Siedział nieruchomo, skupiony, głuchy na dobiegające z zewnątrz radosne jak zwykle odgłosy życia. W dziwaczny, jakże ludzki sposób lubił te chwile i nienawidził ich zarazem. Pajęczyny losu jak babie lato unoszące się w czasoprzestrzeni, wirujące jak galaktyki spiralne. Lekkie i zwiewne, z byle podmuchem odpływające w zapomnienie. Wystarczyło tylko sięgnąć palcami, złapać nitkę, która drgając niespokojnie wysyłała nieprzerwanie kolejne napęczniałe energią impulsy. Lubił te chwile. Wybieranie. Ten moment przed, kiedy jeszcze nie wiedział niczego na pewno. Kiedy coś mogło, a nie musiało się zdarzyć, potencjalność w każdej chwili mogącą zmienić się w rzeczywistość. Możliwości, które ukazywały się przed oczyma jego wyobraźni przepływając spienionymi falami natarczywych choć rozmytych obrazów. Szkoda tylko, myślał, że ciągle jeszcze nie wyjaśnione błędy firmware'u wersji Ph. K. Dick 2013.54beta powodowały, że mógł sięgnąć tylko do tych bardziej ponurych wersji otaczającej rzeczywistości. Cóż, najlepsi
mikrorealizatorzy najlepszej, bo jedynej pozostałej na rynku firmy MyCrossOff (Firma-Której-Nazwa-Jest-Zastrzeżona) na pewno znajdą w końcu źródło tej irytującej wady. A może, jak zdarzało mu się pomyśleć czasami pod wpływem zupełnie przypadkowych spięć w jego neuronach, to wcale nie jest wada tylko świadomy zamysł Evilla Bramskiego (Sam-Wiesz-Kto), tego wiecznie młodego, zawsze inteligentnie uśmiechniętego szefa MyCrossOff'u?! (To tak a propos tajemniczych źródeł pesymizmu Ph.K.D.)
Wizje Dicka niepokoją i zaskakują. To są ciągle te same natarczywe, dręczące pisarza pytania, zadawane na wiele różnych sposobów. Co to znaczy być człowiekiem? Co przyniesie dalszy rozwój techniki, automatyzacja, robotyzacja? Czy technika będzie nam służyć czy wzbogacona „sztuczną inteligencją” wybierze własną, niekoniecznie korzystną dla nas drogę? Jak będzie wyglądał świat przyszłości? Czy można podróżować w czasie? Lęki związane z wojną, totalitaryzmami, manipulacją społeczeństwem. Lęk przed ciągle rosnącymi możliwościami i siłą Państwa. Przed coraz bardziej wyrafinowanymi metodami manipulacji ogólnoświatowych korporacji, które bez pardonu walczą nie tyle o klienta co o zyski. Lęk jednostki coraz bardziej bezbronnej wobec otaczającego świata. Zwykłego, przeciętnego obywatela, który mając coraz więcej spisanych, pięknie brzmiących praw, jest coraz mniej wolny. Bo taki jest bohater opowiadań Dicka.
Sporo tych niepokojów nie jest tylko ciekawymi pomysłami zdolnego pisarza. Pisane w większości w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych minionego już wieku opowiadania ciągle zachowują swoją świeżość. A niektóre stają się bardziej aktualne teraz niż wtedy gdy powstawały. Napisane prostym, przejrzystym, zrozumiałym językiem, robią silne wrażenie. To kwestia sprawności pisarskiej, tematyki, fabuły, suspensu.
Ten zbiór dwunastu reprezentatywnych opowiadań pisarza warto przeczytać. Żadne z nich nie jest słabe. Nie zawiodą tego kto zna i ceni twórczość Dicka, choć jak to bywa ze zbiorami, część opowiadań występowała już w innych antologiach. Mogą zachęcić do zanurzenia się w jego twórczości tych co jeszcze nie mieli okazji się z nią zapoznać. A pesymizm, który jest nieodłączną cząstką pisarstwa Dicka?! No cóż, jest on przecież jakąś częścią naszego życia. Jeśli nad nim panujemy, wiemy jakie jest jego źródło i choć trochę potrafimy go oswoić, to nie jest jeszcze tak źle. Mamy bowiem w sobie także cząstkę optymizmu.