Olga Tokarczuk na Conrad Festival. "Bohaterowie wybierają drogę w lewo"
O ulubionych pisarzach, sposobie przeżywania świata, ale również o polityce. Na pytanie "Co z tą Polską?" odparła, że w bajkach droga kierująca w lewo jest zawsze właściwa i przynosi nagrodę. Na Conrad Festival padło też ciekawe pytanie 11-latka, które rozbawiło noblistkę.
W dniach 21-27 października 2019 r. w Krakowie odbywa się Conrad Festival. W sobotę 25 października gościem specjalnym w Pałacu Czeczotka była Olga Tokarczuk, na spotkanie z którą przybyły tłumy. Prowadzący zadał pisarce pytania, które czytelnicy mieli wcześniej okazję wysłać mailowo. Na pytanie jak noblistka radzi sobie z hejtem, odparła:
- Mam syndrom Pollyany, a więc skłonność obracania złego ku dobru. Wierzę, że wszystko jest potrzebne. Ale bywały też trudne momenty. Pamiętam, że w najtrudniejszym okresie nie wychodziłam z domu i brałam prysznic kilka razy dziennie. Tak jak robią ofiary gwałtów. Na szczęście szybko się z tego otrząsnęłam. Moja znajoma terapeutka wyjaśniła mi wtedy, że ludzkie ciało odbiera ludzką agresję tak samo, jak agresję fizyczną i mobilizuje do obrony wszystkie swoje siły.
Nie mogło też zabraknąć podstawowego pytania, które przewija się przez większość spotkań z uznanymi autorytetami, czyli: "Co z tą Polską? Czy ma pani na nią pomysł?"
- To trochę jak w bajce o głupim Jasiu, który musi wybrać jedną spośród trzech dróg. Zazwyczaj główny bohater wybierał drogę w lewo. I choć była to trudna droga, to zazwyczaj na jej końcu czekała nagroda. Warto jednak pamiętać, że wybory podejmujemy codziennie. To przypomina pewien rodzaj gry. Głos oddajemy nawet podczas zakupów.
Temat wspomnianego hejtu pojawił się jeszcze kilkukrotnie. Nie tylko w formie pytań, ale też w samych odpowiedziach autorki, która wspomniała, że wiek XX wygenerował w nas olbrzymie pokłady lęku.
- My, ludzie urodzeni w XX w., musieliśmy zmierzyć się z potężną erupcją zła oraz bezradnością wobec tego zjawiska. Tym bardziej jest to trudne, że czasem znajdujemy jego źródło w sobie. To ono jest przyczyną lęku - wyznała.
Ta natura zła, które każdy z nas w sobie nosi, sprawia, że narzędzia, które pierwotnie miały służyć ludzkości, obracają się przeciwko nam. Dotyczy to zarówno problemów z ekologią, światową gospodarką, jak i światem wirtualnym.
Tokarczuk:
- Jest w tym jakiś paradoks, że każdy potężny wynalazek ludzkiego umysłu musi najpierw przejść proces sprzeniewierzenia się dobru. Tak jak internet. Najpierw stał się spoiwem łączącym i komunikującym ludzi, a potem stworzył także przestrzeń dla hejtu.
Noblistka wierzy, że literatura w najbliższych latach będzie przesuwać palec właśnie ku palącym problemom. Autorzy przestaną zajmować się dawną historią, a zaczną pisać o postapokaliptycznym świecie, ekologii czy rzeczywistości wirtualnej. Czy w dobie pochylania się nad literaturą historyczną takie książki będą miały okazje znaleźć się w szkołach? Na pytanie 11-letniego chłopca, o to które powieści noblistki powinny znaleźć się w kanonie lektur szkolnych, odparła:
- Żadna moja książka nie powinna być lekturą - zaśmiała się Tokarczuk, by po chwili rozwinąć myśl: - Po prostu wiem, co szkoła robi lekturom i nie chciałabym stracić czytelników.