Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:02

Piekiełko na sztucznej planecie

Piekiełko na sztucznej planecieŹródło: Inne
d3pyl97
d3pyl97

Książka wydana przed dwudziestu laty w niewielkim nakładzie i – najpewniej celowo- otoczona wówczas medialną ciszą , może być dla znacznej grupy dzisiejszych czytelników (liczących sobie w chwili jej pierwodruku mniej niż 14-15 lat) tylko przykładem literatury stricte fantastycznonaukowej. Rozpatrywana z tego punktu widzenia, jest doskonałą powieścią SF, opisującą barwnie i sugestywnie jedno z możliwych wynaturzeń przyszłości rodzaju ludzkiego – sztuczną rzeczywistość stworzoną specjalnie na użytek mieszkańców nieistniejącej planety. Poprowadzenie akcji drogą wątku sensacyjnego przyciągnąć może nawet człowieka niebędącego amatorem gatunku, z czystej ciekawości skłaniającej do podążenia śladem Rinaha i dociekania, co też takiego odkryje on w finalnym etapie swej ekspedycji.

Czytelnika, który do samodzielnego myślenia dojrzał jeszcze za czasów istnienia berlińskiego muru, przyciąga do powieści przede wszystkim odwaga, z jaką autor porwał się za skarykaturowanie totalitarnych rządów. Któż z tego pokolenia nie dopatrzy się czytelnych analogii między medialną papką, z jakiej Paradyzyjczycy czerpali przekonanie o zdradzieckich zakusach Ziemian, i o tym, że wszystko, co złe, pozostało za orbitą Planety, a treścią programów informacyjnych nadawanych na wschód od Berlina? Komuż nie skojarzy się paradyzyjski koalang z przewrotnym językiem obrazów i skojarzeń, jakim szyfrowali pieśniarze i satyrycy Bloku Wschodniego swoje myśli, chcąc je uchronić przed cenzurą? Było, minęło – mamy ochotę odetchnąć; socjalizm upadł – Paradyzji nie będzie! Czas jednak udowadnia, że Zajdel okazał się bardziej dalekowzroczny, niż ktokolwiek z nas : oto w krajach, których żadną miarą nie sposób posądzać o marksistowsko-leninowskie sympatie, przedsiębiorcy instalują systemy kamer, rejestrujące każdą
czynność pracownika i czas tej czynności poświęcony, kontrolują zawartość jego skrzynki e-mailowej, sprawdzają bilingi służbowego telefonu; czynią to zapewne w słusznej misji zapobieżenia marnowaniu czasu pracy i nadszarpywaniu budżetu firmy – ale czy tylko? a jeśli nawet tylko, czy na pewno oprą się pokusie wykorzystania zyskanych informacji w innym celu?

Jest zatem Paradyzja książką ponadczasową, uświadamiającą nam paskudny charakter człowieka, który wprawdzie nie zawsze ma szansę dorwania się do władzy – ale gdy się już dorwie, Bóg raczy wiedzieć, jakie piekiełko gotów uszykować swoim pobratymcom...

d3pyl97
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3pyl97

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj