Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Ojcowie polskiego kapitalizmu

Ojcowie polskiego kapitalizmuŹródło: Inne
d1obkww
d1obkww

Książka jest zbiorem drukowanych ongiś w „Gazecie Wyborczej” reportaży, analizujących koleje losu i kariery kilku spośród najbardziej znanych polskich przedsiębiorców.

Nazwiska jednych z nich i nazwy kierowanych przez nich firm z biegiem czasu przestały się liczyć czy wręcz popadły w zapomnienie; inni cały czas znajdowali się w cieniu swoich przedsiębiorstw, skazując się na niejako drugoplanową rolę – wobec czego stworzone przez nich marki trwają, niezależnie od tego, czy oni sami znajdują się na orbicie, czy z niej wypadli; inni wreszcie na dobre zakorzenili się w masowej świadomości jako potentaci, czy to nierozerwalnie związani z firmą, czy też multipotencjalni (bo jak inaczej zaklasyfikować człowieka, który ma udziały we wszystkich najważniejszych branżach handlu i gospodarki?).

Wszyscy jednak mają wspólną cechę: w warunkach polskiego raczkującego kapitalizmu zrealizowali błyskawicznie amerykański stereotyp „od pucybuta do milionera” (tego „pucybuta” nie należy traktować dosłownie, choć faktem jest, że większość opisanych w książce rekinów biznesu pierwsze pieniądze zarabiała mozolnie i powoli: ten sprzedawał znicze pod cmentarzem, ów zapewniał obsługę fotograficzną szkolnych imprez, inny jeszcze dorabiał jako barman).

Po upadku socjalizmu chwycili wiatr w żagle – i poooszło! Autor ze swadą, spomiędzy której miejscami przebija delikatna ironia, przedstawia mechanizmy pomnażania kapitału, pozyskiwania lukratywnych kontraktów i złotodajnych koncesji. Pozornie stara się nie oceniać i nie wartościować; wnikliwy czytelnik bez trudu jednak wyczuje jego sympatię, skierowaną ku jedynemu w opisywanym gronie przedsiębiorcy, z własnego wyboru nie powiązanemu z polską sceną polityczną i być może dlatego najdotkliwiej ukaranemu przez oficjalne organa.

d1obkww

Dla człowieka, który nigdy nie interesował się publicystyką gospodarczą, treść publikacji może się okazać cokolwiek nużąca – dlatego trudno polecać ją jako lekturę dla każdego. Jednak ja sama, choć z trudem odróżniam akcje od obligacji, nie mam pojęcia o przepisach importowo-eksportowych i VAT-ach, przeczytałam ją bez wysiłku i z zainteresowaniem.

Nawet dla tych, którzy ongiś wnikliwie studiowali poszczególne reportaże Matysa na łamach „GW”, książka nie będzie tylko „powtórką z rozrywki”, autor bowiem zadbał o uzupełnienie każdego z nich epilogiem, ukazującym losy jego bohatera od momentu opublikowania tekstu w prasie do chwili oddania zbioru do druku.

d1obkww
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1obkww

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj