Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:03

Pan autor się przegonił

Pan autor się przegoniłŹródło: Inne
d28z2kb
d28z2kb

Imperium wilków - historia brutalnych zabójstw, pełna niezidentyfikowanych ofiar, nieludzkich tortur i szaleńczych pościgów. Opowieść o śledztwie z góry skazanym na porażkę. Historia tocząca się w obliczu zmowy milczenia, w zakazanej dzielnicy, gdzie bezkarnie można mordować niewinne kobiety. Powieść o mackach zła, lepkich i czarnych jak noc, które sięgać mogą o wiele, wiele dalej. Sekretne organizacje, nieznani spiskowcy, tajne rządowe projekty. W tle ciemiężeni imigranci i piwnice pełne nielegalnych pracowników. Wyzysk i nieludzkie eksperymenty. Czego chcieć więcej, wydawać by się mogło, że to idealny materiał na porywający thriller. Ba! Na dodatek książkę napisał Jean Christopher Grange, twórca scenariusza do filmu „Vidocq”, autor bestsellerowych powieści, o których ekranizację reżyserzy leją się jak o świeże bułki.

Jednym słowem lektura gwarantująca wyrwanie z życiorysu co najmniej trzech wieczorów. Ekscytujących godzin spędzonych na kanapie, przy książce, z zaognionymi policzkami i obgryzionymi ze zdenerwowania paznokciami. Wydawać by się mogło...
No więc właśnie. Idealnie oddają tę pozycję słowa „wydawać by się mogło”. Rzeczywistość jest niestety inna.

Okraja bowiem te chwile się do może i trzech, ale godzin. Potem zaczyna się męcząca podróż polegająca na mozolnym podążaniu za bohaterami. My wiemy, oni nie. My chcemy ich puknąć w głowy i lekko nakierować, oni nie podlegają naszej sugestii. Jednocześnie skomplikowana intryga zaczyna się robić jakaś topornie nudnawa. I w gruncie rzeczy dość prosta, owszem brutalna i bezlitosna, ale przyciężkawa i zbyt oczywista. Szkoda. Po raz kolejny umiejętne rozwinięcie historii i zgrabne nią pokierowanie po przekroczeniu magicznej liczby STU STRON, zdecydowanie przerasta autora. Tak jak w Kamiennym kręgu, gdzie dość niepokojąco zapowiadająca się fabuła zmienia w groteskową bajkę, napakowaną romantycznymi opisami przyrody (renifery zlizują sól z łez głównej bohaterki podczas gdy wielki radioaktywny potwór gania ją po stepach Tybetu), tak i w tej pozycji, historia mlaszcząc zżera własny ogon.
No żal, żal ogromny, bo przecież mogło by być tak dobrze.

Niby trudne do zidentyfikowania dowody rozwiązują się jakoś tak OD NIECHCENIA, niby trudne do powiązania wnioski wysnuwają się same. Sprawy wleką się mozolnie stronami, by nagle bez problemu zostać rozwiązane. Skomplikowane, miesiącami prowadzone, niszczące organizm bohaterki eksperymenty może odwrócić jedno antidotum i to trzydzieści minut po podaniu. Przysięgający milczenie do śmierci świadkowie przemawiają bez skrupułów: „no dobra, no dobra, no powiem już”.

d28z2kb

Mistrzostwem świata zaś jest kwestia narodowości głównej bohaterki. Zagadka z pozoru nie do odkrycia. Angażuje się w nią innowacyjne badania, aparatury prześwietlające, miliardy maszyn robiących tajemnicze PING, co to mają zgłębiać tajemnice pamięci ciała, a wszystko rozwiązuje jedna mała plama z henny na paznokciu. Niby nic, a pan naukowiec strzela „se myślę jest pani Turczynką, bo ma pani te plamkę, o!”. I bach, patrzcie państwo, trafia. Nikt nie pyta czy np. ta henna to może była robiona gdzie indziej, może sprowadzona, zaplamiona tylko przy okazji, spadła z kosmosu, albo Bóg wie, ile jest jeszcze możliwości. Nie pyta, bo i po co, problem ma się rozwiązać tu i teraz. I starczy tych męczących pytań.

Poza tym autor ma problem z czasem powieści. Osobiście mam wrażenie, że się zagubił i gdyby tak dokładnie sprawdzić, czy chronologia pomiędzy operacjami bohaterki, zmianą tożsamości, emigracją z Turcji, zaaklimatyzowaniem w nowym miejscu a porwaniami, morderstwami, eksperymentem i cała resztą jest zachowana, to okazać się może, że nie koniecznie. Jak na autora bestsellerowych thrillerów to niedopuszczalnie.

Być może ta i poprzednia pozycja, to doskonałe materiały na scenariusze. To, co w książce kuleje, zarzuci się przerwami reklamowymi, a dłużyzny potnie i ubarwi twarzą jakiejś holywoodzkiej gwiazdy. Dorzuci garść efektów specjalnych, puści na dużym ekranie i jakoś przejdzie. Jednak po powieści, której nakład przekroczył 2 miliony egzemplarzy, spodziewałabym się czegoś więcej. Choćby tych paznokci obgryzionych, a nie przekładania z nudy z jednej pozycji na drugą, czytając.

d28z2kb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28z2kb

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj