Smutne słowa, ale czy prawdziwe?! W paru wyrazach, w kilku zdaniach, w wypowiedzianej pospiesznie ogólnej myśli trudno jest zawrzeć wiele. To co zamykamy w słowach zależy od nas samych, a także od tych, co te słowa czytają lub słyszą.
Takie zdania śpią spokojnie na białej kartce dopóki ktoś ich nie przeczyta. Nabierają życia, oceny prawdy lub fałszu dopiero pod wpływem zetknięcia z konkretną osobą. Wcześniej unoszą się w łagodnej drzemce, trochę nijakie, trochę bezbarwne, oczekując na nadanie im wartości, na ożywienie ich treści przez życiowe doświadczenie czytającego. Zdanie nabiera barw dopiero w zetknięciu z człowiekiem i jego własną historią. "Najpierw są humanistyczne ideały, a potem, zanim się człowiek obejrzy, zaczyna się podrzynanie gardeł."
Tancerz nie jest lekturą lekką w odbiorze. I nie jest to kwestia formy. Nie, książka jest wspaniale napisana. To treść, która nie dotyczy rzeczy lekkich i przyjemnych. Wciągająca jak nieokiełzany, fascynujący, choć groźny wir tornada. Oparta na opowieści-spowiedzi jednego człowieka, łowcy rewolucjonisty-terrorysty, Policjanta, którego zawodowa obsesja niszczy jego życie osobiste, a to co widzi i czego latami doświadcza niszczy wrażliwość i wiarę w świat.
Tak to już bywa, że większość zła w świecie bierze się z nieudanego życia osobistego. Brak pozytywnych uczuć, brak wzajemnego zrozumienia, brak ciepła własnego domu rodzi zło, agresję, które nie mogąc pomieścić się w człowieku, wylewają się jak strumienie ścieków na zewnątrz, na ulice miast, miasteczek, wsi. I tam nabierają różnych mniej lub bardziej przerażających form.
"Niemoralne postępowanie to najwyższa ofiara, której wymaga od ciebie rewolucja." Rewolucja opiera się na wzniosłych hasłach i niemoralnych postępkach. Zawsze rewolucja niesie ze sobą strach, śmierć, cierpienie, niesprawiedliwość. W imię walki ze złem, gloryfikuje własne zło, przekornie nazywając je dobrem. Zmienia znaczenie prostych słów.
Na ogół posługuje się kłamstwem jako bardzo wygodnym i użytecznym narzędziem. Nie jestem w stanie wykrzesać w sobie podziwu czy nawet zrozumienia dla idei i ludzi, którzy wspierają się programowo kłamstwem. Nigdy nie możemy dowiedzieć się całej prawdy, prawda nie jest dla innych, prawda jest względna. Wyrafinowane kłamstwo, zwane też elegancko propagandą, jest nierozerwalnie związane z niektórymi ideami, które skądinąd oficjalnie głoszą uwielbienie prawdy.
"Viva el Presidente Ezequiel! Viva la Revolucion!" Wszędzie gdzie rozbrzmiewały lub rozlegają się podobne hasła leje się strumieniami czerwona jak rewolucja krew. Giną ludzie. Dobrzy, źli, prości, wykształceni, świadomi lub nie, jednak ludzie. W imię sprawiedliwości, równości, braterstwa. W imię pokoju, w imię lepszego dziś lub jutra. Kpina, drwina?! Nie, konieczność dziejowa, niezbędne koszty przemian, właściwy krok do nowego, wspaniałego świata.
Ludzie rewolucji są lepsi niż inni. Równiejsi. Obdarzeni jakimiś niespotykanymi darami, szczególnymi cechami, inną, lepszą świadomością. To właśnie daje im podstawę nie tylko do oceniania innych, ale do tak zgrabnie i niewinnie brzmiącego eliminowania. Prawdziwy postępowy humanizm, pełnia człowieczeństwa, szerokość horyzontów myślowych, głębsze zrozumienie historii, świata, natury ludzkiej. W imię abstrakcyjnego dobra ludzkości, w imię wydumanego lepszego świata, można przecież przelewać krew pojedynczych ludzi. Oczywiście dla ich własnego dobra. A ci, co nie są z nami, są przeciw nam.
Nazywanie rewolucjonistów terrorystami jest pewnym uproszczeniem. Oni posługują się metodami terrorystycznymi, ale pociągają za sobą tłumy nie urokiem metod a wabikiem ideologii. Im nie chodzi o mały, krótkotrwały, doraźny efekt, o proste cele. Im chodzi zawsze o władzę, władzę absolutną. "Wiódł nas w nowe, lepsze jutro”.
Tancerz jest literacko oprawioną prawdziwą historią. Historią o ludziach którzy tak jak my stale muszą dokonywać wyborów. Mając podobne wykształcenie, podobne możliwości, nawet zbliżone poglądy wybierają całkiem odmienne ścieżki życiowe. Jakieś niuanse, drobne zdarzenia, odpryski rzeczywistości decydują czy ktoś zostanie terrorystą czy policjantem.
Czy ktoś anonimowo i cicho zmieni świat choć trochę na lepsze, czy z głośnym hukiem i w świetle jupiterów zamieni go w piekło na ziemi?
"Nikt z nas nie jest wyłącznie jednym, prawda?" Zapachy płyną z kart tej książki. Zapach rozgrzanego południowoamerykańskiego powietrza, zapach targu, śmierci, owoców mango, potu, krwi, morza i słońca. Miłe i przykre, jak to w życiu. Obrazy pełne zapachów, zapachy przemieniające się w obrazy. Każdy intensywny, odurzający kolorami. I do tego dźwięki.
Jak przymknę na chwilę oczy, to pojawiają się obrazy jak na rozgrzewającym się stopniowo monitorze, a dźwięki narastają, przechodząc z milczenia, martwej nieruchomej ciszy, poprzez rozedrgane pojedyńcze krople spadające delikatnie na zmysły, do szalonej ulewy spływającej na mnie całymi intensywnymi kaskadami.
Feria barw, dźwięków, zapachów. Klimat, gorący południowoamerykański klimat. Nawet dla samego odczucia tego dusznego, gorącego, niesamowitego klimatu warto sięgnąć po Tancerza.