Działo się to dawno, dawno temu, ale wcale nie w odległej galaktyce, a na ziemiach chrześcijańskiej Europy. W wielu średniowiecznych kościołach na eksponowanym miejscu można było zobaczyć wyobrażenie postaci z... głową psa. Tak wtedy przedstawiano świętego Krzysztofa, posiłkując się legendami o przedchrześcijańskim rodowodzie i przekazami o rasie Cynocefalów – ludzi psiogłowych. Do naszych czasów zachowały się nieliczne wizerunki tego rodzaju – w różnych okresach dziejów systematycznie rugowanych ze świątyń. Także w samej legendzie święty z czasem utracił atrybuty, które nie pasowały do nowożytnej wiedzy o świecie i stał się w stu procentach człekokształtny.
Pierwotną wersję legendy postanowił przypomnieć niemiecki rysownik Markus Färber w swoim debiutanckim komiksie. Bez wątpienia uczynił to ze względu na siłę jej przekazu, który przez pokolenia przemawiał do ludzkiej wyobraźni i kształtował sumienia, wskazując wyrazisty przykład przemiany istoty przesiąkniętej złem w postępującego godnie i głoszącego Dobrą Nowinę świętego męczennika. Artysta odtworzył elementy różnych wersji opowieści, ale nie poprzestał na tym. Dodał od siebie wątek współczesny, który podkreśla uniwersalność, ponadczasowość i aktualność legendy o świętym Krzysztofie. To połączenie dało intrygujące efekty i asumpt do różnych interpretacji przesłania metaforycznej opowieści.
Tytułowy Reprobus (co po łacinie znaczy: zepsuty, zły, odrażający) jest olbrzymem z psią głową, który nie zna moralności i dla którego liczy się jedynie siła. Dlatego postanawia, że podporządkuje się tylko komuś, kto nie tylko jest silniejszy od niego, ale w ogóle najpotężniejszy na świecie. Najpierw wstępuje więc na służbę do cesarza. Szybko jednak spostrzega, że jest ktoś, przed kim ten wielki władca drży. Tym kimś okazuje się diabeł. Reprobus przystaje do niego, prześcigając w bezlitosnym okrucieństwie jego najwierniejsze sługi. Z czasem jednak odkrywa, że pan diabelskich zastępów odczuwa lęk przed kimś potężniejszym od siebie.
Wtedy wyrusza na poszukiwanie Chrystusa. Za radą pustelnika nie zaczyna jednak oddawać się postowi i modlitwie, ale podejmuje się przenoszenia podróżnych przez rzekę – stanowiącą granicę dwóch światów: mitycznego i realnego. W końcu ten, którego bohater szuka, sam go odnajduje. I pomaga mu dokonać wewnętrznej i zewnętrznej przemiany. Wtedy też Reprobus zyskuje nowe miano: Christoforusa – Niosącego Chrystusa.
Po wiekach bohater ponownie przenosi Zbawiciela przez rzekę do ludzkiego świata – odmienionego przez współczesną cywilizację. Do świata, którego mieszkańcy zapomnieli o swoim duchowym dziedzictwie i ofierze Syna Bożego. „Zesłali mnie do królestwa legend i mitów” – skarży się ten bohaterowi. „A co jeśli oni już wcale Ciebie nie potrzebują?” – odpowiada pytaniem Krzysztof. „Wtedy im oddam... Ich winę”...
Ten dialog dowodzi, że w ocenie współczesności niemieckiemu twórcy daleko do optymizmu. Mocno zapadającym w pamięć symbolem dzisiejszego stanu rodzaju ludzkiego jest nowoczesne miasto moloch, do którego trafia Krzysztof ze swoim pasażerem. Miasto ciasno zabudowane bliźniaczymi, czarnymi wieżowcami, klaustrofobiczne i przytłaczające, wypełnione anonimowym tłumem ludzi o martwych spojrzeniach, apatycznych, obojętnych na innych, skupionych wyłącznie na sobie.
Szansy na poprawę sytuacji Färber upatruje – w węższym znaczeniu – w przypomnieniu sobie nauki Chrystusa, ponownym sięgnięciu do Ewangelii, a w znaczeniu szerszym – w duchowym odrodzeniu. Bez tego ludzkość wydaje się być skazana na postępującą degenerację, odczłowieczenie, zanik uczuć, stanie się bezwolnym mechanizmem, zbiorowym człekopodobnym Reprobusem, który nie tyle nie odnalazł jeszcze w sobie duszy (jak wcześniej bohater komiksu), ale stracił ją bezpowrotnie. Sam Krzysztof jest tu najbardziej wyrazistym symbolem takiej pozytywnej przemiany. Całą swoją historią zdaje się mówić: „jeśli ja mogłem zmienić się z drapieżnej bestii w świątobliwego męża, to również ty możesz w swoim życiu zmienić coś na lepsze”.
Temu uniwersalnemu, humanistycznemu, opartemu na chrześcijańskim dziedzictwie przesłaniu niemiecki artysta nadał formę wielce wysmakowaną i wyrafinowaną estetycznie. Jego autorska stylizacja opracowania graficznego albumu jest niezwykle oryginalna, ale zachowuje przy tym pełną czytelność. Wszystkie plansze utrzymane są w odcieniach szarości, jednak autor różnicuje style ich wykonania w zależności od treści. Wątek pierwotnej historii Reprobusa rysuje wyraźną kreską na jasnym tle, z dużą dbałością o detale, kadrując odważnie i interesująco. W pozostałych częściach opowieści rysownik najczęściej operuje barwną (czyli szarą o różnym nasyceniu lub czarną) plamą, często bezkonturową, stosuje duże (po trzy, cztery na planszy), tradycyjne, prostokątne kadry.
W „Reprobusie” Färberowi udało się osiągnąć wyjątkową harmonię pomiędzy obrazem, akcją, słowem i znaczeniami. Bogata warstwa symboliczna (którą w posłowiu ciekawie analizuje historyczka sztuki Cordula Patzig) pozwala na interpretację opowieści na wielu poziomach, co staje się pewnym wyzwaniem intelektualnym dla czytelnika. Niezależnie od tego wiele satysfakcji przynosi mu obcowanie z wizualną stroną dzieła. Ta ostatnia została doceniona także w ojczyźnie autora – jak informuje wydawca, album znalazł się wysoko w zestawieniu najpiękniejszych książek wydanych w Niemczech w 2013 roku.