Niełatwe dorastanie w kraju, który miał być rajem
Doprawdy nie rozumiem, czy jedynym sposobem na sprzedanie w dzisiejszych czasach książki jest obwieszczenie światu, że jest to jakaś mniej lub bardziej wierna kopia Bridget Jones? Chyba tak, skoro na tej umieszczono reklamę, że jest to Bridget Jones arabskich przedmieść Paryża. Litości! Główna bohaterka tej powieści nie ma zbyt wiele wspólnego z przygłupiutką i mającą bezustanne problemy z wagą i facetami trzydziestoparoletnią Angielką, do której zresztą żywię cień sympatii. Bohaterką tej historii jest bowiem nastoletnia Doria, która żyje na paryskich przedmieściach ze swoją matką-analfabetką. Jej ojciec wrócił do rodzinnego Maroka, by ożenić się z inną kobietą i zostawił je bez środków do życia. Tak zaczyna się samotna egzystencja tych dwóch, zdawałoby się pozbawionych jakichkolwiek perspektyw na przyszłość, kobiet. Mogą liczyć tylko na siebie i sporadycznie, na pomoc opieki społecznej.
Książka jest lekturą bardzo na czasie, albowiem wielu z nas zapewne pamięta jeszcze niedawne zamieszki we Francji, spowodowane w głównej mierze przez politykę imigracyjną francuskiego rządu, która doprowadziła do wykluczenia społecznego imigrantów, a także przez dyskryminację, brak perspektyw, biedę i brutalne zachowania policji. I choć pochodzi ona z wcześniejszego niż zamieszki okresu, może być próbą wyjaśnienia, dlaczego do takich rozruchów w ogóle dochodzi, choć na pewno ich nie usprawiedliwia. Autorka wie, o czym mówi, a raczej pisze, bo sama jest córką algierskich imigrantów i dorastała na przedmieściach Paryża. Mimo że książka nie jest łatwa, autorka potrafi z ironią, niekiedy wręcz z humorem opisywać życie nastolatki, jej przechodzenie z okresu buntu do świadomego życia młodej kobiety, która ma nadzieję, że znajdzie swoje miejsce w świecie, która mimo trudnego dorastania wierzy, że czeka ją lepsza przyszłość, że jej los leży także w jej rękach, że nie musi poddawać się biedzie i godzić na
warunki, w których przyszło jej żyć. Choć autorka dotyka takich kwestii jak pierwsze uczucia, bieda, pochodzenie, różnice rasowe, polityka, nie popada w oskarżycielski, ani moralizatorski ton. Nastoletnia Doria przez pryzmat swoich czasem nieporadnych uczuć pokazuje swój świat i to zmusza czytelnika do przemyśleń, do porównań ze swoim życiem. Jakkolwiek banalnie by to zabrzmiało, zapewniam, że książka taka nie jest. Jest naturalna, prosta, piękna. To niezły kawałek obyczajowej literatury, najkrócej ujmując.