Wszystko jestjest miłością. Porywem, chwilą... Nawet tutaj w na nowo odradzającym się dworze króla Szwecji – Eryka. Syna Gustawa. Eryka zrodzonego pod złymi gwiazdami. Eryka nienawidzącego, brata Jana, który pragnie wyłącznie jego klęski. Króla uderzonego przez zwykłą dziewkę. Karin, córkę Monsa, córkę strażnika miejskiego. Uderzonego, bo rozrzucił jej orzechy, uderzonego w twarz i obalonego jej urodą, choć to jeszcze dziewczynka. Zakochanego, tylko... ? Czy król może poślubić zwyczajną dziewczynę? Nadać wyższej wartości jej smutnemu życiu? Czy choć pojawi się raz jeszcze?
„Nikt jednak nie zna myśli Karin.” Ona i tylko ona, widzi króla inaczej. Dla niej jest piękny, święty, a gdy w końcu go spotyka... prawdziwy i męski. Ale król pojawi się raz jeszcze, nie zapomni i dostrzeże czystość Karin. Zabierze ją na zamek. Tylko, czy tam, on będzie dla niej... zabawi się nią, czy poczeka? Pokocha... Tylko jedno jest pewne, że Karin go kocha, i będzie zawsze, przez swoje lata. Nie zna się na polityce, ale jest w stanie widzieć szalonego Eryka inaczej niż jego podwładni, niż horoskop i legendy, które narodziły się wraz z jego gwałtownym przyjściem na świat. „Król Eryk jest samotny i nieszczęśliwy i potrzebuje ciebie. Król tęskni do ciebie, mała Karin. Uśmiecha się tylko wtedy, gdy ty się uśmiechasz, śmieje tylko wtedy, gdy ty się śmiejesz.” Ale czy ludzie pojmą przyjaźń króla i młodej, pięknej kobiety? Z jej strony niewinną, z jego... Przecież: „Król nie może zrobić nic złego.” Tylko dlaczego cieszy go wojna? Kiedy Karin zobaczy... prawdę? Zgubi niewinność?
To poetycka baśń o królu i kobiecie, która go pokochała takiego jakim jest. Pokochała jego obraz, jaki sama stworzyła, sprzeczny z innymi. Nie pragnęła korony, splendoru i dworskiego życia; pragnęła wyłącznie mężczyzny. Opowieść o jej dojrzewaniu i zmianach. Dziejąca się w szalonych latach panowania „Szaleńca”. Pośród zamętu i dworskich knowań. Pośród intryg i pogoni za władzą. Pośród kochających i nienawidzących.
Ta powieść, to Waltari obserwator, spokojny, piękny w obrazach i słownictwie. Karin, córka Monsa narodziła się w 1942 roku. Trzy lata przed ukazaniem się epopei Egipcjanin Sinuhe. I na pewno może zawieść pożeraczy bardzo potężnych powieści, bo to cieniutka książeczka. Ale przede wszystkim zachwycająca lekkością, subtelnością i uroczym, dziwnym, wyczuwalnym od początku zapachem północy. I tą historycznością, która nie rzuca się w oczy drapiąc pazurami. Historycznością zwyczajną, rzeczywistością, która była. Odpowiednią i pasującą do powieści. Powieści pachnącej romansem hrabiny Cosel i filmu Król i ja, a jednak przestawionej inaczej. Z ogromnym wyczuciem, dbałością o szczegóły, ale te, które są naprawdę istotne. Istotne dla tej dwójki. Króla i jego ukochanej. To powieść o uczuciu i jego braku. O pragnieniu i wiecznej pewności, że nigdy nie będzie tak, jak oni sobie wymarzyli. Powieść o przegranych już na początku drogi, a jednak o pragnących zmienić to, co zapisane jest im w gwiazdach.