Po upływie niemal sześćdziesięciu lat od słynnego referatu „O kulcie jednostki i jego następstwach”, który został wygłoszony przez Nikitę Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR, trudno byłoby mieć jakiekolwiek wątpliwości, że Józef Stalin był jednym z największych zbrodniarzy ubiegłego wieku. Mimo to z pewnością warto nadal pisać o przerażających czynach Josifa Wissarionowicza Dżugaszwilego - i można to czynić z powodzeniem nie tylko w pracach historyków czy książkach popularnonaukowych, ale także w powieściach, czego znakomitym dowodem jest „Mrok i mgła” Stefana Türschmida.
Muszę przyznać, że zaskakująco dobrze sprawdził się pomysł autora, aby równolegle przedstawiać dwie toczące się w tym samym czasie historie, które są jednak ze sobą naprawdę bardzo luźno połączone (dosłownie są to dwie, niewiele wnoszące do fabuły sceny!). Bohaterką pierwszej opowieści jest Sonia Buriagina, którą poznajemy jako pełną wiary w komunizm siedemnastoletnią dziewczynę. Jej młodzieńczy entuzjazm wkrótce zostaje zderzony z mrocznymi realiami stalinowskiego Związku Radzieckiego, co zapoczątkuje stopniową zmianę poglądów bohaterki. Nie sposób wszak ślepo wierzyć w nieomylność partii i towarzysza Stalina, kiedy najbliżsi trafiają w ręce oprawców z NKWD. Resztki złudzeń pozbywa się zaś Sonia na skutek swych wojennych przeżyć, na które z jednej strony składają się makabryczne sceny z oblężonego przez niemieckie wojska Leningradu, z drugiej jej praca w charakterze tłumaczki w Murmańsku, dokąd docierały transporty z pomocą od aliantów. Najważniejsze jest jednak to, że główna bohaterka szybko zdobywa
sympatię czytelników, więc z zainteresowaniem śledzą oni koleje jej losu i są skłonni przymknąć oko na te - na szczęście nieliczne - sytuacje, w których prawdopodobieństwo zachowań postaci może budzić pewne wątpliwości. Momentami tylko nieco irytują uwagi wszystkowiedzącego narratora, który podaje na tacy wnioski, do których spokojnie moglibyśmy dojść sami.
Bohaterem drugiego wątku jest sam Józef Stalin. Tutaj Stefan Türschmid mimo powieściowej formy co do zasady nie odbiega od historycznych faktów, przy czym przedstawia komunistycznego przywódcę w jednoznacznie czarnych barwach i przypisuje mu winę także w sytuacjach, w których historycy nie znaleźli na to jednoznacznych dowodów. W „Mroku i mgle” możemy więc obserwować między innymi przygotowanie zamachu na Siergieja Kirowa w 1934 roku, przebieg wielkiej czystki, zawarcie paktu Ribbentrop-Mołotow, podjęcie decyzji o zabiciu polskich oficerów w Katyniu, wykańczanie przez genseka kolejnych - rzeczywistych i urojonych - rywali do władzy, aż do końcowego okresu rządów generalissimusa, kiedy całkiem realny wydawał się wybuch III wojny światowej. Istotne jest przy tym, że autorowi udało się sprawić, że również partie tekstu poświęcone Józefowi Stalinowi nie mają w sobie nic z nudnego historycznego wykładu, a przy nieuniknionej powierzchowności tego portretu dyktatora są jednak pełne życia i przesycone emocjami.
Nie da się ukryć, że „Mrok i mgła” nie jest ani tak wstrząsającą lekturą, obnażającą zbrodnie stalinizmu jak „Archipelag GUŁag” Aleksandra Sołżenicyna, ani takim literackim arcydziełem jak „Doktor Żywago” Borysa Pasternaka, ale z drugiej strony to połączenie fikcyjnej opowieści o Soni z wyraziście nakreślonym obrazem komunistycznego przywódcy jest naprawdę udane. Książkę pochłania się bowiem po prostu błyskawicznie, dlatego też Stefan Türschmid może mieć nadzieję, że za sprawą atrakcyjnej fabuły zainteresuje tą tematyką szersze grono czytelników.