Alfred Joseph Hitchcock. Reżyser, którego charakterystyczne nazwisko jest rozpoznawane prawie na całym świecie. „39 kroków”. „Ptaki”. „Psychoza”. Któż nie kojarzy tych tytułów?! Jak wiele konkretnych scen z filmów tego twórcy potrafi utkwić w pamięci i pozostać tam na zawsze. Bo Hitchcock nie był tylko kolejnym zdolnym reżyserem. Był prawdziwym pasjonatem. I oryginałem. Trudno się zatem dziwić, że jego sylwetka stale fascynuje i co jakiś czas znajduje się chętny na opisanie jego twórczości. Nie miałem dotąd okazji zetknąć się z którąś z licznych biografii Hitcha. Szkoda, ale tak się złożyło. Nie mam więc wielkiego porównania, pozostaje tylko zestawienie opracowania McGilligana z własnymi oczekiwaniami. "Kryły się w nim co najmniej dwie osoby: obserwator i człowiek czynu, człowiek wtajemniczony i outsider, obraz i rzeczywistość."
Sporo osób z chęcią sięgnie po tę biografię. Choć wielu może odstraszyć grubość, ponad tysiąc stron. Dla jednych będzie to zaletą książki, dla innych wadą. Jej obszerność bierze się z rzadko spotykanego poziomu szczegółowości. Autor dokładnie omawia każdy film. Opowiada historię jego powstawania. Nakreśla obraz życia reżysera w tym okresie. Uwzględnia relacje ze współpracownikami: scenarzystami, aktorami, kamerzystami itp. Precyzyjnie śledzi kolejne etapy kariery. Hitchcockowi, który był pedantem w swojej dziedzinie chyba spodobałaby się taka biografia. Mamy więc opis, szerokie tło, anegdotki, plotki, fakty, nieliczne hipotezy. McGilligan wykonał kawał ciężkiej, pożytecznej pracy. Przejrzał, przeczytał setki stron gazet, czasopism, opracowań, książek (przypisy i źródła). "To co widzicie na planie, jest bez znaczenia. Ważne, co widać na ekranie."
Mnie ten poziom szczegółowości trochę męczy. Ta biografia jest przykładem dzieła stworzonego bardziej dla koneserów i badaczy niż zwykłych odbiorców. Tysiące drobiazgów ma swój smak, ale raczej dla tych dobrze zorientowanych w życiu i działalności bohatera. Dla nich setki nazwisk, cytatów, dat, rozmaitych faktów i plotek mogą być naturalnym środowiskiem. Przeciętnym czytelnikom jednak nie tylko nie mówią one zbyt wiele, ale i zamazują obraz całości. "Strach, realizm wymieszany z fantazją, moc rozumowania i dyscyplina uporządkowanego myślenia - to kamienie milowe jego sztuki."
Po przeczytaniu tej książki skłaniam się po raz kolejny ku autobiografiom lub rozmowom-rzekom. Wolę mniej faktów na rzecz lżejszego stylu i bardziej ogólnego oglądu. Ale rozumiem tych, którym to opracowanie może sprawić radość. Przedstawia ono bowiem Hitcha w całej okazałości. Jawi się tu jako miłośnik życia, podróży, dobrego jedzenia i wina, pięknych kobiet, ciężkiej pracy. Domator, dobry mąż i ojciec. Przede wszystkim zaś jako człowiek całkowicie oddany swojej życiowej pasji - tworzeniu filmów. Nie jest to ani mroczny, ani ponury portret sięgający po psychoanalizę i okołonaukowe gdybanie. Hitchcock jest tu ukazany po prostu jako złożona, intrygująca i barwna postać z krwi i kości. Bez uciekania się do bardziej lub mniej naukowych teorii. "Powtarzał to wielokrotnie w czasie swojej kariery w wywiadach i w filmach: świat ułudy nie ma styczności ze światem realnym. Teatr i film oferują ucieczkę od rzeczywistości, a czasami, w najlepszych sztukach i obrazach - przenikliwą jej krytykę."
Osobiście wolę oglądać filmy Hitcha niż analizować mniej lub bardziej sensowne wypowiedzi innych na temat reżysera i jego twórczości. Na szczęście McGilligan unika stawiania wątpliwych hipotez i rozwijania pogmatwanych teorii. Biografia mnie jednak, wiem, wiem, że to dość subiektywne odczucie, nie olśniła. Ciekawostką wartą uwagi są zamieszczone w książce pierwsze krótkie opowiadania Hitchcocka. Bardzo przydatna jest też umieszczona na końcu książki chronologiczna filmografia. W sumie: wyczerpujący portret mistrza, a zarazem spory kawałek historii światowego kina. "Z pozoru jego filmy są proste i jasne - ocierają się wręcz o banał - jednak kontrast i kontrapunkt oraz ukryte głębie szczegółu i wyrafinowania podważają to wrażenie."