O pisarzu, co błędy ortograficzne robił
Mariusz Maślanka, autor książki pt.: "Bidul" postanowił zadebiutować książką smutną, taką, jakiej jeszcze na polskim rynku nie było. Opowiada o domu opieki społecznej, do którego trafił jako mały chłopiec.
Dziś żałuje tego, że książkę napisał pod swoim prawdziwym nazwiskiem.
„- Trochę żałuję, że nie debiutowałem pod pseudonimem, zastanawiam się, jak by to wtedy było. Nie jestem zadowolony z wielu informacji, które zostały rozpowszechnione bez mojej wiedzy. (...) Dopiero z okładki książki lub z recenzji wielu moich znajomych dowiedziało się, że ja się tam wychowywałem. Nigdy z nimi o tym nie rozmawiałem, zawsze były ciekawsze tematy” – powiedział Mariusz Maślanka.
REKLAMA
Książka została pozbawiona wielu brutalnych faktów z życia bidula, w zamian tego wpleciono w nią kilka wątków humorystycznych.
„- Nie chciałem też swoją książką szokować, chciałem pokazać. Nie siebie, ale prawdziwe zmyślenie”.
Bidul Maślanki opowiada historię Borysa, który by przetrwać w świecie ciemnych typów zagłębia się w lekturze książek przygodowych, w marzeniach oraz pisze listy do Pana Nikt:
„- Panem Nikt może być i Bóg. A pisze je dlatego, żeby komuś mówić o swych radościach i smutkach. Ja nie pisałem takich listów” – wspomina Maślanka.