Mimo iż akcja powieści w znacznej mierze toczy się we Włoszech, daleko jej do modnych ostatnio włoskich opowieści – pełnych winnic, romantycznych przygód i upalnego lata pod błękitnym niebem Toskanii. Jest za to włoska codzienność – bariera językowa, która z każdym dniem wydaje się powiększać, panosząca się wiedźmowata mamma, której uszczypliwościom nie ma końca i mąż-pantoflarz bojący się owej mammie sprzeciwić w czymkolwiek, a także nużąca praca w chylącym się ku upadkowi barze. Dodatkowo tuż za rogiem mieszka prześliczna była narzeczona męża, a próby spłodzenia choć jednego dziecka spełzają wciąż na niczym. Tak w ogólnym zarysie wygląda życie Elizabeth, która miała wielkie plany odnośnie przeprowadzki do Włoch. Tymczasem plany spełzły na niczym, a życie trzeba było sobie ułożyć na nowo, co w obcym kraju wydaje się być nie lada wyzwaniem.
Adele Parks odmalowała z wielkim realizmem i dbałością o szczegóły życie zawieszone pomiędzy dwoma całkowicie różnymi światami i dwiema kulturami, sportretowała barwne charaktery, wytknęła wszechobecne myślenie stereotypami, wreszcie pokazała, że warto walczyć o to, co jest dla nas ważne. Jej powieść jest przesiąknięta niezwykle trafnymi obserwacjami na najważniejsze życiowe tematy – priorytetów, siły charakterów, mocy uczucia, lojalności i wierności, czy pragnienia posiadania dziecka. Gdy doda się do tego przystępną formę, nieźle przedstawione tło obyczajowe, inteligentny humor i damsko-męskie perypetie w liczbie hurtowej, rozrywka jest murowana, tak samo zresztą jak w przypadku poprzednich powieści pani Parks. Niezobowiązująca, ale też daleka od banałów prezentowanych w harlequinach literatura, której nic zarzucić nie można.