W czasie podróży pociągiem często zdarzało mi się dzielić przedział z osobami, które bez najmniejszych oporów opowiadają współtowarzyszom podróży różne – czasem nawet bardzo osobiste – historie ze swojego życia. Kiedy opowiadający jest nudziarzem, takie rozmowy (a właściwie monologi) są dla słuchaczy prawdziwą mordęgą, jednak czasem się zdarza, że dzięki takiemu towarzyskiemu gadule podróż upływa wręcz błyskawicznie. Właśnie takie szczęście w nieszczęściu miał hiszpański profesor literatury Claudio, który utknąwszy w czasie burzyczasie burzy śnieżnej na lotnisku w Pittsburgu został wciągnięty w rozmowę przez swojego rodaka Marcelo.
Początkowo Claudio najchętniej szybko zakończyłby rozmowę i gdzieś się oddalił, gdyż poza narodowością nie znajdował wspólnych cech z rzutkim biznesmenem, którego zachowanie zupełnie odbiegało od tego, do jakiego Claudio przywykł na amerykańskim uniwersytecie. Jednak stopniowo ten „poprawny w każdym calu” profesor zatapia się (a wraz nim czytelnik) w opowieści o dziwnym i namiętnym romansie Marcela z tytułową Carlotą w pokoju hotelowym w Buenos Aires. Łatwo zrozumieć jego zafascynowanie Carlotą Fainberg, jest rzeczywiście niezwykłą kobietą, obdarzoną nie tylko urodą i gorącym temperamentem, ale także uwodzicielską i intrygującą swoim zachowaniem.
Opowiadanie „urodzonego narratora” Marcela poznajemy w relacji Claudia, więc jest ono wzbogacone o szereg odniesień literackich – niestety nie wszystkie byłem w stanie docenić jako zwykły pożeracz książek, a nie teoretyk literatury, jednak zupełnie nie przeszkadzało mi to w rozkoszowaniu się walorami fabularnymi historii o Marcelu i Carlocie. Szczególnie spodobało mi się zaś zaskakujące zakończenie (utrzymane w zupełnie innej konwencji niż wcześniejsza część opowieści), które poznajemy dzięki wizycie Claudia w tym samym hotelu w Buenos Aires.
Niejako dodatkiem do głównego romansowego wątku jest zaś obraz uniwersyteckiego światka z jego wyobcowaniem z rzeczywistości oraz intrygami personalnymi, które niewiele mają wspólnego z autentycznym dążeniem do naukowego rozwoju. I co może wydawać się dziwne, ta część książki nie jest wcale mniej interesująca – po prostu Antonio Munoz Molina potrafi umiejętnie tworzyć spójną całość z bardzo różnych elementów. W przemyślany sposób skonstruowana i wciągająca fabuła oraz barwne postacie głównych bohaterów to główne zalety Carloty Fainberg, ale należy też podkreślić, że autor nie uległ pokusie nadmiernego rozpisywania się i potrafił to wszystko zawrzeć w ramach mikropowieści, dzięki czemu nie ma w niej żadnych zbędnych dłużyzn, a lektura jest prawdziwą przyjemnością.