Trwa ładowanie...
recenzja
13-03-2012 09:57

Pewnego razu w Meksyku

Pewnego razu w MeksykuŹródło: Inne
d22hjcp
d22hjcp

Spory wpływ na powszechne wyobrażenia o mafii miały niewątpliwie takie filmy jak trylogia „Ojciec chrzestny” czy „Człowiek z blizną”. Według Ioana Grillo są one również kultowymi pozycjami dla współczesnych meksykańskich gangsterów, których walka o strefy wpływów coraz bardziej destabilizuje sytuację w tym kraju. Problem tkwi bowiem w tym, że opisane w El Narco zbrodnie nie są wytworem wyobraźni autora, lecz możemy poznać wstrząsającą relację z toczącej się naprawdę w Meksyku pełnej przemocy wojny narkotykowych karteli, do których odnosi się nazwa będąca tytułem książki. Lektura ta wywiera wręcz piorunujące wrażenie przede wszystkim dlatego, że Ioan Grillo doskonale wie, o czym pisze. Jako korespondent w Meksyku przez dziesięć lat obserwował, jak wraz z demokratycznymi przemianami po utracie władzy przez Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną równolegle rosła potęga El Narco. Zbierając materiały do artykułów i książki, autor włożył sporo wysiłku, żeby poznać naturę tego zjawiska. W tym celu rozmawiał nie
tylko z policjantami, agentami czy urzędnikami odpowiedzialnymi za walkę z mafią narkotykową, ale również dotarł do ofiar gangsterskiej przemocy i ich rodzin, a nawet spotkał się z członkami El Narco - i to zarówno przebywającymi w więzieniach, jak i pozostającymi na wolności.

W El Narco znajdziemy wnikliwą diagnozę przerażającego zjawiska, jakim jest tytułowa przestępcza organizacja. Autor podzielił książkę na trzy części, w których analizuje meksykańską mafię narkotykową pod różnymi kątami. W części pierwszej znajdziemy opis przemian, jakie przeszedł El Narco od momentu, kiedy sto lat temu pierwsi meksykańscy handlarze zaczęli hodować opium, aż do chwili obecnej, kiedy mówi się już o zbrojnym powstaniu karteli przeciw legalnym władzom. Nie jest to bynajmniej nudny historyczny wykład, lecz mrożąca krew w żyłach opowieść o ciągle rosnącej sile tego społecznego potwora.

W kolejnej części, zatytułowanej „Anatomia”, Ioan Grillo przedstawia poszczególne elementy, które składają się na fenomen El Narco. Części z nich można się spodziewać w przypadku organizacji przestępczej, ale i tak trudno ze spokojem czytać o przynoszącym niebotyczne zyski handlu narkotykami, bestialskich morderstwach popełnianych w czasie meksykańskiej wojny narkotykowej, a wreszcie o aktach terroru, które skłoniły dziennikarzy do pisania o „narkopowstańcach”. Natomiast znacznie bardziej zaskakujące (chociaż także przerażające) są opowieści o ruchach religijnych związanych z mafią, a także finansowanych przez nią filmach i piosenkach o gangsterach (narcocorridos). Nie chodzi przy tym tylko o to, że przestępcy lubią taki rodzaj rozrywki, lecz że za sprawą swoich brudnych pieniędzy próbują kupić sobie nieśmiertelność jako mecenasi sztuki...

Ostatnia część jest poświęcona rozważaniom o kierunkach, w których może rozwinąć się sytuacja w Meksyku, a także przemyśleniom autora na temat możliwych rozwiązań, które zapobiegłyby dalszemu wzrostowi potęgi El Narco. Na szczęście Ioan Grillo nie uważa, że pozjadał wszystkie rozumy i zna panaceum na toczącą Meksyk narkotykową gangrenę, więc nie znajdziemy tutaj ani agitacji na rzecz legalizacji miękkich narkotyków (chociaż według autora takie rozwiązanie prawdopodobnie ograniczyłoby dochody mafii), ani też żądań wprowadzenia surowszych kar dla przestępców. Ioan Grillo przede wszystkim bowiem analizuje fakty i nie narzuca czytelnikom swoich przekonań.

El Narco to z pewnością nie jest miła lektura, gdyż opisane w książce mafijne zbrodnie mogą wręcz wywołać u wrażliwszych czytelników koszmary nocne. Mimo to uważam ją za pozycję obowiązkową dla wszystkich, którzy pragną poznać tę stronę rzeczywistości w Meksyku, której nie znajdziemy w żadnym folderze turystycznym. Chociaż nie jest to fikcja literacka, to – niestety – mocne wrażenia gwarantowane.

d22hjcp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d22hjcp