Od kowalskiego popychadła do wicekróla

Obraz
Źródło zdjęć: © Inne

Na wstępie przyznam się do czegoś - powieść Hilary Mantel wybrałam nie ze względu na liczne nagrody, którymi została obsypana (bo takowe ignoruję od zawsze i całkiem nieźle na tym wychodzę), ale z uwagi na czas akcji. Odkąd pamiętam, fascynuje mnie Henryk VIII i jego epoka. Po pierwszą część cyklu o Tomaszu Cromwellu sięgnęłam jak po kolejną wersję lubianego serialu - w poszukiwaniu nowej perspektywy opowiedzenia świetnie znanej historii. Nie oczekiwałam przy tym zgodności ze wspomnianą historią - w tym celu można sobie bowiem sięgnąć po stosowne opracowania, albo napisane w gawędziarskim stylu znakomite książki Davida Starkeya, brytyjskiego specjalisty od Tudorów.

Postać Tomasza Cromwella, sługi kardynała Wolseya, a następnie królewskiego doradcy, zwykle pozostaje na drugim planie w opowieści o Henryku VIII i przełomie, który pod jego władaniem nastąpił w Anglii. Tymczasem historia królewskiego zausznika jest równie, a może nawet bardziej fascynująca. Ogrom i szybkość jego awansu kojarzy się z rodzimą * Karierą Nikodema Dyzmy*, choć to oczywiście nie ta skala, a zestawienie z fikcyjnym cwaniaczkiem z Łyskowa pewnie by pierwszego wicekróla Anglii do spraw religijnych oburzyło. I w pewnej mierze słusznie, bo oprócz inteligencji praktycznej, przydatnej dworakowi, Cromwell miał też wiedzę, umiejętności i - do pewnego momentu - władzę nad losem nie tylko swoim, ale niemal każdego Anglika. Jego upadek był niemal równie spektakularny jak wyniesienie, w tamtych czasach i przy tamtym królu nikt bowiem nie mógł być pewien dnia ani godziny. Jednak pierwszy tom trylogii Mantel to opis drogi syna kowala
i piwowara z Putney na teoretycznie nieosiągalny szczyt.

Dzięki sprytnemu zabiegowi, jakim jest poprowadzenie właściwie całej narracji z perspektywy głównego protagonisty (w czasie teraźniejszym, choć z licznymi retrospekcjami, przyzwyczajenie się do tego sposobu opowiadania trochę trwa), autorka może przedstawiać Cromwella inaczej niż postrzegało go otoczenie. Rozbieżność pomiędzy tymi dwiema perspektywami - wewnętrzną i zewnętrzną - powraca resztą na kartach powieści niczym refren. Patrząc oczami Tomasza, postrzegamy go jako lojalnego do końca sługę kardynała, człowieka kochającego rodzinę, troszczącego się o byt rozlicznych podopiecznych, wiernego swoim przekonaniom religijnym, oddanego służbie, dla którego podstawową wartością jest efektywność. Jednocześnie jednak nawet jego własny syn panicznie się go boi, a powszechne jest przekonanie, że Cromwell wygląda jak morderca i byłby zdolny nie tylko do mordu, ale w zasadzie do wszystkiego. Co zresztą jego bezprecedensowa kariera zdaje się potwierdzać.

Takie „wybielenie” bohatera poprzez uczynienie go narratorem w niczym mi jednak nie zawadzało. Pozwoliło wiarygodnie pokazać jego żałobę po żonie i córkach, które przedwcześnie zabrała zaraza, a także lekko ironiczny stosunek do własnego wyniesienia - i do jego sprawcy, króla, którego Cromwell bez należnego szacunku często porównuje do niedźwiedzia wymagającego tresury czy wręcz do dziecka. Oczywiście, tylko we własnej głowie. Tam też konwersuje z duchem swego protektora kardynała, z którego nauk i błędów czerpie korzyści wiele lat po jego śmierci. Nie każdemu przypadnie do gustu taka głęboko introspektywna narracja, mnie jednak wyjątkowo odpowiadała.

Stąd też po prostu popłynęłam z nurtem wydarzeń, patrząc na nie oczyma mężczyzny, którego kształtowały kolejno ojcowskie razy, wojaczka, handel i dwór. Ułatwił mi to wydatnie bardzo przyjemny w odbiorze przekład Urszuli Gardner. Nie mogę powiedzieć, bym trafiła na narracyjne mielizny. Coś z pewnością dałoby się wyciąć bez straty dla wymowy całości, ale niewiele jest powieści, o których nie da się tego powiedzieć.

Mimo licznych ciekawych i trafnych refleksji dotyczących wielu obszarów życia w ówczesnej angielskiej stolicy, W komanatach Wolf Hall nie wyróżnia się niczym szczególnym, co pozwoliłoby nazwać ją dziełem wybitnym czy nawet na dłużej zachować w pamięci. Nie zmienia to jednak faktu, że jest powieścią dobrą, dopracowaną, ale nieprzekombinowaną i na czas lektury umożliwia przeniesienie się do Londynu z początków szesnastego wieku. Pozwala też poznać jakąś wersję Tomasza Cromwella i spojrzeć z interesującej perspektywy na wypadki towarzyszące wyniesieniu na tron Anny Boleyn. Jeśli ktoś ma większe oczekiwania, powinien liczyć się z rozczarowaniem. Ja nie miałam, zatem z zainteresowaniem sięgnę po ciąg dalszy.

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]