Obraza uczuć religijnych usunięta z Kodeksu karnego? To może być ulga dla sztuki i kultury
Przepisy Kodeksu karnego dotyczące obrazy uczuć religijnych wzbudzają w Polsce coraz więcej emocji. Propozycję usunięcia mówiącego o niej artykułu 196 KK zgłosił właśnie poseł Krzysztof Mieszkowski.
Obraza uczuć religijnych to jedno z przestępstw ściąganych w Polsce. Zdefiniowane zostało w art. 196 Kodeksu karnego, który brzmi: "Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
Bicz na niewygodną sztukę
Choć mogłoby się wydawać, że to regulacja uzasadniona w relacjach społecznych i odnosząca się do ekstremalnych sytuacji bezpośrednich ataków na świątynie, w praktyce bardzo szybko nabrała zupełnie innego wymiaru i stała się rózgą na artystki i artystów, których twórczość nie podoba się radykalnym katolickim organizacjom i zażartym obrońcom wiary.
Jednym z najbardziej znanych spośród tych ostatnich jest Ryszard Nowak, polityk wielokrotnie zmieniający partyjne barwy, zasiadający w Sejmie w latach 90. W ciągu ostatnich lat jego działalność publiczna koncentruje się jednak przede wszystkim wokół zgłaszania do prokuratury sytuacji, w których twierdzi, że nastąpiło naruszenie art. 196 KK. Za sprawą jego działań prokuratura rozpatrywała już, czy uczucia religijne w swojej twórczości albo wypowiedziach obrazili m.in.: Dorota "Doda" Rabczewska, Adam "Nergal" Darski, Maciej Maleńczuk.
Najgłośniejsza i najbardziej znacząca była jednak sprawa gdańskiej artystki Doroty Nieznalskiej, która jako jedyna przeszła cały szereg procesów i doczekała się nawet wyroku skazującego. Chodziło o jej pracę "Pasja", wystawioną po raz pierwszy w 2001 roku. Jej częścią było zdjęcie męskich genitaliów, umieszczone na krzyżu. Zgłoszenie o naruszenie art. 196 KK zgłosiła grupa działaczy i posłów Ligi Polskich Rodzin. Po prawie dekadzie procedowania sąd wydał koniec końców wyrok uniewinniający artystkę.
ZOBACZ TEŻ: Afera szczepionkowa – złota "18-tka"
Egzorcyzmy i autocenzura
- Od czasu procesu Doroty Nieznalskiej trwa w Polsce autocenzura w sztuce, związana z przepisami o obrazie uczuć religijnych – komentuje artystka Julita Wójcik. - Poddają się jej wszyscy: zarówno sami artyści i artystki, jak i kuratorki i kuratorzy czy dyrektorki i dyrektorzy instytucji związanych ze sztuką. Wszystkich to męczy.
Sama Wójcik miała problemy związane z jej słynną "Tęczą", pracą, która była eksponowana w różnych miejscach, ale najwięcej zamieszania wokół niej pojawiło się, kiedy stanęła na warszawskim placu Zbawiciela.
- Wciąż pojawiały się wobec niej pretensje, że stojąc w okolicy kościoła obraża uczucia religijne – wspomina artystka. - Zarzutów karnych nie było, niektórzy posuwali się do egzorcyzmów, a skończyło się na spaleniu. Co jest już czystym fanatyzmem. Wydaje mi się, że wszyscy artyści i artystki są raczej dość zgodni, że ten artykuł Kodeksu karnego powinien zostać usunięty. Jest on często nadużywany, służąc do terroryzowania sztuki. Żeby trzymać się konkretnych skutków, jakie ten przepis wywiera na środowisko twórcze, wystarczy zauważyć, że w umowach, które podpisują artystki i artyści z organizatorami wydarzeń kulturalnych pojawił się zapis, że przyjmują oni na siebie przyszłe roszczenia osób trzecich, wynikające z powstania i eksponowania ich dzieła.
Wójcik nie ukrywa, że istnienie przepisu i wynikających z niego zastrzeżeń umownych daje jej samej i wielu innym osobom do myślenia na etapie tworzenia czy wystawienia dzieła sztuki.
- Nic dziwnego, że za każdym razem przed publicznym wystawieniem jakiejś mojej nowej pracy, zastanawiam się, czy kogoś nią nie obrażę – zwierza się Wójcik. - I myślę, że wiele osób też ma podobne obawy. Po "Tęczy" praktycznie wszystko, co proponuję, jest głęboko analizowane przez organizatorki i organizatorów wydarzeń, na które jestem zapraszana. I czasem spotykam się z zastrzeżeniami już na tym etapie. Tak było we Wrocławiu w 2016 roku, kiedy na Kozanowie realizowałam projekt "Bezdech. Punkt oporu przed brunatną falą". To był festiwal w ramach Europejskiej Stolicy Kultury. Sprzeciw prezydenta miasta wywołał już sam tytuł. Oświadczył, że we Wrocławiu nie ma problemu z żadną "brunatną falą" i nie dopuścił do realizacji części projektu, w której mieli wziąć udział urzędnicy miejscy związani z zarządzaniem antykryzysowym.
Obraza władzy, a nie uczuć
Z problemami wynikającymi z art. 196 KK spotkała się także ilustratorka i rysowniczka Marta Frej. Chodziło o ilustrację, którą przygotowała dla pisma "Wysokie Obcasy" pod koniec zeszłego roku – była to Matka Boska w maseczce z czerwoną błyskawicą i czarną parasolką. Kiedy została opublikowana, europoseł Dominik Tarczyński i przedstawiciele organizacji Ordo Iuris zapowiedzieli zgłoszenie sprawy do prokuratury.
- Przepisy tego typu miałyby sens, gdyby chroniły uczucia mniejszości, osób narażonych na marginalizowanie czy wykluczenie – komentuje artystka. - Tu jest odwrotna sytuacja – artykuł o obrazie uczuć religijnych wykorzystywany jest w zasadzie wyłącznie na korzyść większości, zdecydowanie dominującej w państwie, w dodatku przez osoby i instytucje, którym chodzi o władzę, a nie o uczucia innych.
Jej słowa znajdują potwierdzenie w statystykach. W ostatnich miesiącach znacznie wzrosła liczba zgłoszeń do prokuratury w związku z art 196 KK. Dane liczbowe nie pozostawiają wątpliwości: w 2020 było ich około 30, w poprzednich latach liczba ta oscylowała wokół 10.
Nie sposób nie zauważyć także, że zwiększenie liczby zgłoszeń jest mocno związane ze wzrostem temperatury sporów politycznych w Polsce i dotyczy głośnych ostatnio tematów debaty publicznej: sytuacji osób ze środowiska LGBT czy zmiany przepisów dotyczących aborcji. W ostatnich miesiącach przepis art. 196 KK był bardzo często wykorzystywany przeciwko osobom, które wykorzystywały zmodyfikowane symbole religijne podczas ostatnich demonstracji antyrządowych.
Likwidować czy karać?
Nic więc dziwnego, że narasta medialna dyskusja dotycząca sensu i kształtu przepisów o obrazie uczuć religijnych. Jej kolejną falę wzbudzi z pewnością inicjatywa posła Krzysztofa Mieszkowskiego (Nowoczesna), który zaproponował usunięcie artykułu 196 z Kodeksu karnego. Mieszkowski dobrze wie, jaki wpływ mogą mieć te przepisy na środowisko artystyczne – sam się z niego wywodzi, przez wiele lat był krytykiem teatralnym i dyrektorem wrocławskiego Teatru Polskiego.
Z teatrem związana jest zresztą jedna z najbardziej znanych spraw dotyczących obrazy uczuć religijnych – chodziło o spektakl "Klątwa", dzieło chorwackiego reżysera Olivera Frljića, wystawiony na scenie warszawskiego Teatru Powszechnego. Po jego premierze warszawska prokuratura wszczęła z urzędu śledztwo w sprawie czynów z art. 196 KK. Trwało wiele miesięcy, ale nikomu nie postawiono zarzutów.
- Nie uważam, że przepisy o obrazie uczuć religijnych powinny zostać zupełnie usunięte z polskiego systemu prawnego – komentuje inicjatywę Mieszkowskiego Jacek Potulski, prawnik, który bronił przed sądem Nergala w sprawie o obrazę uczuć religijnych. - Dla wielu osób wiara jest bardzo wielką wartością, więc skoro prawo broni innych ważnych spraw, powinno zapewniać ochronę także w tej kwestii. Myślę jednak, że ten mechanizm powinien działać inaczej, niż teraz. Dziś, według interpretacji Sądu Najwyższego, wystarczy, że sprawca godzi się na to, że jego działania obrażają czyjeś uczucia. Moim zdaniem odpowiedzialność za takie czyny powinna rodzić się tylko wtedy, kiedy sprawca działa celowo i z wyraźnym zamiarem bezpośrednim obrażenia czyichś uczuć. Nie może to być tylko element kreacji artystycznej, ale świadome działanie przeciwko wartościom ważnym dla innych. Przykładem mogłoby być jednoznaczne obrażanie wiary czy samych wiernych w miejscu sprawowania przez nich obrządku religijnego.
- Komentuję swoimi rysunkami rzeczywistość od kilku lat, ewentualna zmiana przepisów nic nie zmieni w moim podejściu – komentuje Marta Frej. - Zawsze dwa razy się zastanawiam, zanim coś opublikuję. Ufam swoim granicom i wyczuciu. Moim celem jest prowokowanie do dyskusji, pokazywanie innej perspektywy niż ta najczęściej spotykana, bo według mnie właśnie takie jest zadanie sztuki.