Dla każdego rodzica szczęście i bezpieczeństwo dziecka jest najważniejsze. Jake nie jest wyjątkiem – choć nie za dobrze dogaduje się ze swoim dorastającym synem Ryanem, stara się poprawić stosunki i być jak najlepszym ojcem. Zrobiłby dla niego wszystko. Dosłownie… Jeden wieczór zmienia całe ich życie. Nagle stają się od siebie totalnie zależni, związani tajemnicą, kłamstwem i wspólnym koszmarem.
Cicho sza Lisy Scottline to zgrabnie skonstruowana powieść o wielu płaszczyznach. Z jednej strony to prosta, quasi-kryminalna historia jakich wiele, poruszająca ponadczasową problematykę zbrodni i kary. Z drugiej, to także quasi-psychologiczna opowieść o więzach krwi i rodzicielskiej miłości, która potrafi znosić najtrudniejsze przeciwności losu. Odpowiada na ważne, wcale nie łatwe pytania o granice ojcowskiej miłości i poświęcenia. Czy one w ogóle istnieją? Czy ojciec, który nie ma zbyt dobrych stosunków z synem, w obliczu zagrożenia bezpiecznej i spokojnej przyszłości dziecka będzie potrafił stanąć na wysokości zadania? Jak dużo jest w stanie poświęcić? Czy tylko tragedia potrafi zmienić niechęć w całkowite oddanie i zaufanie?
Trzeba też wspomnieć o Pam – matce i żonie, nieświadomej, żyjącej swoim idealnym życiem może nie do końca doskonałej, ale jednak szczęśliwej, normalnej rodziny. Jej sukcesy zawodowe są świetnym tłem dla historii, dodając ironii i nieco ponurego, czarnego humoru. Związek między mężczyznami a kobietą zmusza do dyskusji o zaufaniu i sile więzów rodzinnych – czy są miedzy nimi jakieś zależności i znowuż – czy ich siła ma jakąś granicę?
Powieść intryguje i zastanawia. Stawia czytelnika w niezręcznej sytuacji – czy współczuć bohaterom, obdarzyć ich empatią, wspierać? Tak podpowiada intuicja – by bronić relacji ojciec-syn, która wreszcie jest poprawna, mimo wyjątkowo niewygodnych okoliczności. Ale może raczej powinno się ganić ich postawę bez względu na wszystko – popełnili błąd i świadomie brnęli dalej, wbrew prawdzie, etyce, prawu, a nawet sobie. Jak mówi znany slogan - punkt widzenia jest zależny. Siedząc w wygodnym fotelu, z kubkiem herbaty, w pustym mieszkaniu, nie ma się nic do stracenia. Można swobodnie ocenić, można sobie wyobrazić, co by było, gdyby. Inaczej ma się sytuacja, kiedy jest się rodzicem. Wtedy nawet ciężko myśleć o jakimkolwiek „gdyby”. Historia Jake’a i Ryana wychodzi więc poza swoje ramy, poza stronice książki, angażując nie tylko czytelnicze instynkty, skupiające się na fabule, stylu, estetyce i konstrukcji, ale także wyższe, zaglądające między to, co napisane.
Cicho sza to powieść z charakterem, która wciąga bez reszty. Prosta w odbiorze, przyjemna w lekturze, ale niejednoznaczna w interpretacji, z wyraźną głębią i przesłaniem. Warta poznania i dalszych dyskusji, zabiera czytelnika na emocjonalny rollercoaster, z którego ciężko zejść bez zawrotów głowy. Mówi wyraźnym, mocnym głosem, a zrazem szepce, z obawy, by nikt nie dowiedział się prawdy...