Parki – gra planszowa. Piękna to mało powiedziane
Nie jestem fanem podróżowania palcem po mapie, ale przemierzanie odległych zakątków pionkiem po kartach to zupełnie inna sprawa. Szczególnie, gdy chodzi o zjawiskową grę planszową "Parki", którą na polski rynek wprowadziło niedawno wydawnictwo Albi.
Gier planszowych, podobnie jak książek, nie należy oceniać po okładce. "Parki" są wyjątkiem od tej reguły, gdyż grafika, która przykuwa uwagę do kwadratowego pudełka, jest doskonałą wizytówką tego, co znajdziemy w środku. Mowa o dużych, pięknie ilustrowanych kartach na licencji Fifty-Nine Parks Print Series. Pod tym hasłem kryje się projekt kilkudziesięciu artystów tworzących grafiki z motywem amerykańskich parków narodowych. Po szczegóły (i ucztę dla oczu) odsyłam na profil na Instagramie.
"Parki" to gra dla 1-5 osób (tryb solo ma nieco zmienione reguły), z których każda kontroluje po dwa pionki (drewniane meple) reprezentujące turystów. Zabawa polega głównie na przemierzaniu szlaku tworzonego z losowo dobranych kafelków i zbieraniu kilku rodzajów zasobów. Jak w każdej grze typu worker placement zebrane składniki wymieniamy na inne korzyści, które ostatecznie przekładają się na punkty zwycięstwa.
Po przemierzeniu szlaku w każdej z czterech rund gracz może kupić sobie dodatkowy ekwipunek lub zwiedzić jeden z wylosowanych parków. Czyli de facto zapłacić określoną liczbę i rodzaj zasobów (woda, słońce, góry, las) za kartę, która punktuje na koniec gry. Dodatkowe punkty można zdobyć za realizację ukrytych celów, robienie zdjęć czy kontrolowanie znacznika pierwszego gracza.
"Parki" to gra familijna rekomendowana dla graczy powyżej 10. roku życia. Reguły są proste i przejrzyste, co wcale nie oznacza, że nie ma tu miejsca na kombinowanie i rzucanie przeciwnikowi kłód pod nogi. Wiele zależy od graczy, bo raz możemy mieć, nomen omen, spacerek po parku, a innym razem zaciętą walkę o zasoby czy kontrolowanie innych kluczowych elementów. Przy czym "Parki" pod względem negatywnej interakcji nie są tak złośliwe jak niedawno wydany "Bór" (Portal Games), gdzie bajkowa oprawa zmyliła wielu graczy liczących na przyjemną rodzinną rozgrywkę.
"Parki" są przyjemne w rozgrywce i samym obcowaniu z komponentami, które wypełniły po brzegi stosunkowo niewielkie pudełko. Jakość wydania stawia tę grę na półce produktów premium. Praktycznie wszystko jest tu najwyższej klasy: jakość druku i grafiki, złocenia na kartach, instrukcja na płóciennym papierze, drewniane zasoby posegregowane w wyjmowanych pojemnikach. Zadbano nawet o takie detale jak nadruk na meplach z turystami, różne kształty zwierząt i metalowy znacznik pierwszego gracza. Są to drobiazgi, bez których rozgrywka byłaby taka sama, ale świadczą one o najwyższej jakości wydania "Parków".
Razem z podstawową grą Albi wydało także dodatek "Po zmierzchu". Formalnie jest to bardzo niewielkie rozszerzenie (50 kart, 8 mepli, 6 kafelków, planszetka), ale oprócz nowych kart parków i celów do zrealizowania wprowadza dodatkową akcję – biwakowanie. Od dodatku może odstraszać cena (ok. 100 zł, gdy podstawowa gra kosztuje ok. 200 zł), ale w tym przypadku płacimy nie tylko za więcej zabawy, ale także za naprawdę najwyższą jakość wykonania.
"Parki" to przepiękna i bardzo przyjemna gra familijna, która nie zajmuje na stole wiele miejsca, a oferuje sporo główkowania i zdrowej rywalizacji. Do tego dochodzi aspekt edukacyjny ("zwiedzamy" prawdziwe parki narodowe w USA i dowiadujemy się ciekawostek na ich temat z kart), co z pewnością spodoba się rodzicom grającym z dziećmi. Warto dodać, że "Parki" ukazały się za granicą w 2019 r. i utrzymują się w TOP 20 najlepszych gier familijnych (prestiżowy ranking BGG), więc trudno o lepszą rekomendację.