Opowieść o dorastaniu

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Na podstawie świetnej książki Nicka Hornby’ego pod tytułem Był sobie chłopiec powstał film z Hugh Grantem. Nie żebym przepadała za tym aktorem w jakiś szczególny sposób, ale przyznam, że jego zdjęcie, a raczej kadr pochodzący z filmu umieszczony na okładce, pomogły mi troszkę w wyborze lektury. Choć zwykle nie oceniam książek po okładce, tym razem dokonałam właśnie takiego wyboru i co najważniejsze, nie żałuję tego wcale. Na wstępie muszę zaznaczyć, że choć rzeczywiście zaczęłam od wspomnienia o nakręconym kilka lat temu filmie, to tak naprawdę nigdy dotąd go nie oglądałam (dodam jeszcze, że teraz nie obejrzę go tym bardziej). Znaczy to tyle, ze teraz nie czuję takiej potrzeby. Obawiam się rozczarowania, które mogłoby mnie spotkać podczas oglądania tej ekranizacji. Wszak często tak bywa, że książka jest bez porównania lepsza od nakręconego na jej podstawie filmu. Napisałam, że często tak bywa, pomyliłam się: tak bywa prawie zawsze. W zasadzie każdej ekranizacji można coś zarzucić. Właśnie dlatego nie
zamierzam oglądać filmu. Poza tym chyba jednak bardziej sobie cenię lekturę. Obcowanie z książką pozwala zachować jakąś intymność między czytelnikiem a bohaterami powieści. Jest to relaks, do którego trzeba się w pewien sposób przyłożyć, jest to czas spędzony owocnie i miło. Ponadto za pomocą zadrukowanych czarnym atramentem ciągów liter możemy wniknąć w głąb psychiki ludzkiej, do wnętrza człowieka, lepiej zrozumieć siebie i innych. Dawno już powiedziano, ze literatura jest zwierciadłem życia, czasami bywa weneckim lustrem, innym razem krzywym zwierciadłem, ale za każdym razem można poprzez nią do czegoś dotrzeć, coś odkryć, po prostu zauważyć.

Książka Hornby’ego jest pozycją, której pomijać nie warto. Być może nie dyskutuje się o tego typu lekturach na uniwersyteckim korytarzu czy w gronie jaśnie oświeconych inteligentnych, ale przeczytać ją można. Choćby dla szalenie miłej lektury, do poduszki czy w pociągu, wszędzie. Historia, której uczestnikami stajemy się z chwilą otwarcia książki jest niebanalna. A to dlatego, że bohaterowie jakich przedstawia nam autor pasują do siebie trochę tak jak Flip i Flap. Spójrzmy na Willa (właśnie w niego wcielił się Grant). To ciągle jeszcze młody, 38-letni mieszkaniec Londynu. Nigdzie nie pracuje i jak dotąd nie skaził swoich rąk żadną pracą. Jest bystry i całkiem niegłupi, ale jego hobby, poza flirtem i przesiadywaniem przed telewizorem, jest wysyłanie własnych cv i listów motywacyjnych w odpowiedzi na prasowe ogłoszenia. Will nigdy nie czeka z utęsknieniem na odpowiedź, nie wypatruje listonosza. Jego ojciec napisał niegdyś piosenkę, która stała się tak wielkim hitem, że mężczyźnie wystarczają zyski z
tantiem. Jest bogaty nowoczesny i modny. Nosi się jak nastolatek, zachowuje jak nastolatek... trudno go nazwać prawdziwym mężczyzną.
Sytuacja zmienia się odrobinkę, gdy Will wpada na genialny (jak sam sądzi) pomysł. Wychodząc z założenia, ze kobiety samotnie wychowujące dzieci są łatwym łupem, podaje się za ojca, który sam zajmuje się swoim trzyletnim synkiem. Zapisuje się nawet do organizacji zrzeszającej samotnych rodziców. I właśnie podczas jednego ze spotkań takiej organizacji poznaje Marcusa - dziwnego dwunastolatka. Chłopiec zmaga się z własnymi problemami: szkolnym prześladowaniem (z tego powodu żaden kolegów z klasy nie chce nawet stanąć koło niego, a co dopiero chwilkę porozmawiać), depresją i próbą samobójczą (na szczęście nieudaną) matki. A jakby tego było mało: jest nad wiek poważny, zamknięty w sobie, nosi dziwaczne ciuchy.

Marcus potrzebuje mężczyzny, który wyciągnąłby jego matkę z choroby (nie lekarza, ale raczej flirciarza), a Will wydaje się być stworzonym do tej roli. Dlatego właśnie, pewnego popołudnia, staje u drzwi mężczyzny i z determinacją naciska dzwonek. Tak właśnie rozpoczyna się wspaniała opowieść o przyjaźni między dwojgiem ludzi, między dwiema tak nietypowymi osobami. Sądzić można, że piszę o jakimś romansie. Nic bardziej mylnego. Opowieść ta jest skierowana do każdego z nas, nie tylko do starszych pań zaczytujących się w harlequinach. Jest to przepiękna, pełna wdzięku i humoru, z polotem opisana historia związku, jaki zrodził się pomiędzy dorosłym mężczyzną i dzieckiem, pomiędzy dorosłym-dzieckiem i naprawdę dorosłym dzieckiem. Powieść o dorastaniu człowieka, o dochodzeniu do tego, co naprawdę ważne w życiu. Powieść o poszukiwaniu siebie, akceptacji i miłości. Zabawna i wzruszająca, napisana niezwykle lekko, doskonała na każdą pogodę.

Wybrane dla Ciebie
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]