„Spojrzałem na ściany, które miałem z przepychem ubrać. Dostałem dwa miesiące, by narysować i namalować dwadzieścia koni wraz z jeźdźcami.”
Nicolas des Innocents – Nicolas Niewinny, którego imię przeczy dokonaniom. Mistrz miniatur, uznany na dworze, tym razem otrzymuje zlecenie od Jeana Le Viste. Zlecenie stworzenia malowidła, na podstawie, którego wykonane zostaną gobeliny. Jednakże według woli „szyi” tego domu, jego małżonki Genevieve de Nantree, zagubionej między Bogiem a rzeczywistością, zamiast bitwy pod Nancy, mającej kłamliwie gloryfikować herb gospodarza, na ścianach powinny pojawić się jednorożce, symbol dziewictwa, piękna, gloryfikacja dobra i czystości, a jednocześnie alegoria religijna. Jednakże przewrotnie, dla samego malarza, jednorożec to tylko pretekst, by zdobyć kolejną kobietę. Dla niego jednorożec to namiętność i symbolizm falliczny.
Czy podoła zleceniu? A może jednak wszystkiemu przeszkodzą jego namiętności, czy też raczej ta jedyna, której pragnie najbardziej. Córka Jeana Le Viste, Claude. Piękna, frywolna, jeszcze wzlatująca jak ptak, któremu nie podcięto skrzydeł. Jeszcze? Tylko jak długo? Historia toczy się szybko, ale inne oczy opowiadają jej koleje. Począwszy od roku 1940, poznamy spojrzenie autora obrazów, żony i córki zleceniodawcy, a później twórcy gobelinów i jego córek oraz pomocnika. Bo jest to opowieść o miłościach. O przewrotach serc, porywach i ich owocach. O zwykłych pragnieniach i poplątanych sytuacjach. O czasach, gdy interes zawsze szedł w parze ze związkiem, a miłość widoczna była tylko w odsłonach sztuki.
Książka złożona jest w ten sposób, by współgrać z gobelinem. Pełna alegorii, przemykających się między Smakiem, Węchem, Słuchem i Dotykiem. Jak jego twórcy. Jak kobiety. Bo to przecież one są najważniejsze. Każda z nich, przynależy części gobelinu. Nie zawsze tam, gdzie sama by siebie widziała. I nie zawsze widzi to, co należy. Bo czasem lepiej zamknąć oczy i pozwolić „widzieć” innym zmysłom. Może wrażliwszym, może bardziej odpowiednim? Gobelin zmienia życie wszystkich tych, którzy się z nim zetkną, których nici wplączą w osnowę. Którzy staną się wątkiem. Ludzi różnorodnych, fascynujących swą aromatyczną namiętnością. Ludzi, którzy staną się bohaterami głównymi, lub tylko „millefleurs”, pięknym, ale jednak tylko kwiecistym tłem. Kimkolwiek nie będą, pozostaną wplątani w historię, która niekoniecznie będzie miała piękne zakończenie.