Powód, dla którego sięgnęłam po tę książkę, można streścić jednym zdaniem: jeżeli * Pasja życia* i * Moulin Rouge, to czemu nie *Claude i Camille? Innymi słowy, wszystko, co dotyczy życia i twórczości impresjonistów i postimpresjonistów, jest mile widziane. Zupełnie inaczej patrzy się na doskonale znany obraz (ściślej rzecz biorąc, na jego reprodukcję), poznawszy szczegóły jego powstawania. A tak się akurat składało, że choć Monet należy do moich ulubionych malarzy, nie miałam okazji dowiedzieć się o nim wiele więcej, niż napisano w poświęconym impresjonistom rozdziale „Sztuki świata”.
Biograficzna opowieść pióra Stephanie Cowell w pełni zaspokoiła mój apetyt na tę wiedzę; choć autorka ostrzega, że „niektóre wydarzenia zostały lekko zmienione lub zbeletryzowane w celu zwiększenia dramatyzmu lub zapewnienia ciągłości akcji”, skutki tej ingerencji nie wydają się w żaden sposób sztuczne czy przesadne. Czytelnik powinien zresztą zdawać sobie sprawę, że pisarz odtwarzający koleje losu postaci, od śmierci której minęło więcej niż pół wieku, musi opierać się głównie albo i wyłącznie na źródłach z trzeciej ręki – a te umożliwiają rekonstrukcję myśli i dialogów w jeszcze mniejszym stopniu, niż np. ustne relacje współczesnych. Przyjąwszy to założenie, można spokojnie zagłębić się w śledzenie drogi twórczej i osobistych perypetii artysty, zaczynając od momentu, gdy dobiegający siedemdziesiątki Monet czyta list od siostry swej nieżyjącej od dawna żony.
A potem czas się cofa… Siedemnastoletni syn sklepikarza z Hawru marzy o zarabianiu na życie malowaniem karykatur, nie dbając o szkołę ani o przyuczanie się do ojcowskiego fachu. Zawarłszy znajomość z miejscowym pejzażystą, uświadamia sobie, że można sięgnąć wyżej. Mija kilka lat, nim przezwyciężywszy opór rodziny dociera do upragnionego Paryża, pomiędzy takich samych jak on zapaleńców, którzy z mniejszą lub większą dezaprobatą krewnych postanowili poświęcić się sztuce. Jeszcze długo pisane mu będzie klepać biedę – także i wtedy, gdy spotka piękną dziewczynę, która zawładnie jego uczuciami i zmysłami, stanie się jego pierwszą prawdziwą modelką, pierwszą prawdziwą miłością, a w końcu matką jego dzieci… Camille zaryzykuje dla niego wszystko – zerwie zaręczyny z podsuwanym przez rodzinę narzeczonym, sporo starszym i nudnawym, ale z własnej sfery, będzie znosić biedę, niewygody, upokorzenia, wybuchy frustracji Claude’a i długie okresy samotności, gdy ten będzie wyjeżdżał w poszukiwaniu natchnienia; doczeka
chwili, gdy nazwisko męża będzie na ustach całego Paryża (jakże groteskowo brzmi dziś opinia szanowanego wówczas krytyka Emile’a Cardona, że „ekscesy malarzy tej szkoły wzbudzają tylko wstręt i odrazę”!) i gdy wreszcie będzie go stać na wynajęcie skromnego domku na wsi… ale świadkiem jego sławy stanie się już kto inny…
Autorka świetnie poradziła sobie z wykreowaniem klimatu dziewiętnastowiecznego Paryża, z oddaniem całej gamy doznań bohaterów i z nadaniem spójności opowiadanej historii, rekonstruowanej na podstawie nielicznych zachowanych źródeł.Słowa uznania należą się też tłumaczce za płynny, wyrazisty przekład (w całym tekście wyłapałam tylko jedno niezbyt zręczne sformułowanie: „czuł się pełen gorącego chorobowego płynu” [s.37]) i wydawcy za przepiękną okładkę, dzięki której aura obrazów Moneta roztacza swój urok wokół czytelnika, zanim ten przystąpi do lektury.
Oby więcej takich biografii – dzięki nim twórca staje się żywą postacią, a nie tylko nazwiskiem w encyklopedii!