Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Niewłaściwa sekcja, niewłaściwe małżeństwo, niewłaściwe życie...

Niewłaściwa sekcja, niewłaściwe małżeństwo, niewłaściwe życie...Źródło: Inne
d3big60
d3big60

Jest połowa lat siedemdziesiątych XX wieku. Tom Sharpe pisze i wydaje swoją powieść Wilt. Ubawi się przy tym jak wesoły nosorożec goniący pokręcone małpy po trawach sawanny. Nie wie, że ponad dwadzieścia lat później jego iskrzące brytyjskim humorem myśli będą wyjątkowo aktualne i niesamowicie poważnie traktowane gdzieś w dalekim, egzotycznym i dziwnym kraju. Kraju przez niektórych zwanym po prostu Polską. Pojawią się tam nawiedzeni naukowym i światłym postępem głosiciele otwartych horyzontów seksualnych, dywersyfikacji transseksualnej, asertywności na co dzień.

Pełni kosmicznej energii wielbiciele jogi, obowiązkowo myślący i chrząkający wyłącznie w pozycji lotosu. Medytujący transcendentalnie w pociągu i w przeciągu, a przynajmniej rozprawiający o medytacji, o czynności ważniejszej od prymitywnego życia objawiającego się biciem serca czy idiotycznego, płytkiego oddychania. I cóż te wszystkie pojedyncze postępowe myśli połączone w dorodne kiście nowoczesności mogą oznaczać dla przeciętnego, zupełnie nic nie rozumiejącego z tego co mu się przesuwa przed oczyma czytelnika gazet codziennych?!

Otóż to, że jest już "pełną gębą" członkiem nowożytnej nowoczesnej wspólnoty państw europejskich, niepodległych prawom logiki oczywiście. Po latach frasobliwych życiowych problemów, typu "czy rzucą do sklepów zieloną jak choinka świąteczną szynkę", czy wieczorem będzie stopień zasilania dwudziesty czwarty czy dwudziesty drugi, kiedy zdrożeje przeraźliwie tani i smaczny ocet spirytusowy lub czy dzisiaj będzie dwukolorowe wydanie "Trybuny", wreszcie może zająć się egzystencjalnymi problemami najwyższej światowej jakości.

Może przyjrzeć się im lub jak ich jeszcze nie dostrzega to odszukać nareszcie w sobie: seksualne dylematy, rozterki i niedociągnięcia. Zobaczyć w całej rozciągłości i rozpiętości swoje niedołęstwo i ciapowatość objawiające się w braku awansu, braku energii, braku kochanka lub kochanki, czyli ogólnym braku zaangażowania. Bez zdrowego zaangażowania, mocnej i pełnej jak piwo strong asertywności, nic w życiu nie można osiągnąć znaczącego. I bez znaczenia jest fakt czy jesteś robotnikiem kopiącym dołki, pod innymi; asystentem w College'u Nauk Humanistycznych i Technicznych, Sekcja Przedmiotów Ogólnokształcących; czy Starszym Specjalistą ds. Mokrej Ścierki w Departamencie Czystości i Porządku Ogólnego.

d3big60

Ważne jest, że bez energicznego zaangażowania, możesz tylko trwać jak nieszczęsny król na tronie lub przygnębiony Wilt w College'u. Możesz tylko, tak jak Wilt, starać się, bez większego powodzenia, zwrócić na siebie uwagę i szukać przyczyn hamujących rozwój twoich nieziemsko ukrytych talentów. Żałując, że świat ich dotąd nie poznał, przez niezwyczajny, złośliwy, nieustanny, niekorzystny, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Wędrując w myślach drogą przytłaczająco wrednych niepowodzeń.

"Była to podróż śladem pobożnych życzeń, pielgrzymka szlakami nikłych możliwości w rodzaju definitywnego zniknięcia pani Wilt, nagłego zdobycia majątku i władzy czy też zostania ministrem edukacji albo, jeszcze lepiej, premierem."

Jak to się dzieje, że Anglicy, a mówiąc dokładniej obywatele Zjednoczonego Królestwa, stworzyli całą osobną gałąź - co tam panie dziejku gałąź, konar, gruby, solidny konar! - drzewa literatury: powieści i przypowieści o nieudacznikach nauczycielach?! Czyżby aż tylu ich mieli, co różnych rodzajów mgły snującej się po Wyspach?! A może ludzie szeroko rozumianej nauki w tym kraju są wyjątkowo śmieszni?! Może jest to zemsta niespełnionych pracowników naukowych na własnych kolegach?! Tak jak o niespełnionych asystentach, z tą zasadniczą różnicą, że niektórzy z nich z własnego i cudzego nieudanego życia tworzą literaturę i zamieniają ją na żywą gotówkę.

"... będzie tam tłum snobistycznych docentów i doktorów palących skręty, dyskutujących o systemie manipulowania danymi w teorii zbiorów, znaczeniu prepopperowskiego heglizmu we współczesnej dialektyce albo czymś równie niezrozumiałym, i rzucających kurwami, aby pokazać, że nadal są ludźmi."

d3big60

Tak więc, jeśli nie wiesz jakie są prawdziwe światowe i cywilizowane rozterki w miarę współczesnego anglosaskiego inteligenta, jeśli lubisz wilgotny, zamglony, puddingowaty i krwisty, lekko wypieczony humor Wysp Brytyjskich to przeczytaj Wilta. To taka rozmowa o układaniu kwiatów, o życiu, o tym dlaczego tak rzadko lub tak często ktoś się kocha. O pomysłach na uśmiercenie wyjątkowo energicznej żony. O dylematach piwnych typu "lać albo nie lać, oto jest pytanie!".

O tym, że "przede wszystkim, pieprzenie musiało, po prostu musiało być dobrą zabawą, jakkolwiekby na to spojrzeć" i o tym, że "cycki są bardzo ważne". Wszystkie te dylematy wyrażone są barwnie, z lekka zaczernionym humorem. Śmiech, choć nie zawsze przeponowy, to jednak śmiech, a na wywołane nim niebezpieczne dla twarzy zmarszczki mimiczne pewna uznana firma wynalazła już wspaniały, wyjątkowo skuteczny krem. Jak pokryjesz nim grubo twarz to zmarszczek nie widać, oczu nie widać, w ogóle nic nie widać poza szlachetną bladością drogiego kremu.

"Jak ona szukała Absolutu, Wiecznej Prawdy, która oszczędziłaby jej trudu samodzielnego myślenia. Szukała jej w garncarstwie, w medytacji transcendentalnej, w dżudo, na trampolinie i, co było największym absurdem, w tańcu orientalnym. A w końcu próbowała ją znaleźć w emancypacji seksualnej, wyzwoleniu kobiet i Sakramencie Orgazmu, w którym mogłaby się zatracić bez reszty."

d3big60

Pod błazeńską czapką kryje się głowa zamyślonego Stańczyka-Sharpe'a. Brzmią ogłupiające pseudofilozoficzne teorie, błyszczy wazeliniarstwo jako sposób wchodzenia na wyższe szczeble drabiny społecznej, wesoło śpiewa głupota, podkreślając własne znaczenie w pseudointelektualnym życiu tzw. inteligencji. Przytłacza błyskotliwość i nieprzeciętność umysłów inteligentnych policjantów, którzy po prostu wiedzą co jest prawdą i co jest dobrem, bo tego się nauczyli podczas wielu lat ciężkiej nauki w szkole dla nocnych stróżów prawa i porządku.

Wilt to zabawnie napisana wcale nie tak do końca zabawna powieść z eleganckim i rozbrajającym wątkiem kryminalnym. Każdy może, jak to często ma miejsce, wybierać w niej to co lubi najbardziej. Smaczną, słodziutką skórkę i łatwo dostępny soczysty miąższ. Wytrawny w smaku, ukryty w grubej skorupce i trudniejszy do wydobycia na światło dzienne orzech lekko gorzkawej obserwacji świata. Dla każdego coś smacznego.

"... prawdy jednej epoki są absurdami drugiej..."

d3big60
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3big60

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj