"Planetary, t. 1": Z archiwum X [RECENZJA KOMIKSU]
Gdybym nie był patentowanym leniem i zrobił podsumowanie 2018 r., komiks Ellisa z pewnością znalazłby się w czołówce.
Jednak za album chwyciłem dopiero, gdy "stos wstydu" urósł do niebezpiecznych rozmiarów. Przy okazji wyszło, że mam też sklerozę. Bo "Planetary" zacząłem czytać dobre 10 lat temu, kiedy dwa pierwsze tomy wydało Manzoku. Wydawnictwo padło, a historia Eliaha Snowa i grupy "archeologów tajemnic" urwała się w najlepszym momencie.
Tom, który trafia do naszych rąk, to 432-stronicowa cegła zbiegająca pierwsze 14 zeszytów serii. Numer 1. ukazał się w 1999 r., jako jeden z flagowych tytułów młodego wydawnictwa Wildstorm założonego przez Jima Lee. Seria napisana przez Warrena Ellisa a zilustrowana przez Johna Cassadaya szybko stała się przebojem. I trudno się dziwić.
Cykl wyróżnia przede wszystkim tematyka. Bohaterami nie są trykociarze, choć tacy też się przewijają, a członkowie tytułowej agencji - oczywiście tajnej.
Planetary zajmuje się archeologią historii, o której śmiertelnicy nie mają pojęcia. Kosmici, rządowe spiski, duchy, teoria strun, nielegalne eksperymenty armii, podróże między wymiarowe – to tylko niektóre zagadnienia, z jakimi trójka bohaterów musi się zmierzyć.
Po drugie Ellis wychodzi tu z siebie. To nie tylko pasjonująca opowieść zgrabnie rozpisana na niby niełączące się ze sobą zeszyty. To przede wszystkim hołd dla mijającego milenium. Misterną fabułę utkano z wariacji na temat kulturowych motywów. Są tu kreatywne odwołania do literatury, kina i komiksu. Kultury wysokiej i tej z niższej półki. Samo ich tropienie w czasie lektury to bardzo satysfakcjonująca zabawa. I w brew pozorom wcale nie taka prosta.
"Planetary" na pewno spodoba się fanom nieszablonowych historii, "Z Archiwum X" i pisania w stylu Alana More'a - który zresztą jest autorem przedmowy do tego tomu.
Pierwszy zbiorczy album serii ukazał się w cyklu DC Deluxe. A to oznacza płócienną oprawę, piękną obwolutę i bonusy.