Istnieją książki, których nie można przeczytać tylko raz. Mają ukryty sens i czytając po raz pierwszy, nie jesteśmy w stanie ich zrozumieć. Nie możemy ich docenić. Ale powtórne sięgnięcie po nie sprawia, że odkrywamy coraz to nowe, wcześniej niezauważone, przegapione przez nas, fragmenty. Do takich książek należy Alchemik.
Pamiętam doskonale, dlaczego przeczytałam utwór Coelho, zaintrygował mnie tytuł. I moje pierwsze wrażenia nie były zbyt dobre, byłam jeszcze za dziecinna na takie lektury. Czy wędrówka andaluzyjskiego pasterza jest na tyle ciekawa, by ją opisywać? Tak wtedy myślałam. Dziś patrzę na historię Santiago zupełnie inaczej. A Alchemik jest moja ulubioną książką, moim, posunę się do takiego stwierdzenia, przyjacielem. Zawsze blisko, zawsze obok.
Alchemika nie można czytać szybko, gubimy wtedy treść, przesłanie, skupiając się na fabule. Należy czytać w skupieniu, wiosną na zielonej trawie, latem siedząc pod drzewem, w cieniu, jesienią - na ławce w parku, pośród kolorowych liści, zimą - we własnym fotelu, pod kocem, z podkulonymi nogami. W ciszy - sam na sam z bohaterami.
Historia pasterza to nie tylko wydarzenia z jego życia, to niezwykłe spotkania i mądre myśli, ubrane w piękne słowa. Nic dziwnego, że autor zasłynął w świecie właśnie tą książką. Nigdzie indziej nie znajdziemy tak wspaniałego zbioru prawd rządzących naszym, zdawałoby się zwykłym, a jednak magicznym życiem.
Sięgnęłam po Alchemika drugi raz, to był przypadek, a może tak miało być? Tym razem pędziłam owce razem z Santiago, siedziałam obok niego, gdy rozmawiał z Królem Salem, byłam z nim na pustyni, kiedy spotkał alchemika i wtedy, gdy próbował zamienić się w wiatr, pomagałam mu kopać pod piramidami i razem z nim powędrowałam do ruin kościoła, gdzie ukryty był skarb.
Dotarłam do tajemniczych zakątków jego i swojej duszy. Odkryłam, że nie można chować się i uciekać przed własnymi marzeniami. Przecież to, co przyśniło się raz, może przyśnić się i po raz drugi, ale to, co pojawiło się we śnie dwa razy, może nie pojawić się po raz kolejny. Trzeba wykorzystywać szansę wtedy, kiedy się ją dostaje, żyć tak, by nie żałować.
Właśnie o tym opowiada Alchemik. Przez karty książki przeplatają się codzienność i marzenia, szarość i magia, samotność i miłość. Pustynia, wiatr czy słońce, cały świat sprzyja tym, którzy podążają drogą Własnej Legendy. Możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest fascynujące, a wszystkie dni stają się takie same wtedy, kiedy ludzie przestają dostrzegać to, czym obdarowuje ich los...
Znam historie życia pasterza i sprzedawcy kryształów, wiem jak się skończyły i wiem, że najlepszą drogą do szczęścia jest droga marzeń, niespełnionych pragnień, które dzięki naszej woli staną się rzeczywistością. Nie wystarczy samo marzenie, trzeba je jeszcze realizować, nawet jeśli nie odnajdziemy swego skarbu, tego czego pragnęliśmy, to może znajdziemy coś innego i po pewnym czasie stwierdzimy, tak, to właśnie jest mój prawdziwy skarb.
Oby każdemu z nas udało się zrealizować marzenia. Dla Santiago było to odnalezienie skarbu, dla mnie... Alchemik pozwala uwierzyć w siłę marzeń, daje wiarę i energię potrzebną, by pójść drogą Własnej Legendy. To książka, która nie daje o sobie zapomnieć, istnieje w sercach tych, co ją czytali. Działając na zasadzie, że kropla drąży skałę, powoli pomaga nam zrozumieć, co jest dla nas ważne, naprawdę ważne.