Piotr Zychowicz: Politycy wykorzystują historię do własnych celów
Jego "Skazy na pancerzach" zrobiły sporo zamieszania wśród polskich czytelników. Teraz autor poruszył kolejny niewygodny temat. W najnowszej książce pokazał naród żydowski z nowej perspektywy. Zychowicz udowadnia, że Żydzi byli nie tylko ofiarami, ale również zbrodniarzami i terrorystami.
Takie książki biorą się z pasji. Historia dla Piotra Zychowicza stanowi studnię pełną skarbów, z której wydobywa zapomniane lub przemilczane fakty. Wszystkie opublikował w dziewięciu książkach z cyklu "Opowieści niepoprawne politycznie". Choć książka "Żydzi" wyszła na świat zaledwie kilka lat temu, awantura wokół nowelizacji ustawy o IPN zmotywowała go do napisania kolejnej części. Poruszył w niej tematy, które zniekształcone przez czas prosiły się o uwagę.
Kamila Gulbicka, Wirtualna Polska: Kilka lat temu ukazała się obszerna pozycja na temat Żydów pańskiego autorstwa. Wydawać by się mogło, że temat jest wyczerpany. Tymczasem napisał Pan kolejną. Co wyróżnia "Żydów 2” na tle innych publikacji?
Piotr Zychowicz: Faktycznie moja książka różni się od większości tych, które do tej pory były dostępne na polskim rynku. Zazwyczaj pisze się bowiem na dwa sposoby - o wspaniałych Żydach i okropnych Polakach. Lub na odwrót - o okropnych Żydach i wspaniałych Polakach. Obie te narracje maja niewiele wspólnego z prawdą. Moja książka jest próbą opisania rzeczywistości bez zniekształconych ocen. Chciałem wyrwać się z błędnego koła tych dwóch – zwalczających się - plemiennych narracji. Pokazać, że oba narody, polski i żydowski, nie składały się wyłącznie z samych aniołów lub samych diabłów. Składały się po prostu z ludzi, którzy mają swoje słabości, swoje zalety i wady. Moim zdaniem w powiedzeniu tej oczywistej prawdy nie ma niczego antysemickiego czy antypolskiego. O trudnych problemach z dziejów polsko-żydowskich można pisać w sposób spokojny i obiektywny, a nie narodowo-histeryczny.
A co było główną motywacją do stworzenia kontynuacji?
Kilka lat temu, gdy wydałem pierwszą część "Żydów” odbiór był bardzo pozytywny. Nie sądziłem jednak, że tak szybko wrócę do tematu. Skłoniła mnie do tego awantura, która wybuchła wokół nowelizacji ustawy o IPN. Nagle przedstawiciele narodów, które doznały tak wielu krzywd z ręki Niemców, zaczęli skakać sobie do gardeł. Kłócili się zajadle i wyciągali sobie nawzajem najgorsze historyczne brudy. Patrzyłem na to z niesmakiem i zażenowaniem. To właśnie był główny impuls do napisania "Żydów 2”. Poruszyłem w niej wszystkie trudne tematy, które wypłynęły podczas wyżej wspomnianej polsko-żydowskiej kłótni: "żydokomunę”, policję w gettach, Judenraty, antysemityzm, donosicielstwo, zabójstwa Żydów czy szmalcownictwo. Opisałem to wszystko bez żadnych upiększeń, często z drastycznymi, szokującymi szczegółami. Ale chłodno i w sposób wyważony. Ukazując racje obu stron.
Pogodzenie dwóch skrajnych punktów widzenia w kraju takim jak Polska, chyba nie należało do najłatwiejszych?
Tym bardziej, ze Polacy na ogół dzielą się na antysemitów i filosemitów. Antysemici w każdym Żydzie widzą diabła. Natomiast filosemici w każdym Żydzie widzą anioła. Ja z kolei uważam, że Żydzi byli zwykłymi ludźmi. Takimi samymi jak przedstawiciele wszystkich innych narodów świata. A co za tym idzie występowała wśród nich cała gama postaw. Od bohaterstwa do podłości. Oczywiście są tacy autorzy, którzy celowo wyszukują przypadki Żydów kolaborujących z Niemcami i przerzucają odpowiedzialność za ich czyny na cały naród. Wskazują na żydowskich policjantów czy urzędników Judenratów i mówią: "To straszne, Żydzi wybili się własnymi rękami!”. Problem w tym, że to nieprawda. Nie ma bowiem czegoś takiego jak kolektywna wina czy zbiorowa odpowiedzialność. Uważam, że wina może być tylko indywidualna. Każdy człowiek odpowiada jedynie za swoje czyny. Oczywiście byli Żydzi, którzy zdecydowali się na kolaborację z Niemcami i nie ma powodu aby z powodu politycznej poprawności o tym nie mówić. Ale nie ma również powodu, żeby z powodu czynów jednostek stawiać pod pręgierzem cały naród. To samo dotyczy Polaków. W swojej książce opisałem zarówno wspaniałych patriotów jak i zbrodniarzy, którzy dopuszczali się rzeczy okropnych.
Zobacz też: "Mój mąż Żyd". Antysemityzm? To nie jest temat, o którym myślą Polki w Izraelu
Polaryzacja w naszym kraju wciąż jest bardzo widoczna w przypadku polityków. Ale również szkoła uczy w bardzo uproszczony czarno-biały sposób. Jak temu zaradzić?
Nie wiem czego aktualnie uczą w szkołach, ale politycy często historię wykorzystują do celów PR-owych i propagandowych. To się ładnie nazywa "polityką historyczną”. Tego typu podejście oczywiście upraszcza historię – mniej szczytne fakty z dziejów narodu zamiata się pod dywan, a dobre fakty się uwypukla. W efekcie otrzymujemy obraz wykrzywiony, niepełny. Ale nie jest to zjawisko typowo polskie czy żydowskie. Tak się robi niemal w każdym kraju.
Mógłby pan podać historyczny przykład?
Weźmy Polskę – u nas uwypukla się wspaniałe dokonania Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, a niechętnie mówi się o granatowych policjantach. Z kolei w Izraelu uwypukla się bohaterstwo powstańców z getta warszawskiego, a niechętnie mówi się o urzędnikach Judenratów. Zdumiewające skutki przyniosła polityka historyczna Austrii, która dzięki skutecznej propagandzie wyrosła nagle na pierwszą ofiarę Hitlera. Jestem bardzo pesymistycznie nastawiony do przyszłości – historia zawsze będzie upraszcza i poddawana rozmaitym ideologicznym manipulacjom. Celem i zadaniem historyków będzie dopowiadanie i uzupełnianie tego, o czym "zapomną” powiedzieć politycy.
Jak wyglądał research do drugiej części "Żydów”?
Największą pracą ale i frajdą było zbieranie materiałów. Dowiedziałem się mnóstwa fascynujących rzeczy, o których nigdy wcześniej nie słyszałem! Takim tematem był choćby rozdział o terroryzmie w Palestynie w latach 40. Niewiele osób wie, że wówczas to Żydzi dokonywali zamachów na Arabów, a nie odwrotnie. Atakowali też Brytyjczyków, wysadzali w powietrze hotele i pociągi. Terror, wbrew temu co nam się wmawia, nie jest zjawiskiem wyłącznie arabsko–azjatycko-islamskim. To jest po prostu narzędzie słabych. Palestyńczycy są dziś słabi więc walcząc o niepodległość swojego kraju używają terroru przeciw Izraelowi. W latach 40. to Żydzi byli słabi i oni stosowali terror przeciwko Brytyjczykom i Arabom.
A "stalagi”? Zetknął się pan z nimi wcześniej, czy dopiero podczas szukania informacji do książki?
Z tematem zetknąłem się dobre 10 lat temu, gdy jeszcze pracowałem w "Rzeczpospolitej”. Obejrzałem wówczas izraelski dokument o tym zjawisku i nawet dotarłem do jego reżysera. Wówczas porzuciłem jednak historię stalagów – odłożyłem ją na lepszy moment. Ten moment nadszedł teraz, podczas pracy nad "Żydami 2”. Temat jest pasjonujący. Stalagi to bulwarowe powieści pornograficzne wydawane w Izraelu w latach 60. Miały krzykliwe, ociekające seksem i przemocą, okładki i kolosalne nakłady. Cieszyły się wielką popularnością wśród Żydów młodego pokolenia.
Akcja tych powieści toczyła się w obozach jenieckich III Rzeszy. Głównym bohaterem był jeniec wojenny wzięty do niewoli przez Niemców. W obozie padał on ofiarą wyuzdanej esesmanki, która poddawała go perwersyjnym torturom z gatunku sado-maso.W finale powieści jeniec uciekał i w akcie zemsty dokonywał brutalnej zemsty na SS-mance. Gwałcił ją i zabijał. Stalagi były prawdziwym fenomenem, próbą odreagowania traumy Holokaustu. Władze Izraela ostatecznie zakazały wydawania tych książek. Ich twórcy przekroczyli bowiem wszelkie granice, gdy wypuścili na rynek powieść "Byłam prywatną suką pułkownika Schultza”. Główna bohaterka, żydowska więźniarka, została zamieniona w seksualną niewolnicę przez zboczonego niemieckiego oficera. Ta książka wywołała w Izraelu falę oburzenia. W "Żydach 2” znalazło się kilka takich historii, bo nie chciałem żeby cała książka dotyczyła Holokaustu, żydowskiej policji, wojny i tym podobnych spraw. Chciałem żeby była bardziej ciekawa i różnorodna. Bo bardzo ciekawi i różnorodni są Żydzi.
A propos policji żydowskiej w gettach - myślę, że to wciąż zaskakujące i przemilczane zjawisko. Proszę opowiedzieć o tym więcej.
Temat żydowskiej policji w gettach jest fascynujący i bardzo delikatny. Ofiarą niemieckiego ludobójstwa padły miliony Żydów. A jednocześnie znaleźli się tacy Żydzi, którzy zdecydowali się współpracować z własnymi oprawcami. W trakcie akcji "Reinhardt” policjanci żydowscy wyłapywali rodaków na ulicach gett i pakowali ich do pociągów jadących do obozów zagłady. To zjawisko kłóci się ze stereotypowym spojrzeniem na naród żydowski, który miał składać się wyłącznie z niewinnych ofiar. Prawdziwa historia była bardziej skomplikowana, nie była czarno-biała. Przestrzegam jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków. W szeregach policji żydowskiej występowały różne postawy. Owszem, służyli w niej zbrodniarze tacy jak sadystyczny karzeł Jakub Lejkin czy żydowski komendant Umschlagplatz Mieczysław Szmerling. Ale byli również i tacy funkcjonariusze, którzy zachowywali honor i człowieczeństwo. Rzucali Niemcom pod nogi czapki, sprzeciwiali się wykonywaniu rozkazów i z podniesioną głową wsiadali do wagonów bydlęcych. Woleli zginąć niż się zhańbić. Nie wolno generalizować, co niestety często zdarza się antysemitom.
A ci, którzy dopuszczali się zbrodni – robili to z braku wyboru?
Mieli wybór. Ale często był to wybór między życiem, a śmiercią. Na przykład w getcie warszawskim Niemcy wprowadzili iście diabelski system. Zapowiedzieli, że każdy policjant żydowski musi przyprowadzić na Umschlagplatz pięciu "łepków”. Czyli pięciu Żydów. W przeciwnym razie – zagrozili Niemcy – do Treblinki zostanie wywieziona rodzina policjanta. Postawieni przed tak straszliwym dylematem funkcjonariusze Żydowskiej Służby Porządkowej często zachowywali się strasznie. Dokonywali regularnych łapanek na ulicach getta. Stosowali przemoc. Pamiętajmy jednak, że starali się w ten sposób ratować bliskich. Tak jak powiedziałem – to nie były proste sprawy. Dziś łatwo jest stawiać wygórowane oczekiwania moralne z pozycji wygodnego fotela. Inaczej człowiek zachowywał się w chwilach bezpośredniego zagrożenia życia. To samo dotyczy Polaków. Ileż razy słyszałem na Zachodzie sakramentalne zdanie – "Dlaczego nie zrobiliście więcej by ratować Żydów!?”. Ale przecież w Generalnym Gubernatorstwie za ratowanie Żydów groziła kara śmierci dla całej rodziny! Jeśli jakiś Polak z obawy o życie swoich dzieci odmówił przetrzymania u siebie Żyda - to ja nie jestem w stanie go potępić. Można oczekiwać od zwykłych ludzi żeby nie robili złych rzeczy. Ale bohaterstwa od nich wymagać nie można.
Czy przedstawienie dziejów historycznych w sposób niepoprawny politycznie przyczyniło się do hejtu?
Ludzie, którzy mają otwarte umysły, kiedy spotkają się z poglądami i opiniami innymi niż własne - reagują ciekawością, są chętni na dyskusję. Nie boją się ścierania poglądów, debaty. Natomiast ludzie o mentalności nacjonalistyczno-komunistycznej – kiedy spotykają się z innymi poglądami reagują agresją i nienawiścią. Ja nazywam takie towarzystwo "zawodowymi oburzaczami”. Z nimi dyskusja jest oczywiście niemożliwa. Nie warto na to tracić czasu. "Żydzi 2”, choć są a rynku dopiero dwa tygodnie, już wywołują ciekawe reakcje. Niektórzy oskarżają mnie o to, że "oczerniam Żydów”, a inni, że "jestem na żydowskim pasku”. To dla mnie najlepszy dowód na to, że udało się napisać obiektywną książkę.
O autorze:
Rocznik '80. Były dziennikarz "Rzeczpospolitej". Zastępca redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy" i aktualny naczelny "Historii Do Rzeczy". Do tej pory wydał dziewięć książek: "Pakt Piłsudski-Lenin", "Pakt Ribbentrop-Beck", "Skazy na pancerzach", "Obłęd' 44", "Opcja niemiecka", "Żydzi", "Sowieci", "Niemcy" oraz "Żydzi 2".