Nieuchwytni, lecz pasjonujący panowie wszelkich wód, przedstawiają się
Od zawsze ci nieuchwytni mężczyźni, przybywający tak naprawdę znikąd, pasjonowali nas. Ich postępki rodziły legendy, a romantyczne opowieści karmiły się ich, często wyolbrzymionymi w swej barokowości, osobowościami. Ale co wiedzieliśmy o nich na pewno? Ile z historii tych „rekinów mórz” pozostawiło po sobie trwałe odbicia? Co było prawdą, a co mitem? W dzieciństwie są dla nas złym kapitanem Hakiem z Piotrusia Pana, czy bardzo wesołą bandą z Wyspy skarbów Stevensona. Gdy dorastamy, ich brawura, umiłowanie wolności i energia, znika. To dlatego książka Davida Cordingly’ego jest tak ważna, by przypomnieć nam o romantycznej wolności. O brawurze, ale też odwadze, jednak przede wszystkim, by pozwolić nam odnaleźć prawdę o nich. O nieuchwytnych duchach spod znaku czaszki i piszczeli. Mężczyzn z opaską na oku i drewnianą nogą, papugą na ramieniu i tatuażami zapełniającymi przedramiona. A może jednak kimś innym?
Cordingly nie tylko bada obraz piratów, który my nosimy w sobie, ale też szuka faktów historycznych. Jednak szpera nie tylko w tych oczywistych miejscach, ale też w balladach, czy często pomijanych, zwykłych opowieściach. Udowadnia nam, że piraci, to nie były wodne wersje swojskiego Janosika czy też Robin Hooda. Brutalnie odbiera nam ich romantyczność, wtłaczając nas w świat gwałtu i brutalnej siły. Zadziwia odkryciem tego, iż piractwo jako takie istniało od dawna. Zarazem opowiada o śmierci, jak i życiu ludzi morza, o ich wyposażeniu, ich „gadżetach” czy machinach... Jednak pośród tej całej historyczności, pośród faktów dotyczących napaści, galonów, złota, zdobyczy czy ofiar, wciąż pozostaje duch mitycznego pirata. Pirata obrońcy, mężczyzny z romantycznej opowieści, który nigdy nie skrzywdziłby kobiety... Jednak co z paniami? Cordingly nie zapomina o nich. Czy i one były tak... romantyczne? Jego zdaniem, na pewno istniały. A to wiele.
Skarby piratów, ukryte na porozrzucanych wyspach, wciąż nas kuszą. Czy są realne? Cóż, zawsze można sprawdzić, jeśli tylko pozwolą na to środki... Wyobrażacie sobie te skrzynie? Pełne dukatów, złota, zrabowanych klejnotów, lecz przede wszystkim pełne historii, często zbyt krwawych. Może nie warto? Na pewno warto przeczytać tę książkę, nie tylko wtedy, gdy interesuje nas marynistyka czy też sami piraci. Trzeba poznać historie, które wydarzyły się naprawdę, a są tak trudne do uwierzenia.