Trwa ładowanie...
recenzja
09-03-2015 11:39

Nieprawdziwe męstwo

Nieprawdziwe męstwoŹródło: Inne
d2dz23w
d2dz23w

Jeszcze niedawno uśmiechaliśmy się, słysząc anegdoty o dzieciach przekonanych, że mleko produkuje się w fabryce, a jajka po prostu pojawiają się na kuchennym blacie. Pora przestać się śmiać. Te dzieci dorosły i zaczęły pisać książki.

Powieść „Bez litości” (2014) mogłaby się kojarzyć z filmem „Prawdziwe męstwo” braci Coen (2010) w wersji hard: nie tyko zabity ojciec, ale i czwórka rodzeństwa; w roli mściciela nie czternastoletnia dziewczyna, ale dwunastoletni chłopiec; dużo więcej śniegu i… (tu już inaczej, niż u braci Coen) kompletny brak pomysłu na ciąg dalszy i na jakieś satysfakcjonujące zakończenie. Jeśli „Bez litości” to nie thriller i nie western (north-eastern?), moglibyśmy przynajmniej spodziewać się malowniczego opisu obyczajów zapomnianego przez Boga miasteczka nad jeziorem Erie u progu XX wieku. Nie zamierzam pastwić się nad postaciami i rozwiązaniami fabularnymi – mnie nie przekonują, ale może znajdą czytelników, którzy je docenią. Powód, dla którego ta książka dotkliwie działała mi na nerwy, leży zupełnie gdzie indziej. Świat w którym żyją i działają bohaterowie nie jest światem prawdziwym, a kompletnie niewiarygodną, niedbale skleconą dekoracją, która
rozłazi się we wszystkich szwach.

Zaczęłam od mleka i jajek. Śnieg po pas, podupadłe dworzyszcze na bezdrożach, w nim dwójka staruszków okutanych w dziurawe szmaty, okradzionych przed kilkoma dniami przez bandytów z butów i odzieży (damskiej też?), ale nie z żywności i bibelotów. Ani śladu służby, żadnych zwierząt w obejściu, do miasta dwa dni marszu, na stole jajek i mleka do woli.

Śnieg zresztą, w tej książce, najwyraźniej nie jest zimny ani mokry, można sobie po nim wędrować wiele dni, nocując pod niesionym wraz z całym ekwipunkiem brezentem i popijając niezamarzniętą wodę ze słoika. Te słoiki to zresztą cisi bohaterowie opowieści – można z nimi w kopnym śniegu pełznąć po rozchwianym moście nad przepaścią, a po jego pokonaniu – odkręcić zakrętkę (!) i przekonać się, że dzielny słoik nie tylko nie pozwolił wodzie zamarznąć, ale nie uronił ani kropli. Ciężko pracująca fizycznie postać może sobie pozwolić nie tylko na codzienne steki w restauracji (do której chadza w brudnym drelichu), ale na mieszkanie w hotelowym pokoju ze sprężynowym łóżkiem i łazienką. W czasach, gdy kobiecie z farmy na wiele lat starczały trzy sukienki: letnia, zimowa i do kościoła, bohaterka brudne ubrania po prostu wyrzuca, bo brzydko pachną. Może zresztą rozpieścił ją mąż, prawdziwy człowiek-orkiestra, który nie tylko własnymi rękami zbudował dom wraz z meblami, toaletką i domkiem dla lalek, ale też jednoosobowo
uprawiał ziemię, doglądał licznych zwierząt, prał, gotował i zmieniał pieluchy oraz uczył pięcioro dzieci, gdy żona znikała na długie miesiące (nie da się tego wytłumaczyć pomocą starszych latorośli, różnica wieku była zbyt mała: kiedy najmłodsze było niemowlęciem, starsze miały pięć, siedem, osiem i dziewięć lat).

d2dz23w

Z braku bardziej emocjonujących doznań można, czytając, zastanawiać się na przykład, jakież to lalki mieszkały w domku, należącym do córek farmera (czyżby kosztujące majątek, wiktoriańskie damy z porcelany? szmacianki domowej roboty nie potrafiłyby z niego należycie korzystać), do czego podłączony był w czasach przed-hydroforowych kran przelewającej się wanny w oddalonym od miasta dworze van Tesselów, dlaczego, w epoce prawie darmowej służby domowej, księgowy Horace trzyma kołyskę z wnuczką w biurowym pokoju, a jawnego geja wszyscy traktują z pobłażaniem, choć jeszcze pięćdziesiąt lat później homoseksualizm był, szczególnie w małej społeczności, nie tylko grzechem ciężkim i obrzydliwym, ale przestępstwem karanym więzieniem.

Miłośnicy dziewiętnastowiecznego obyczaju mogą znaleźć w tej powieści szczególnego rodzaju przyjemność, czuję się jednak w obowiązku przestrzec przed lekturą lekarzy: opisy hipotermii, pielęgnowania ran postrzałowych i innych, prób karmienia piersią dziecka przez kobietę, która nigdy nie była w ciąży, definiowanie granic wysiłku fizycznego dla rekonwalescentów - mogą narazić meble i zastawę stołową medyków na nieodwracalne szkody.

James Scott dla swoich czytelników jest bez litości. Moim zdaniem – bez przebaczenia.

d2dz23w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2dz23w