Joanne Harris należy do tych autorów, których kolejną powieść można rozpoznać nawet, gdyby tajemnicza ręka wymazała z karty tytułowej ich nazwisko. Schemat konstrukcyjny Pięciu ćwiartek pomarańczy jest niemal identyczny, jak Czekolady i Świata w ziarnku piasku: wioska lub małe miasteczko, niespodziewany przybysz z zewnątrz i związany z nim ciąg wydarzeń, zwykle kryjący w sobie jakąś tajemnicę.
Tym razem przybyszem (i narratorką powieści) jest niepozorna starsza kobieta, znana jako wdowa Simon, nabywczyni zrujnowanego gospodarstwa obarczonego nader ponurą historią. Nikt – no, prawie nikt, jak się okaże później – nie rozpoznaje w niej członka rodziny zamieszanej w okupacyjną tragedię. Wraz z nią podążamy na przemian tokiem bieżących wydarzeń, których nutą przewodnią jest zatarg o groszowej wartości schedę z małoduszną i przebiegłą rodziną bratanka, lub zagłębiamy się w retrospekcjach, stopniowo odsłaniających kulisy dramatycznych przeżyć odciśniętych niezatartym piętnem w pamięci mieszkańców wioski.
Wymowę całości można odebrać dwojako: albo potraktować ją jako typową historię romantyczno-obyczajową z wątłym, ale niewątpliwym happy endem, albo – tak jak ja to zrobiłam – skupić się na analizie psychiki bohaterów i zachodzących między nimi interakcji. Decydując się na tę opcję, mamy okazję zapoznania się z wnikliwym studium, ukazującym w sposób obrazowy kilka znamiennych zjawisk psychopatologicznych : dezintegrację więzi między rodzeństwem, wychowywanym przez chłodną uczuciowo i uzależnioną od leków matkę; destrukcyjny wpływ popełnionego w dzieciństwie zła na całe późniejsze życie; głód uczucia, przepełniający niekochane dziecko do tego stopnia, że gotowe jest pokochać wroga; przerażającą swoim natężeniem zbiorową nienawiść...
Wszystko to, przedstawione pełnym ekspresji językiem, z bogactwem szczegółów pozwalających niemal namacalnie czuć smak i zapach regionalnych potraw, widzieć poranne mgły zalegające nad Loarą, słyszeć tupot podkutych butów i trzask palących się krokwi, dostarcza tylu wartościowych doznań, że można bez trudu wybaczyć autorce cokolwiek ckliwe, melodramatyczne zakończenie.