Odpowiedź zawsze kryje się w szczegółach
"Wiedział, że praca jest całym jego życiem." Harry Bosch. Detektyw. Po przejściach. Ulubiony bohater Michaela Connelly'ego, dziennikarza i pisarza. Tym razem mamy okazję spotkać się z nim w dość klasycznym kryminale. Klasycznym?! Wielbiciele nowości i zwolennicy przełomów mogą być zawiedzeni. Tak, klasycznym w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Całkiem niezłym czyli: dobrze napisanym, o ciekawej fabule, zaskakującym rozwiązaniu. Jak dla mnie: ulga. Connelly nie zawodzi. W bagażniku rolls-royce'a znalezione zostają zwłoki Tony'ego Aliso. Zastrzelonego, bez butów... Człowieka związanego ze światkiem filmowym. Człowieka powiązanego z... mafią. Wygląda to na egzekucję. Kto, jak, kiedy, dlaczego?! Pytania takie jak zwykle. Dziwne jest przede wszystkim to, że Wydział Przestępczości Zorganizowanej nie chce wziąć tej sprawy w swoje czcigodne policyjne ręce. Bardzo dziwne. Dziwny jest oficjalny brak zainteresowania powiązany z wścibskim wtykaniem nosa w szczegóły sprawy. Los Angeles. Las Vegas. Świat mafiosów i
wielkich pieniędzy. Świat gry i przekrętów. Bogatych szefów, ponętnych dziewczyn i zdecydowanych na wszystko osiłków.
Connelly nie ogranicza się w powieści do samego wątku kryminalnego. Ukazuje go na tle osobistego życie bohaterów. Życie nie jest tu proste i jednoznaczne. Na całe szczęście. To samo można różnie zinterpretować w zależności od wiedzy i punktu widzenia. Bohaterowie nie są postaciami wyciętymi według wzorów z żurnala, choć światła reflektorów koncentrują się głównie na Boschu. Niestety, spora część jego prywatnych losów ma taki niezbyt przyjemny posmaczek czasopism popularnych. Trudno chyba pisarzowi oderwać się od sprawdzonych, uznanych schematów. Jak seks to niezwykle udany, jak miłość to nieszczęśliwa, jak alkohol to czerwone wino lub w ostateczności markowe piwo. "Mamy kawał różnych informacji i dowodów. Musimy odłupać wszystko, co się nie liczy i nie pasuje."
Pewne minusy nie obniżają jednak zasadniczo jakości całej powieści. Akcja rozwija się ciekawie. Mamy i zasadnicze zwroty, i zmiany nastroju. Connelly ukazuje policjantów nie tylko jako zawodowców oddanych zbożnemu dziełu łapania złoczyńców, ale i ludzi. Omylnych i popełniający błędy. W ich przypadku błędy mogą jednak wiele kosztować. Często zagubionych w gąszczu własnych, przyziemnych spraw. Takich, których tak naprawdę nie da się na dłużej odstawić na boczny tor. Życie prywatne i zawodowe splata się. To kim jesteśmy wpływa na to jak działamy. Connelly napisał kryminał starając się o nakreślenie szerszego tła, społecznego i obyczajowego. Z jednej strony tradycyjny w formie, z drugiej wychodzący trochę poza ścisłe ramy gatunku. Ale to dzisiaj nie jest już niczym nowym. Powoli staje się normą. Ważne, że jakość wykonania jest niezła. Ważny jest klimat, umiejętnie nakreślone sylwetki bohaterów, dobre opisy i dialogi. Całość, choć nie jest to dzieło wybitne, czyta się po prostu dobrze.