” to odprężająca i niewymagająca lektura, z gatunku tych idealnie sprawdzających się po ciężkim dniu pełnym zajęć. Jeśli więc liczyłeś na coś więcej, to niestety źle trafiłeś.