*Szkoda, że mimo kilku wydanych w Polce książek i otrzymanej w 2005 r. Nagrody Bookera John Banville nie zdobył dotychczas w naszym kraju szerszej popularności. Tymczasem wydana w serii „Mistrzowie prozy” powieść „Prawo do światła” potwierdza, że jest to twórca naprawdę oryginalny i zasługujący na uwagę. *
Bohatera i zarazem narratora „Prawa do światła” spotykamy w momencie, kiedy niespodziewanie otrzymuje propozycję wznowienia kariery aktorskiej. Możliwość zagrania głównej roli w filmie jest dla Alexandra Cleave'a tym większym zaskoczeniem, że dotychczas występował jedynie w teatrze, a w dodatku jego rozstanie z deskami sceny (notabene przedstawione w „Zaćmieniu”) trudno byłoby uznać za odejście, o jakim można marzyć. Wkrótce możemy się przekonać, że praca na planie filmowym okaże się dla głównego bohatera niezwykle ciekawym doświadczeniem. Z jednej strony sposób przedstawienia w scenariuszu postaci, którą ma zagrać, uruchomi ciąg jego własnych wspomnień (w znacznej mierze związanych ze zmarłą córką), z drugiej strony inspirująca okaże się znajomość z występującą w tej samej produkcji Dawn Devonport. Ta dużo młodsza, sławna aktorka przechodzi bowiem trudny okres i najwyraźniej poszukuje oparcia w osobie Alexandra Cleave'a – tyle że dalszy rozwój wypadków może być już dla czytelników sporym zaskoczeniem.
Bieżące wydarzenia zostają jednak zdominowane przez opowieść narratora o jego młodzieńczym romansie z panią Gray. Oczywiście związek nastolatka z matką szkolnego kolegi może bulwersować, ale tak naprawdę autor dużo większą wagę przywiązuje do innych kwestii. Historię te poznajemy bowiem z perspektywy wiekowego już Alexandra Cleave'a, w związku z tym nakładają się więc na nią jego doświadczenia z późniejszych związków i w tym kontekście chłopięce miłosne uniesienia nabierają też całkiem nowych znaczeń. W dodatku czasami pamięć płata staremu aktorowi psikusy, ponieważ przywoływane we wspomnieniach sceny nie zgadzają się z innymi zapamiętanymi przez niego faktami. Kluczowa zaś okaże się odpowiedź na pytanie, czemu mimo upływu wielu lat ta historia miłosna jest tak ważna dla głównego bohatera.
Wszystko to sprawia, że „Prawo do światła” to naprawdę fascynująca opowieść o podążaniu tropem wspomnień i próbie zmierzenia się z bolesnymi zdarzeniami z przeszłości. Najważniesze jest to, że John Banville nie tylko znakomicie potrafi oddać gmatwaninę myśli i uczuć Alexandra Cleave'a, ale także zwieńczyć fabułę niespodziewanym i zarazem poruszającym finałem. Z pewnością jest to lektura wymagająca od czytelników skupienia i odrobiny wysiłku intelektualnego, ale za to oferująca im w zamian niezapomniane przeżycia. Jeżeli ceni się wartościową literaturę, to tę książkę po prostu trzeba koniecznie przeczytać.