Jak opisać człowieka, który: „Miał tak złożoną naturę, że trudno byłoby graficznie przedstawić jego osobowość.”? Okazuje się, że można. Przynajmniej ta biografia na pewno tego dowodzi. Tego że jeżeli się pragnie, pozwala się omamić jedną osobowością, można naprawdę odszukać jego duszę. A przynajmniej tę część, która zapodziała się, pozostała na tej ziemi. „Dlaczego kłamał o swoim życiu? Dla zabawy? Pewnością. By ubarwić banał? To też. Na pewno podniecały go niedowierzające spojrzenia tych, którym udało mu się nabrać.” I udało mu się nabrać wielu. Tylko jak naprawdę opisać tego człowieka, który w umysłach wielu pozostał jako mit? Jak opisać człowieka jako człowieka? Zwykłego, a raczej niezwykłego, „ponad normalnego”.
Pisarza, autora niezapomnianych, wciąż na nowo odkrywanych dzieł jak na przykład: Komu bije dzwon, Słońce też wschodzi, czy chyba jednego z najsłynniejszych, jak Stary człowiek i morze. Można opisać go, korzystając ze wspomnień tych, którzy go znali, czerpiąc z ruchomych, codziennych pozostałości po nim, z jego sztuki. Ale można też opisać człowieka, zwyczajnie rozmawiając z jego przyjaciółmi i członkami rodziny, ze znajomymi. Ale też włączając do rozmowy wrogów i lekarzy, którzy byli niestety nieodłączni.
Ta książka to rozmowa z wieloma o jednym. Spokojnie tocząca się, podzielona na okresy w życiu pisarza, które determinowała i choroba, i historia, i w końcu on sam. „Żałuję, że nie znałem lepiej Hemingwaya”, powie jeden z rozmówców. I wydawać by się mogło, że właśnie to zdanie pozostanie w nas, gdy skończymy czytać. Bo tak naprawdę, to do końca nigdy go nie poznamy. Zresztą po co? Przecież i tak najważniejsze dla nas są jego książki. Po co pragniemy odkryć tych, którzy stworzyli historie, które ukształtowały nasze życie? Czy to tylko ciekawość? A może zwyczajne ludzkie pragnienie poznania?
Tak naprawdę żaden z nas nie wie, dlaczego poszukuje tych, których uznajemy za „sławnych”. Może pragniemy odnaleźć receptę na „wielkie życie”? Stać się nimi? Pragniemy przeżyć życie jak najpełniej, ale lektura biografii uświadamia nam, że ci, których uznajemy za potomków bogów, wcale nie byli tacy szczęśliwi. Ich życie nie było usłane aksamitnymi płatkami róż, ale samymi kolcami. Niezrozumiani. Niekochani. Nie mogący odnaleźć się w rzeczywistości, która często ich przytłaczała.