Trwa ładowanie...

Można odmówić katolickiego pogrzebu? Prawo kanoniczne mówi wyraźnie

Śmierć dotyka nie tylko osoby najbardziej związane ze zmarłym. Szok, rozpacz, cierpienie, gniew, bezradność, a jednocześnie konieczność zorganizowania najpierw pogrzebu, a potem – życia na nowo. Jak to wszystko udźwignąć? I jak w tym wszystkim katolik może dostrzec miłość Boga?

Można odmówić katolickiego pogrzebu? Prawo kanoniczne mówi wyraźnieŹródło: Getty Images
d1l57bk
d1l57bk

Ewa Chalimoniuk, Elżbieta Sobkowiak i Krzysztofa Popławski OP, autorzy książki "Życie zmienia się, ale się nie kończy. Chrześcijańskie przeżycie żałoby", odpowiadają w niej na najczęściej zadawane pytania związane z tajemnicą śmierci i zmartwychwstania; m.in. jak po chrześcijańsku podejść do śmierci i straty? Jak o śmierci rozmawiać z dziećmi? Czy katolickiego pogrzebu można komuś odmówić?

Dzięki uprzejmości wyd. W Drodze publikujemy fragment książki "Życie zmienia się, ale się nie kończy. Chrześcijańskie przeżycie żałoby".

Czy Bóg jest dobry, skoro dopuszcza śmierć tragiczną lub przedwczesną? Gdzie jest Bóg? – pytamy w różnych sytuacjach. Czasem to pytanie wyraża dystans i zaraz pada odpowiedź filozoficzna z odcieniem wyższości: "Jeżeli tyle zła jest w świecie, to Boga nie ma". Zadajemy je również wobec śmierci tragicznej – kiedyś w takiej sytuacji usłyszałem, że "Bóg o nas zapomniał". Czasem jest to pytanie zrodzone z bólu, kiedy tragedia własna lub czyjaś jest tak wielka, że nie ma możliwości zrozumienia i odpowiedzi. Jest ciemność i rozpacz.

Po pierwsze, trzeba odczarować śmierć. Często w tego rodzaju pytaniach jest ukryte założenie, że śmierć jest czymś najgorszym, co nas spotyka. Oczywiście znamy przykłady tragicznych, okrutnych śmierci. Właściwie codziennie jesteśmy informowani o wypadkach, każdy z nas znał kogoś, kto zginął nagle lub umarł, jak to mówimy, za wcześnie. A z drugiej strony, jak już wspomniałem, dla kogoś, kto jest blisko Boga, każdy czas jest odpowiedni, by spotkać się ze śmiercią, czyli z Bogiem w nowym życiu.

Getty Images
Źródło: Getty Images

Nie wiem, czy Bóg chce tych tragicznych śmierci. Nie mógłbym powiedzieć ze spokojem, jak niektórym się to zdarza: "Bóg tak chciał". Czasem myślę, że Bóg wcale tak nie chciał, i nie wiem, dlaczego do tego wszystkiego dopuścił. Oczywiście pojawia się pytanie odnośnie do Jego wszechmocy, ale nie miejsce i czas, by je tutaj podejmować. Teolodzy porządkują i próbują opisać to, co jest związane z wolą Bożą i naszym życiem, ale to tylko próby: "Teologia uczy, że wola Boża objawia nam się nie tylko przez przykazania i rady, ale także przez zdarzenia zamierzone lub co najmniej dopuszczone przez Boga. W istocie nie dzieje się nic, czego Bóg by nie chciał (jeśli jest to dobro) lub nie dopuścił (jeśli jest to zło)" (Reginald Garrigou-Lagrange OP).

d1l57bk

Wierzę, że Bóg jest we wszystkim, co się zdarza. Jednak powiedzieć, że Bóg tak chciał, w sytuacji, kiedy topi się czwórka rodzeństwa czy kiedy jacyś szaleńcy zabijają setki dzieci w Biesłanie, jest jakimś głębokim nieporozumieniem. Dlatego gdy słyszę te słowa czy też widzę taki napis na cmentarzu, coś się we mnie często buntuje. Przecież mówiąc tak, zgadzałbym się na okrucieństwo Boga czy może – bezpieczniej – na Jego bezmyślność. Czy Bóg chciał śmierci dzieci, które paliły się żywcem w Indiach bądź zostały zadeptane w Chinach przez swoich rówieśników spieszących na ceremonię wciągnięcia flagi? Bóg wcale tego nie chciał. To człowiek przez swoją bezmyślność spowodował coś, co przynosi cierpienie ludziom i Bogu. I nie jest to marne usprawiedliwienie Boga, Bóg nie potrzebuje usprawiedliwienia.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

To człowiek potrzebuje usprawiedliwienia, a właściwie oczyszczenia i przebaczenia za błędy i zło przynoszące cierpienie innym. Dobro Boga nie decyduje o bezsensownej śmierci, na przykład kogoś, kto jedzie samochodem 200 km na godzinę. To często brak Boga, miłości i szacunku do życia o niej decyduje. Bóg, tak jak był w umierającym na krzyżu Jezusie, jest pośród cierpiących, odrzuconych, zabitych. To stanowi Jego moc: przyjęcie i przemiana słabości świata i człowieka przez przebaczenie i miłość. Czasem, jak w Ewangelii, ktoś dostępuje łaski uzdrowienia, ocalenia, ale nie wszyscy (wręcz niewielu) i nie zawsze (wręcz rzadko). Bóg, który jest, był i przychodzi, jest w każdym czasie i ponad tym czasem (por. Ap 1,8).

Gdzie zatem jest Bóg? Pismo Święte odpowiada: "(…) musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć (…) będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie" (Mt 16,21). I w tych słowach z Ewangelii św. Mateusza odnajdujemy odpowiedź na pytanie Leśmiana: "Mów, co czynisz w tej godzinie,/ Kiedy dusza moja ginie?/ Czy łzę ronisz potajemną,/ Czy też giniesz razem ze mną?". Jezus odpowiada: ginę, abyś żył i zmartwychwstał.

d1l57bk

(…)

Getty Images
Źródło: Getty Images

Jak mówić dzieciom o śmierci?

Przede wszystkim nie bać się rozmawiać z dziećmi o śmierci. I wcale nie trzeba czekać na śmierć kogoś bliskiego, by o tym mówić. W codzienności mamy wiele możliwości, by poruszyć ten temat: zmiany pór roku i obumieranie roślin, śmierć zwierząt, informacje o śmierci w telewizji. Mamy mówić o tym naturalnie i prosto. Nie należy także bać się okazywania własnych emocji, łez wobec śmierci.

Psycholodzy dziecięcy wskazują, że dzieci rozumieją świat obrazowo. Można więc opowiadać im, że zmarła osoba poszła na spotkanie z Bogiem, patrzy na nas. Nie ma jej przy nas, ale jest wciąż obecna i nam pomaga. Byłem wielokrotnie świadkiem, jak dorośli ludzie, którzy jako dzieci stracili najbliższe osoby, wspominali zmarłych z przeświadczeniem szczególnej ich obecności i opieki nad nimi w tym życiu. Wynikało to zarówno z doświadczenia życiowego, jak i z zakorzenionej w dzieciństwie wiary w obecność bliskich zmarłych w naszym życiu.

d1l57bk

Wcale nie trzeba chronić dzieci przed widokiem osób zmarłych. Jerzy Pilch w swojej biografii wspomina o tym, że od najmłodszych lat, w protestanckiej Wiśle, uczestniczył z babcią w czuwaniach przy otwartej trumnie i było to częścią oswajania się ze śmiercią i jej obecnością w codzienności ludzkiego życia. Należy też pamiętać, że w tym spotkaniu dziecka ze śmiercią chodzi nie tylko o rozmowę. Gdy dziecko doświadcza braku kogoś bliskiego, traci ono poczucie bezpieczeństwa. W takiej sytuacji bliskość fizyczna, przytulenie, zainteresowanie dzieckiem są nieodzowne. Nie można zakładać – bo to fałszywe założenie – że dziecko nie rozumie. Nawet jeśli nie rozumie tak jak my, to odczuwa bardzo na poziomie emocji.

Czasem dorośli zamykają się we własnym bólu i nie zwracają na dziecko uwagi. Tymczasem możemy pomóc jemu i sobie przez wspominanie zmarłych, przypomnienie sobie radosnych momentów i tego, za co możemy być wdzięczni. W obszarze wiary pocieszeniem dla dziecka może być powiedzenie, że bardzo chcemy spotkać się z naszymi zmarłymi w niebie oraz że pomagamy im już teraz w modlitwie i przez ofiarowanie Eucharystii, aby mogli mieć pełne szczęście w Bogu. Dziecko, które widzi, że obszar wiary, modlitwy i liturgii jest ważny dla bliskich, potrafi to przyjąć, przynajmniej na jakiś czas, jako wystarczające wytłumaczenie.

(…)

Getty Images
Źródło: Getty Images

Czy można komuś odmówić katolickiego pogrzebu?

Prawo kanoniczne wskazuje na trzy sytuacje, w których zmarli powinni być pozbawieni pogrzebu kościelnego: 1. notoryczni apostaci, heretycy i schizmatycy; 2. osoby, które wybrały kremację z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej; oraz 3. inni jawni grzesznicy, których pogrzeb kościelny mógłby wzbudzić zgorszenie wiernych (por. KPK 1184). Są to zatem sytuacje analogiczne do tej, gdy ktoś całkowicie świadomie prosi, by – ze względu na jego poglądy, brak wiary czy działania – nie odprawiać katolickiego pogrzebu. I taką wolę należałoby uszanować.

d1l57bk

W innym kanonie możemy przeczytać: "Pogrzeb kościelny, w którym Kościół wyprasza duchową pomoc zmarłym, okazuje szacunek ich ciału i równocześnie żywym niesie pociechę nadziei, należy odprawiać z zachowaniem przepisów liturgicznych" (KPK 1176, 2). Tak więc ze względu na niesienie pociechy żywym wydaje się, że także w powyższych przypadkach jest możliwość wspólnej modlitwy kapłana z najbliższymi, a nawet jego obecności na cmentarzu.

W kwestii pogrzebu ostateczną decyzję podejmuje proboszcz, ewentualnie biskup miejsca. Niemniej wspólnej modlitwy nigdy nie powinno się odmówić bliskim, którzy cierpią z powodu śmierci, podobnie jak dobrą rzeczą jest ofiarowanie mszy świętej w intencji zmarłego.

Jest jedna myśl i obraz, które mi towarzyszą od dawna w odniesieniu do pogrzebu. Mogę sobie wyobrazić, nawet w sytuacjach śmierci osób dalekich od wiary i Kościoła, że jak przy chrzcie, tak przy śmierci i pogrzebie, to wiara najbliższych przynosi ciało zmarłego do grobu i składa do ziemi z nadzieją zmartwychwstania, bo ostatecznie tylko Bóg zna serce człowieka. I taka miłość najbliższych woła o pociechę chrześcijańskiego pogrzebu i sprawowanej Eucharystii. Sprawujemy Eucharystię za zmarłych, ale dla żywych.

Powyższe fragmenty pochodzą z książki "Życie zmienia się, ale się nie kończy. Chrześcijańskie przeżycie żałoby" Ewy Chalimoniuk, Elżbiety Sobkowiak i Krzysztofa Popławskiego OP, która ukazała się nakładem wyd. W Drodze
Obejrzyj: Gwiazdy, które zmarły na koronawirusa
d1l57bk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1l57bk