Eliza, Beata i Sylwia przyjaźnią się. Chodzą razem do klasy i powierzają sobie wszelkie tajemnice. Beata z Sylwią wymyśliły, że pójdą na podwójną randkę. Potem miały wszystko opowiedzieć Elizie. Ale to w końcu Eliza będzie opowiadać swoje wrażenia, bo Sylwia zachorowała i okazuje się, że ktoś musi zająć jej miejsce. Pokonuje swoją nieśmiałość i okazuje się, że to najlepsze i najgorsze, co mogła zrobić.
Zuzia marzy tylko o jednym – żeby zostać piosenkarką. Marzy o występach na scenie i o tym, żeby wszyscy jej słuchali. I o sławie, bo wtedy wszyscy będą ją podziwiać i lubić. W ich szkole odbywają się niedługo przesłuchania i wszystkie dziewczyny już się do nich przygotowują – Zuzia też. Mimo że w jej domu nie ma do tego warunków – dwóch braci, ciągle jej dokuczających i mama i tata w trakcie rozwodu. Dobrze, że jest taki jeden Piotrek Doliński, bo można z nim iść pograć w nogę i wcale nie trzeba się martwić, jak się wygląda.
Karolina bardzo chciałaby się zakochać. Ale tak właściwie nie wie w kim. Olek odpada, bo znają się od zawsze. Ale może Antek, któremu ma pomagać w matematyce? To nic, że Antek ma już dziewczynę – zawsze może zakochać się w kim innym. I czy to takie ważne, że Karo jest notoryczną kłamczuchą, czy ma to jakiś wpływ na jej kontakty z przyjaciółmi? Czy może mieć wpływ na nią samą?
Hania i Laura to siostry bliźniaczki. Codziennie jedzą owsiankę, potem szyją i czytają określoną ilość stron książce. Nie wychodzą z domu, nie spacerują po lekcjach z kolegami i koleżankami. Są piękne, ale niedostępne. W drzwiach ich pokoju jak cerber stoi babcia, która je wychowuje. Okazuje się jednak, że nie można zamknąć nikogo w klatce, bo w zamknięciu się umiera. Albo robi wszystko, żeby uciec.
A Ola mieszka w domu pełnym ludzi – mama, tata, a do tego dzieci siostry, którymi musi się opiekować i które najczęściej śpią w jej łóżku. A do tego siostra jest w ciąży i niedługo urodzi kolejnego bachora, który będzie spędzał sen z powiek Oli. Chce jakoś wybiec z domu – najchętniej dostając medal, bo bierze udział w zawodach. I jeszcze chce zobaczyć, czy inni żyją tak samo. Dlatego pisze wciąż do dziewczyn, które w ulubionej gazecie „Niebieskie migdały” ogłaszają, że chętnie nawiążą korespondencję. I że na pewno odpiszą. Nie odpisują – Ola próbowała już trzy razy. W końcu próbuje ostatni raz – pisze do jedynego chłopaka, który ogłasza się na łamach pisma. I dostaje list, a potem kolejny – okazuje się nagle, jak dobrze czytać listy miłosne, że po takich listach nawet bachory siostry okazują się miłe.
Każda z dziewczyn mieszka na innym krańcu Polski, ale nie różnią się niczym. Każda z nich jest na początku drogi, zaczyna żyć i podejmuje pierwsze samodzielne decyzje. Czasem są dobre, czasem złe. Czasem niosą radość, innym razem łzy. Wszystkie pięć spotykają się na obozie letnim i okazuje się, że mimo kilometrów, jakie je dzielą, są sobie bliskie, bo każda z nich szuka dopiero swojego sposobu na życie. I miłości, bo już teraz, mając lat 13 czy 14 wiedzą, że miłość może zmieniać świat.
Seria miętowa, w której wychodzą „Niebieskie migdały” to „Współczesna Polska: aktualne problemy, radości i tematy z życia tu i teraz.” - tak zachęca wydawca do zajrzenia do książki. Miętowa, bo nastolatki, które w niej występują nie zakochują się nawet, tylko czują miętę. To uczucia pierwsze, delikatne, łatwo je nadszarpnąć, zniszczyć, ale pachną oszałamiająco i leczą wiele ran.
Dlatego czyta się tą książkę z delikatnym uśmiechem, myśląc o niebieskich migdałach. Przyjemna lektura dla starszych, dla młodszych może nawet jakiś drogowskaz.