Olga Tokarczuk oczami męża. "Jestem świadkiem Olgi triumfów, entuzjazmu, ale i niepokojów"
Jego żona od ponad 3 miesięcy skupia uwagę całego świata. Grzegorz Zygadło wiernie towarzyszy Oldze Tokarczuk w tej przygodzie. Zdradził, jak zmieniło się ich życie po Nagrodzie Nobla.
Olgę Tokarczuk najpierw poznał dzięki jej literaturze. Grzegorz Zygadło dawniej mieszkał w Niemczech i to tam w jego ręce trafiło tłumaczenie "Prawieka i innych czasów". Do pierwszego realnego spotkania pisarki i jej męża doszło 12 lat temu podczas ceremonii wręczenia Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus.
- Kiedy po jakimś czasie zostaliśmy parą, zdawaliśmy sobie sprawę z tego, na co się decydujemy, że każdy z nas ma bagaż doświadczeń, którego skutki mogą rzutować na związek. Ale plusem dojrzałych związków jest według mnie to, że każdy wie, czego oczekuje od życia, partnera, siebie, szybko rozpoznaje, co jest czym - powiedział Zygadło w wywiadzie dla "Zwierciadła".
#
Przyznaje, że dzięki ich małżeństwu bardzo się zmienił, rozwinął. - Każdego dnia czuję się silniejszy, mądrzejszy, bardziej wrażliwy - deklaruje. Pisarka ma w nim pełne oparcie. - Jestem świadkiem Olgi triumfów, entuzjazmu, jak i niepokojów - powiedział.
Po informacji o przyznaniu pisarce Nagrody Nobla stał się jej głównym ochroniarzem. Odtąd każde wyjście z domu jest skrupulatnie przez nich planowane.
- Teraz tylko ja robię zakupy, ponieważ skala rozpoznawalności Olgi jest tak duża, że wiążę się dla niej z zagrożeniem. (...) Wejście do sklepu oznacza prośby o autograf, wspólne zdjęcia. Czasem ktoś podchodzi, potrząsa nią i wyznaje: "Jak ja panią kocham!" - przyznaje.
Zobacz: Olga Tokarczuk odebrała Nobla. Zobacz ten ważny moment
Okres przygotowań do odbioru nagrody był dla nich szczególnie stresujący. Mimo że oczy świata były zwrócone na Olgę Tokarczuk, to Grzegorz Zygadło przejmował się najdrobniejszymi detalami.
- Umówiliśmy się, że Olga kilka razy przećwiczy czytanie wykładu, bo przecież to zadanie niemal aktorskie. Ale przy pierwszej próbie rzuciła tekst w kąt, tak ją męczyły stres i moje uwagi. No, pomyślałem, że zmierzamy ku katastrofie. Bałem się, że głos uwięźnie jej w gardle, jak poradzi sobie z dykcją, tremą. Siedziałem w pierwszym rzędzie strasznie spięty. I widzę, jak Olga wchodzi, uśmiechnięta, naturalna, swobodna. Jakby oświecił ją jakiś tajemniczy strumień światła i siły - wspomina.
#
Tak wielki sukces pisarski jest obarczony poważnymi konsekwencjami. Zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi. Jej mąż cieszy się z faktu docenienia twórczości Tokarczuk przez międzynarodowe środowisko i powołania fundacji. Martwi go fala hejtu, która zalała noblistkę.
- Po pierwszych kilku dniach, kiedy kompletnie zaskoczone prawicowe media nabrały wody w usta, ruszyła pełną parą nienawiść. Nie twierdzę, że zagrożone jest życie Olgi, ale widzę skalę kłamstw i manipulacji. Więc myślenie, że taki sukces to same profity, jest nieprawdziwe - powiedział.
Przyznaje również, że "wciąż jesteśmy w trakcie układania życia na nowo, natomiast nie mam wątpliwości, że jesteśmy zakładnikami tej sytuacji". Choć on, patrząc na Olgę, wciąż widzi tę samą kobietę.
- Raz władcza, kiedy indziej - słuchająca uważnie, raz mocna, dojrzała, innym razem dziewczynka, raz odważna, bezkompromisowa, potem - zalękniona.
Zdaniem Grzegorza Zygadło ich związek jest tak udany, ponieważ "w pierwszej kolejności jesteśmy przyjaciółmi, a dopiero potem kochankami". Są nierozłączni przez całą dobę, ponieważ mąż jest również sekretarzem noblistki. Mężczyzna mówi, że w tej jedności są jak bracia lub siostry. Nie obawia się nazywać siebie feministą i deklaruje, że pielęgnuje kobiecą część swojej osobowości.
Partner Tokarczuk zdradził, jaki pomysł na opowiadanie zrodził się w ich domu na plotki, że może ona zostać laureatką Literackiej Nagrody Nobla.
- Słyszeliśmy opinie, że Olga miała Nobla już rok wcześniej. Jeśli tak rzeczywiście było - bo do końca tego nie wiemy - to pomyślmy: Noblistka in spe żyje sobie przez rok w niewiedzy. Pisana jest jej jakaś rola, a ona nie ma pojęcia, czy dowiezie ją do końca. Bo życie jest kruche i różne rzeczy mogą się zdarzyć. Taka odroczona koronacja. Oboje pomyśleliśmy, że to kapitalny pomysł na opowiadanie - ocenił.