Nowa powieść ze świata "Gry o tron". Mamy przedpremierowy fragment
George R.R. Martin nie dokończył jeszcze swojego najsłynniejszego cyklu – "Pieśni lodu i ognia" – ale zdążył już napisać jego prequel. Mamy dla was pierwszy fragment.
"Ogień i krew" to prequel serii fantasy "Pieśń lodu i ognia", która zyskała ogromną popularność dzięki serialowej adaptacji HBO. Akcja nowej powieści rozgrywa się 300 lat przed wydarzeniami opisywanymi w pierwszym tomie słynnego cyklu, "Grze o tron". Otwiera ją opowieść o Aegonie Zdobywcy, który stworzył Żelazny Tron. Później poznajemy dzieje kolejnych pokoleń Targaryenów walczących o utrzymanie władzy.
Książka "Ogień i krew" będzie mieć premierę 20 listopada. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk prezentujemy jej fragment.
Królewską Przystań zbudowano wokół Aegona i jego dworu na trzech wielkich wzgórzach wznoszących się u ujścia Czarnej Wody, a także wokół nich. Najwyższe z tych wzgórz stało się znane jako Wielkie Wzgórze Aegona, a dwóm mniejszym wkrótce nadano imiona wzgórza Visenyi oraz wzgórza Rhaenys. Ich poprzednie nazwy popadły w niepamięć. Prosty fort z podgrodziem, zbudowany pośpiesznie przez Aegona, nie był wystarczająco wielki i wspaniały dla króla i jego dworu. Zaczął się rozrastać jeszcze przed końcem Podboju. Wzniesiono z kłód nowy donżon o wysokości pięćdziesięciu stóp. Poniżej znajdowała się ogromna długa sala, a po drugiej stronie dziedzińca kuchnia, zbudowana z kamienia, z łupkowym dachem na wypadek pożaru. Pojawiły się stajnie, a po nich spichlerz. Później wzniesiono nową wieżę strażniczą, dwukrotnie wyższą od poprzedniej. Wkrótce zaczęło się zanosić na to, że Aegonfort wyleje się poza swą palisadę. Dlatego zbudowano nową, otaczającą większą część szczytu wzgórza. Zapewniło to miejsce na koszary, zbrojownię, sept oraz wieżę zwaną bębnem.
U podstawy wzgórz, na brzegu rzeki, wyrastały nabrzeża oraz magazyny. Tam, gdzie przedtem widywano tylko garstkę rybackich łodzi, pojawiły się statki kupców ze Starego Miasta i Wolnych Miast, cumujące obok drakkarów Velaryonów i Celtigarów. Większa część towarów przechodzących przedtem przez Staw Dziewic i Duskendale trafiała teraz do Królewskiej Przystani. Na brzegu rzeki powstał targ rybny, a między wzgórzami targ tkanin. Założono urząd celny. Nad Czarną Wodą otworzono niewielki sept, ulokowany na starej kodze. Potem zastąpił go większy, zbudowany na brzegu z plecionki obrzuconej gliną. Kolejny, dwukrotnie większy i trzykrotnie wspanialszy, zbudowano na szczycie wzgórza Visenyi za pieniądze przysłane przez Wielkiego Septona. Nowe domy i sklepy rosły jak grzyby po deszczu. Bogaci wznosili na zboczach wzgórz otoczone murami rezydencje, biedni zaś tłoczyli się w nędznych chatach ze słomy i niewypalanej cegły, skleconych w niżej położonych miejscach.
Królewskiej Przystani nikt nie zaplanował. Po prostu wyro-sła… ale stało się to szybko. Podczas pierwszej koronacji Ae-gona była tylko wioską przycupniętą pod zamkiem z podgrodziem. Do czasu drugiej stała się już kwitnącym mia-steczkiem o kilku tysiącach mieszkańców. W roku 10 o.P. przerodziła się w prawdziwe miasto, dorównujące niemal wiel-kością Gulltown albo Białemu Portowi. W roku 25 o.P. przero-sła je, stając się trzecim pod względem zaludnienia miastem w Westeros, ustępującym jedynie Lannisportowi i Staremu Miastu.
W przeciwieństwie do swych rywali Królewska Przystań nie miała murów. Niektórzy z mieszkańców zapewniali, że ich nie potrzebuje, bo żaden nieprzyjaciel nie odważyłby się zaatako-wać miasta bronionego przez Targaryenów i ich smoki. Sam król mógł pierwotnie podzielać tę opinię, ale śmierć jego siostry Rhaenys oraz jej smoczycy Meraxes w roku 10 o.P., a także ataki na jego osobę z pewnością skłoniły go do zastanowienia…
W roku 19 o.P. do Westeros dotarły wieści o brawurowym ataku na Wyspy Letnie. Piracka flota zaatakowała Miasto Wy-sokich Drzew, porwała w niewolę tysiąc kobiet oraz dzieci i zabrała ze sobą także łupy warte fortunę. Relacje z ataku bar-dzo zaniepokoiły króla, który uświadomił sobie, że Królewska Przystań również będzie bezbronna wobec każdego nieprzyja-ciela, który okaże się wystarczająco sprytny, by zaatakować, gdy on i Visenya będą daleko. W związku z tym Jego Miłość rozkazał otoczyć stolicę pierścieniem murów, równie wysokich i potężnych jak te, które osłaniały Stare Miasto oraz Lannisport. Zadanie ich wzniesienia przydzielono wielkiemu maesterowi Gawenowi i ser Osmundowi Strongowi, namiestnikowi królewskiemu. Aegon zarządził też, by dla uczczenia Siedmiu miasto posiadało siedem bram. Każdej z nich miały bronić potężna wieża strażnicza oraz wieże obronne. Prace nad budową murów zaczęły się w następnym roku i trwały aż do roku 26 o.P.
Ser Osmund był już czwartym namiestnikiem króla. Pierw-szym był lord Orys Baratheon, bękarci brat przyrodni Aegona i towarzysz jego dzieciństwa. Jednakże lord Orys dostał się do dornijskiej niewoli i przypłacił to utratą ręki. Gdy uwolniono go w zamian za okup, jego lordowska mość poprosił króla o zwolnienie z obowiązków.
– Królewski namiestnik potrzebuje ręki – oznajmił. – Nie chciałbym, żeby ludzie mówili o królewskim kalece.
Aegon powołał na jego miejsce Edmyna Tully’ego, lorda Riverrun. Lord Tully służył jako królewski namiestnik w latach 7—9 o.P., ale gdy jego żona zmarła w połogu, doszedł do wniosku, że dzieci potrzebują go bardziej niż królestwo i błagał Aegona o pozwolenie na powrót do dorzecza. Zastąpił go Alton Celtigar, lord Szczypcowej Wyspy, który biegle sprawował tę funkcję aż do naturalnej śmierci w roku 17 o.P. Potem król mianował ser Osmunda Stronga.
Wielki maester Gawen był trzecim piastującym ten urząd. Na Smoczej Skale Aegon Targaryen zawsze miał maestera, podobnie jak jego ojciec, a przed nim dziadek. Wszyscy wielcy lordowie w Westeros, a także wielu pomniejszych lordów i rycerzy na włościach, polegało na maesterach wyszkolonych w Cytadeli w Starym Mieście, którzy służyli im jako uzdrowi-ciele, skrybowie i doradcy, hodowali i szkolili kruki, przeno-szące dla nich wiadomości (a także pisali i czytali owe wiado-mości dla lordów, którzy nie posiedli takich umiejętności), pomagali ich zarządcom prowadzić rachunki i uczyli ich dzieci. Podczas Podboju i Aegon, i jego siostry mieli służących im maesterów, a w późniejszych czasach król zatrudniał czasami aż sześciu, by zajmowali się wszystkimi przedstawianymi mu sprawami.
Najmędrszymi i najbardziej wykształconymi ludźmi w Westeros byli jednak arcymaesterzy z Cytadeli. Każdy z nich był najwyższym autorytetem w jednej z wielkich dyscyplin. W roku 5 o.P. monarcha uznał, że jego królestwo skorzystałoby na podobnej mądrości i poprosił Konklawe, by przysłało mu jednego ze swych członków, który służyłby mu radą we wszystkich sprawach dotyczących rządzenia państwem. Tak oto, na prośbę króla Aegona, stworzono urząd wielkiego maestera.
Pierwszym człowiekiem, który go objął, był arcymaester Ol-lidar, prowadzący kroniki. Jego pierścień, laskę i maskę wyko-nano z brązu. Ollidar był bardzo wykształcony, lecz również wyjątkowo stary i opuścił ten świat niespełna rok po tym, jak przywdział płaszcz wielkiego maestera. Na jego miejsce Kon-klawe wybrało arcymaestera Lyonce’a, którego pierścień, laskę i maskę wykonano z żółtego złota. Cieszył się on lepszym zdrowiem niż jego poprzednik i służył królestwu aż do roku 12 o.P., kiedy to poślizgnął się na błocie, złamał sobie biodro i wkrótce potem zmarł. Po nim wielkim maesterem został Ga-wen.
Instytucję królewskiej małej rady stworzono dopiero za pa-nowania króla Jaehaerysa Pojednawcy, nie znaczy to jednak, że Aegon I nie korzystał z pomocy doradców. Słynął z tego, że często prosił o radę kolejnych wielkich maesterów, a także swych maesterów domowych. Gdy chodziło o sprawy związane z podatkami, długami i dochodami, szukał rady starszych nad monetą. Choć miał jednego septona w Królewskiej Przystani, a drugiego na Smoczej Skale, często pisał do Wielkiego Septona w Starym Mieście, by pytać go o kwestie religijne, a podczas corocznego objazdu zawsze odwiedzał Wielki Sept. Przede wszystkim jednak król Aegon korzystał z pomocy królewskiego namiestnika oraz oczywiście swych sióstr, królowych Rhaenys i Visenyi.
Królowa Rhaenys była wielką patronką bardów i minstreli z Siedmiu Królestw. Zasypywała złotem i podarunkami tych, którzy przypadli jej do gustu. Choć królowa Visenya uważała zachowanie siostry za frywolne, kryła się w nim mądrość wy-kraczająca poza zwykłą miłość do muzyki. Minstrele z Siedmiu Królestw, pragnący wkupić się w łaski królowej, stworzyli wie-le pieśni wysławiających ród Targaryenów i króla Aegona, a następnie wykonywali te pieśni we wszystkich twierdzach, zamkach i na wiejskich błoniach, od Dornijskiego Pogranicza aż po Mur. Dzięki nim zwykli ludzie uznali Podbój za wspania-ły, a Aegon Smok stał się w ich oczach królem bohaterem.
Królowa Rhaenys interesowała się też bardzo losem pro-staczków, a szczególną miłością darzyła kobiety i dzieci. Pew-nego razu, gdy udzielała audiencji w Aegonforcie, przyprowa-dzono przed jej oblicze mężczyznę, który zatłukł żonę na śmierć. Bracia kobiety domagali się ukarania go, ale mąż twier-dził, że miał prawo to uczynić, ponieważ przyłapał żonę w łóżku z kochankiem. Prawa wszystkich Siedmiu Królestw (oprócz Dorne), mówiły, że mężowi wolno wymierzyć karę żonie, która zeszła na złą drogę. Mężczyzna zauważył też, że kij, którym zbił żonę, nie był grubszy od jego kciuka. Okazał go nawet, by dowieść prawdziwości swych słów. Gdy jednak królowa zapytała go, ile razy uderzył kobietę, nie potrafił odpowiedzieć. Natomiast bracia zabitej zapewniali, że ciosów było sto.
Królowa Rhaenys naradziła się ze swymi maesterami i septonami, a potem ogłosiła wyrok. Cudzołożna żona obraziła Siedmiu, którzy stworzyli kobiety po to, by były wierne i posłuszne mężom. W związku z tym zasłużyła na karę. Po-nieważ jednak bóg miał tylko siedem twarzy, owa kara powinna się składać najwyżej z sześciu uderzeń (siódme uderzenie byłoby zadane w imię Nieznajomego, który jest twarzą śmierci). W związku z tym pierwsze sześć ciosów zadanych przez mężczyznę było zgodne z prawem, ale następne dziewięćdziesiąt cztery stanowiły zniewagę dla bogów i ludzi, toteż winnemu należało wymierzyć adekwatną karę. Od tego dnia „zasada sześciu” weszła w skład prawa zwyczajowego na równi z „zasadą kciuka”. (Obwinionego zaprowadzono do podstawy wzgórza Rhaenys, gdzie bracia zabitej kobiety wymierzyli mu dziewięćdziesiąt cztery ciosy za pomocą kijów o zgodnej z prawem grubości).
Królowa Visenya nie kochała muzyki i pieśni jak jej siostra. Nie była jednak pozbawiona poczucia humoru i przez wiele lat utrzymywała własnego błazna, włochatego garbusa zwanego lordem Małpią Gębą. Jego wygłupy wielce bawiły królową. Gdy zadławił się śmiertelnie pestką brzoskwini, królowa spro-wadziła sobie małpę i przebrała ją w strój lorda Małpiej Gęby.
– Nowy błazen jest bystrzejszy – powtarzała często.
Visenya Targaryen miała też jednak ciemną stronę. Światu z reguły ukazywała złowrogie oblicze wojowniczki, surowej i bezlitosnej. Wielbiciele królowej przyznawali, że jej uroda ma w sobie coś ostrego. Visenya była najstarszą z trzech głów smoka, ale przeżyła oboje rodzeństwa. Powiadano też, że w późniejszych latach życia, gdy nie była już w stanie władać mieczem, zajęła się mroczniejszymi sztukami, mieszając truci-zny albo rzucając straszliwie zaklęcia. Niektórzy sugerują na-wet, że mogła być królobójczynią i zabójczynią krewnych, choć nigdy nie znaleziono nawet cienia dowodu na poparcie podobnych kalumnii.
Gdyby jednak było to prawdą, kryłaby się w tym okrutna ironia, albowiem nikt nie uczynił więcej dla obrony króla niż Visenya w latach swej młodości. Dwukrotnie wyciągnęła Mroczną Siostrę, by ocalić życie Agona, gdy zaatakowali go dornijscy zabójcy. Podejrzliwa i gwałtowna, nie ufała ponoć nikomu poza bratem. Podczas wojny dornijskiej za dnia i w nocy nosiła posrebrzaną kolczą koszulę, ukrywając ją pod dworskimi szatami, gdy było to potrzebne. Próbowała namówić brata, by poszedł za jej przykładem, a gdy Aegon odmówił ze śmiechem, wpadła w szał.
– Nawet z Blackfyre’em w dłoni pozostajesz tylko człowie-kiem – przypomniała mu – a ja nie mogę być zawsze przy tobie.
Gdy król zauważył, że ma strażników, Visenya wyciągnęła Mroczną Siostrę i przecięła mu nią policzek tak szybko, że strzegący go ludzie nie zdążyli zareagować.
– Twoi strażnicy są powolni i leniwi – skwitowała. – Mo-głabym cię zabić z równą łatwością, jak cię skaleczyłam. Po-trzebujesz lepszych obrońców.
Krwawiący z rany na policzku król nie miał innego wyjścia, jak się zgodzić.
Wielu monarchów miało osobistych strażników. Królowa Visenya doszła do wniosku, że króla Aegona, jako władcy Siedmiu Królestw, powinno strzec siedmiu obrońców. Tak właśnie powstała Gwardia Królewska, bractwo złożone z siedmiu rycerzy, najlepszych w Westeros i obleczonych w nieskazitelnie białe zbroje oraz płaszcze. Ich jedynym zada-niem miała być obrona króla i musieli być gotowi oddać za niego życie, jeśli okaże się to konieczne. Visenya oparła ich przysięgę na tej składanej przez Nocną Straż. Podobnie jak czarne wrony z północy Białe Miecze służyły dożywotnio i wyrzekały się włości, tytułów oraz doczesnych dóbr, by żyć w czystości i posłuszeństwie, nie oczekując żadnej nagrody poza honorem.
Do służby w Gwardii Królewskiej zgłosiło się tak wielu ochotników, że król Aegon rozważał możliwość urządzenia wielkiego turnieju, który wykazałby, kto najbardziej zasługuje na miejsce w niej. Visenya nie chciała jednak o tym słyszeć. Zauważyła, że by zostać rycerzem Gwardii Królewskiej, trzeba czegoś więcej niż biegłość we władaniu bronią. Nie chciała podjąć ryzyka, że wśród obrońców króla znajdą się ludzie o niepewnej lojalności, nawet gdyby znakomicie spisali się w walce zbiorowej. Postanowiła, że sama wybierze odpowied-nich kandydatów.
Wśród tych, na których się zdecydowała, byli młodzi i starzy, wysocy i niscy, ciemno- i jasnowłosi. Przybywali ze wszystkich stron królestwa. Byli to zarówno młodsi synowie, jak i dziedzice starożytnych rodów, którzy wyrzekli się tytułów, by służyć królowi. Jeden był wędrownym rycerzem, drugi zaś bękartem. Wszyscy byli silni, szybcy, pilni i oddani królowi, a do tego świetnie władali mieczem i tarczą.
Oto nazwiska Siedmiu Aegona, zapisane w Białej Księdze Gwardii Królewskiej: ser Richard Roote; ser Addison Hill, bę-kart z Cornfield; ser Gregor Goode; jego brat, ser Griffith Goo-de; ser Humfrey Komediant; ser Robin Darklyn, zwany Mrocz-nym Robinem; i ser Corlys Velaryon, lord dowódca. Historia dowodzi, że królowa Visenya wybrała trafnie. Dwaj z siedmiu wskazanych przez nią rycerzy zginęło w obronie króla, a wszyscy służyli dzielnie aż po kres życia. Wielu odważnych ludzi podążyło później za nimi, zapisując swe nazwiska w Białej Księdze i wdziewając białe płaszcze. Gwardia Kró-lewska po dziś dzień pozostaje synonimem honoru.