W tym samym czasie, na rynku wydawniczym ukazały się dwie książki o tym samym tytule: Cesarzowa. Obydwie opowiadające o kobietach, które w świecie władających mężczyzn zdobyły ich władzę, pragnęły wiedzy i zaznaczenia swego bytu na ziemi. Jednak tak jak Cesarzowa pióra Shan Sa, jest dziełem nadzwyczaj poetyckim, tak dzieło Pearl S. Buck aż tchnie rzeczywistością. Tym razem nie wtapiamy się w świat VII wieku naszej ery, gdy panowała w Chinach dynastia Tang, ale w czasy o wiele nam bliższe. Bohaterka Buck, to kobieta wieku XIX i początków XX. Pierwsza z konkubin, która potrafiła spojrzeć cesarzowi prosto w twarz, pomimo zakazów i przeżyć kolejne pokolenia, by w końcu zaliczyć się w poczet władców tuż obok królowej Wiktorii. To na poły magiczne czasy i pragnienia. Przeznaczenie, które bardziej zdaje się być obmyślonym planem kobiety, niż dziełem losu, czy bóstwa. Polityka i miłość w tej powieści równoważą się. Nic nie dominuje. Nic nie stwarza tej powieści „kobiecą”, gdyż przede wszystkim jest to zapis
dziejów ostatniej władczyni Chin – Tzu’Si (1862 – 1908) oraz jej państwa, które stoi u bram wielkich reform.
Autorka, która przez wiele lat mieszkała w Chinach, bardzo dokładnie oddaje charakterystykę oraz specyfikę tamtych lat. Barwne życie na cesarskim dworze, tak odmienne dla kobiet i mężczyzn. Intrygi, zakazy, ale też i słodkie przyzwolenia. Możliwości, po które wystarczy sięgnąć, oraz tych, którzy skazali się na powolną, smutną agonię. Jest tutaj miejsce dla tych, którzy powiedzieli zbyt wiele i tych, którzy zapomnieli o swoich darach. Jest tutaj miejsce dla koronowanych głów, konkubin czy eunuchów. Dla kobiet, które przez całe życie pociągają za niewidoczne sznurki oraz tych, którzy pragną je jak najszybciej przeciąć. Ale jest też miejsce na miłość. Tą zwykle niespełnioną, której odkrycie może nadejść zbyt późno. Na miłość matczyną, często zbyt zaborczą, która może ślepo pokierować i zakończyć życie innych tylko w imię swego spełnienia. Taka jest Cesarzowa. Opowieść o kobiecie, która poprzez siłę i odwagę, poprzez zrozumienie i ogromną inteligencję, postanowiła zostać kimś więcej, niż tylko nałożnicą.
Wspólne cechy obydwu powieści? Obydwie bohaterki zapłaciły za zdobyte przywileje i władzę utratą prawdziwej miłości. Losy obydwu bohaterek spisały kobiety, przesączając treść wrażliwością. Jednak poetyckość Shan Sa u Pearl S. Buck zastępuje szorstkość realiów. Miłość ustępuje przez obowiązkiem wobec kraju.