Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:01

Odnaleźć samą siebie, nie poplątać nici przeznaczenia

Odnaleźć samą siebie, nie poplątać nici przeznaczeniaŹródło: Inne
d1jxzb7
d1jxzb7

„Tak, przypominam sobie. Szukałaś już u mnie kiedyś rady. Czy była taka zła, że nie chcesz więcej pytać... Paksenarrion? (...) Widzę, iż od tamtej pory wiele się wydarzyło - nie uważam cię jednak za kłamcę, niezależnie od tego, kim się stałaś. Zadasz więc swoje pytanie, Paksenarrion i ponownie wysłuchasz mojej rady.” Jak się tutaj znalazła? W domu Kuakgana, pijąc dziwną korzenną wodę o smaku mięty i cynamonu. I dlaczego Mistrz Oakhallow, jest dla niej taki miły? Poraniona, tak do końca nie pamiętająca niczego poza tym, że zraniła ją magia, że miała na sobie zaczarowaną zbroję i zawieszony na szyi, tak ciężki, symbol Achryi. I jeszcze ten obraz w jej głowie, pełna magii forteca Luapa.

Ukryta, mityczna, dla niej tak jawna. Magii, która nie pomagała, ale raniła. Magii, która może odebrała jej odwagę, narzuciła strach, i sprawiła, że Pakse nie jest już wojowniczką. I tylko wspomnienia o Fin Panir są takie cudowne, kojące, ale i jątrzące psychiczne rany. Bo jeżeli ona nie może już walczyć, to nie może zostać paladynką. Nie może spełnić marzenia. A poczucie niemocy, sprawia, że nie umie, nie potrafi już żyć. Potrzebuje pomocy.

To chyba najlepsza część z trylogii heroic fantasy, o przygodach mitycznej wojowniczki Paksenarrion. Książka w pełni dopracowana, przepełniona miłością autorki do słów i obrazów. Miłością do bohaterów i świata, który sama wykreowała, i wyposażyła we wszystkie wymagane składowe. Książka na pewno dopracowana, ale i jednocześnie swobodna, pozwalająca nam wejrzeć, chyba tak naprawdę po raz pierwszy, w głąb duszy głównej bohaterki. W ten mrok i zło, które gdzieś tam się kryje. W niej samej. W nicość, którą trzeba poznać...

„Paksenarrion, choć jest wojowniczką, poznała głupotę pośpiechu...”

d1jxzb7

Rzeczywiście, i to nie tylko głupotę pośpiechu, ale w końcu samą siebie. Nie da się tutaj mydlić czytelnikom oczu, że to wcale nie jest koniec. To jest koniec. Pełny i zupełny. Ale jednocześnie taki, którego nigdy się nie zapomni. Koniec, który stanie się początkiem dla naszych snów i marzeń na jawie. A świat stworzony przez Elizabeth Moon, na zawsze wpisze się w mapę światowego fantasy, jako jeden z ciekawszych.

d1jxzb7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1jxzb7

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj