Trwa ładowanie...
recenzja
05-09-2013 12:48

Ostatnia wola: bądź szczęśliwa

Ostatnia wola: bądź szczęśliwaŹródło: Inne
d3u3ffs
d3u3ffs
  • Mieć dziecko albo dwoje dzieci.
  • Kupić psa.
  • Do śmierci przyjaźnić się z Carrie Newsome!
  • Pomagać biednym.
  • Mieć świetny dom.
  • Kupić konia.
  • Zakochać się.
  • Wystąpić na żywo na prawdziwej, dużej scenie.
  • Mieć dobre relacje z tatą.
  • Być cudowną nauczycielką.

Dwadzieścia lat temu Brett Bohlinger sporządziła swoją listę marzeń. Miała wówczas czternaście lat, więc jej cele były dość dziecinne i infantylne. Tak czy inaczej lista trafiła do śmietnika i pewnie całkowicie przepadłaby w czeluściach zapomnienia, gdyby... mama Brett, Elizabeth, nie wyjęła jej z kosza, nie przeczytała i nie postanowiła, że każde marzenia jej córki doczeka się spełnienia. Brett dopiero po śmierci matki dowiaduje się, że przez dwie ostatnie dekady była rozliczana z wytyczonych przez siebie celów. Elizabeth uważnie obserwowała swoją córkę i porównywała listę z jej rzeczywistym życiem – życiem, które teoretycznie było doskonale poukładane i na pierwszy rzut oka mogłoby sprawiać wrażenie szczęśliwego. Dziesięć z dwudziestu punktów zostało skreślonych. Część zostało zrealizowanych, część uległo dezaktualizacji. Pozostałe życzenia, zdaniem Elizabeth, nadal czekały na urzeczywistnienie. „Zmieniłaś się oczywiście, ale, Kochanie, obawiam się, że porzuciłaś swoje naturalne aspiracje. Czy teraz masz w
ogołe jakieś cele, do których dążysz?”. Lista marzeń, debiutancka powieść Lori Nelson Spielman, to opowieść o tym, że zawsze trzeba być sobie wiernym; nawet (zwłaszcza), jeśli z czasem zapominamy, kim naprawdę jesteśmy.

„W tej książce jest wszystko, co kocham i czego szukam w kobiecej literaturze: jest mądra, zabawna i poruszająca”. Prawdę mówiąc rzadko wczytuję się w recenzje, umieszczone przez wydawcę na okładce książki (nikt nie napisze przecież, że dana powieść jest głupia i nudna). Słowa autorstwa Susan Elizabeth Philips były jednak tak trafne, że nie mogłam ich przeoczyć. Mądra, zabawna i poruszająca. Mądra, bo traktuje o tym, co ważne i najważniejsze. Lori Nelson Spielman swobodnie i nienachalnie pisze o przyjaźni, miłości, śmierci. I nie ma w tym patosu. Zabawna, bo w czasie lektury wielokrotnie uśmiechałam się do pisarki i do humoru, który uprawia. Autorka Listy marzeń wyszła najpewniej z założenia, że dramat utraty najbliższej osoby musi mieć silny kontrapunkt. I miał; w postaci lekkiego i niezobowiązującego komizmu. Poruszająca, bo relacja między Brett i Elizabeth opisana jest niezwykle dogłębnie – równie wnikliwa jest charakterystyka cierpienia spowodowanego ich nagłą rozłąką. Przyznam, że i ja uroniłam
kilka łez, choć nie należę pewnie do najbardziej ckliwych czytelniczek.

Pamiętam, że kiedyś ja również tworzyłam swoje prywatne listy pragnień i celów. Zazwyczaj pojawiał się w nich punkt „dużo/więcej czytać”. Książki takie, jak Lista marzeń utwierdzają mnie w przekonaniu, że założenie to było całkiem do rzeczy.

d3u3ffs
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3u3ffs