Olga Tokarczuk "zaskoczy wszystkich". Mówi o następnej książce i wyborach
W internecie krążą informacje, że nowa książka Olgi Tokarczuk opowie o stosunkach polsko-ukraińskich i tym samym wywoła ogromne polityczne poruszenie. Laureatka Nobla odpowiedziała na te plotki i przyznała wprost na konferencji z dziennikarzami: "zaskoczę wszystkich".
Olga Tokarczuk spotkała się we Wrocławiu z dziennikarzami. Opowiadała o wyborach w Polsce, o tym, że pisanie to najbardziej samotny zawód świata. Opowiedziała też nieco o nowej książce, o której już krążą komentarze w sieci, choć jeszcze nie jest ukończona.
Można przeczytać, że nowa książka Tokarczuk będzie o stosunkach polsko-ukraińskich. Laureatka Nagrody Nobla skomentowała: - Mam tę książkę rozgrzebaną, tylko nie mam czasu jej dokończyć. Przeczytałam, faktycznie, że ma być o stosunkach polsko-ukraińskich. Nie wiem, dlaczego ta informacja zatoczyła tak wielkie kręgi, bo nie o tym będzie ta książka. Myślę, że zaskoczy wszystkich.
- To, czego boję się po otrzymaniu tej nagrody, to niesamowitych oczekiwań. Może ludzie będą czekać na jakąś próbę naprawy świata. A nowa książka nie ma związku z polityką historyczną. Wydaje mi się, że będzie zaskoczeniem, ale na takim poziomie, jakim zwykła się komunikować z czytelnikami, na poziomie literackim - wyjaśniła Tokarczuk i dodała, że jeśli będzie miała trochę spokoju, to książka trafi do księgarń za rok.
Zobacz: Olga Tokarczuk o "problemach z demokracją" w Polsce. "Mamy coś do powiedzenia światu"
Tokarczuk została zapytana też o wynik wyborów.
- To nie jest wybór, który by mnie uszczęśliwił. Nie czułam się specjalnie szczęśliwa, oglądając pierwsze statystyki. Podchodzę do tego optymistycznie. Widzę w tym drugą szansę, drugi oddech. Cieszę się, że parlament się odnowił, weszli nowi ludzie. Po raz pierwszy jest tak, że weszła do parlamentu osoba, na którą głosowałam. Ale nazwiska nie zdradzę, bo to już intymny szczegół - powiedziała.
Pisarka zaznaczyła też: - Bardzo niepokojące jest w Polsce to, że żyjemy w obliczu żywiołu, który ma ideologiczną wizję rzeczywistości, którą chce zakorzenić w instytucjach. Próba ręcznego sterowania kulturą zawsze się źle kończy. Kulturą nie można manipulować.
Tokarczuk podczas konferencji podkreślała, że jest "osobą polityczną", ale nie jest to nic dziwnego, bo każdy myślący człowiek ma swoje poglądy polityczne.
- Zawsze tak było, że mówiłam o poglądach. Gdy przypomnimy sobie autorów sprzed wieków, to oni też mieli bardzo określone poglądy polityczne. Po poprzednim spotkaniu rzuciłam okiem na artykuły, jakie pojawiły się w mediach. Jedyna rzecz, która wybiła się, to "Tokarczuk mówi, że za 50 lat będziemy wstydzić się, że jedliśmy mięso". Z tego całego spotkania tylko to się przebiło - punktowała pisarka.
Po sukcesie Tokarczuk księgarnie przeżyły prawdziwe oblężenie. Efekt Nobla? Tokarczuk nie ma wątpliwości, że jej wygrana w pewnym stopniu przełoży się na czytelnictwo w Polsce. - To już widać w statystkach. Nie powiedziałabym, że będziemy czytać tak wiele, jak Czesi. Jestem sceptyczna, że nagle wszyscy będą czytali, bo to wyrafinowany sposób komunikacji. Tylko że chodzi nie o ilość, a o jakość - powiedziała.
Tokarczuk udało się namówić, by powiedziała nieco o tym, jak wygląda jej życie. Przyznała, że "pisanie to najbardziej samotny zawód świata". Nie można najbliższym opowiedzieć, co się robi. - Pozostaje się sam na sam z wymyślonym, skonstruowanym światem. To jest taka samotność długodystansowca - mówiła podczas spotkania.
Na pytanie jednego z dziennikarzy o to, jak zmieniło się jej życie po otrzymaniu literackiej Nagrody Nobla, Olga Tokarczuk powiedziała wprost, że jeszcze nie miała czasu wrócić do codzienności. Humorystycznie dodała jednak, że teraz ludzie rozpoznają ją podczas spacerów z psem po parku, uśmiechają się do niej. Wcześniej była bardziej anonimowa.
- Pierwszy raz wjechałam też na wrocławski Rynek. Zawsze zastanawiałam się, jak to jest. Kim ważnym jest człowiek, który może sobie na coś takiego pozwolić. (...) Kiedyś uwielbiałam szperać po lumpeksach, teraz będzie trudno. Może teraz będę zaczepiana? Ale jakoś sobie z tym poradzę - powiedziała.
Tokarczuk jest zdania, że nagroda w pewien sposób zjednoczyła Polaków, bo niewiele jest takich okazji, by stanąć ponad podziałami.
A jak wygląda zwykły dzień noblistki?
- Jestem noblistką chyba 8 dni i to najdziwniejsze dni mojego życia. Mam nierozpakowane walizki. Muszę szukać wszędzie butów. Telefon się zawiesza. Chciałabym już wrócić do pisania - skomentowała Tokarczuk pół żartem, pół serio.
Wiadomo już, na co poświęci część pieniędzy, które otrzymała od Akademii Szwedzkiej. Otwiera we Wrocławiu fundację, która ma wspierać pisarzy, pisarki, tłumaczy i tłumaczki w ich codziennej pracy.