NIKE jest fajna, ale tylko raz
Wśród ludzi, którzy pragną sławy niepojętą rzeczą jest uciekanie od zgiełku i szumu medialnego, jaki po sukcesie przeważnie wytwarza się wokół takiej osoby. Taką prawidłowość przeważnie zauważyć możemy wśród literatów.
Jedną z takich osób jest tegoroczny laureat najważniejszej z polskich nagród literackich, Nagrody NIKE. Wojciech Kuczok, bo o nim tu mowa, najchętniej zniknąłby i zapadł się pod Ziemię. Dosłownie.
To właśnie w jaskiniach i grotach pisarz czuje się najpewniej. Onieśmielają go błyski flashy i światła jupiterów. Sam przyznaje, że w momencie ogłoszenia werdyktu jury NIKE był tak zaskoczony, że miał totalną pustkę w głowie, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że miliony ludzi czeka na to, co ma za moment powiedzieć.
„- Trochę się bałem, że zemdleję. Pani Rapaczyńska mówiła do mnie po cichu: proszę się uspokoić, wszystko jest dobrze. Ludzie patrzyli na mnie z takimi minami, jakby się bali, że za chwilę powiem coś potwornego, że będzie jakiś skandal, zerwanie transmisji. Ten wieczór był wspaniały, ale nie chciałbym czegoś takiego powtórzyć. Koszta emocjonalne tego typu wystąpień są dla mnie tak ogromne” – przyznał w wywiadzie Wojciech Kuczok.