Jak głosi zaczerpnięta z Biblii mądrość: „Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”. W autorskim cyklu komiksowym „Wieże Bois-Maury” Hermann Huppen często się na owej sentencji opiera. Ale interpretuje ją zgodnie z własnymi założeniami fabularnymi. Bo wszak najdosłowniej i najintensywniej mieczem wojuje sam główny bohater – rycerz Aymar, który w poszukiwaniu możliwości odzyskania rodowych ziem ruszył na tułaczkę po Europie, by w końcu (w dziewiątym tomie noszącym tytuł „Khaled”) zawędrować do Ziemi Świętej. Jako że jest jednak człowiekiem prawym i czystego serca, tudzież posiada inne rycerskie przymioty ducha, a miecza dobywa w słusznej sprawie, fortuna mu sprzyja. Cudze ostrze nie przecina nici jego żywota, co pozwala mu szczęśliwie dożyć do finałowego odcinka cyklu.
Innego rodzaju mieczem wojuje negatywny bohater tego albumu, niejaki Fayrnal. Jego broń to podstęp, intryga, kłamstwo, wiarołomstwo, zdrada. Choć jest Europejczykiem i nominalnie wyznaje religię chrześcijańską, nie waha się sprzymierzyć z muzułmanami przeciwko swoim braciom w wierze. Mało tego, bez mrugnięcia okiem jest gotów porzucić dotychczasowych sojuszników, jeśli tylko dostrzeże, że większą korzyść może mu przynieść wbicie im noża w plecy. Zresztą tej metody używa nawet wobec ludzi najbardziej mu oddanych. Jedynym przyjacielem Fayrnala jest on sam, a jedynym jego celem – osiąganie własnych korzyści za wszelką cenę, bez względu na krzywdę innych, czyli dosłownie po trupach.
Ziemia Święta czasów pierwszej krucjaty to miejsce nader niespokojne. Co prawda krzyżowcy zajęli znaczne jej tereny, ale do pełnego podporządkowania krainy jest im daleko. Europejscy rycerze wciąż muszą walczyć z muzułmańskimi wojownikami różnych nacji, co nie przeszkadzało im w ścieraniu się również między sobą – o ziemie, wpływy i bogactwa. W skomplikowanej mozaice etnicznej, religijnej i kulturowej, która wytworzyła się w ówczesnej Palestynie, czasem nie sposób określić, kto stanie się wrogiem, a kto przyjacielem.
W Nazarecie Aymar jest świadkiem jatki na ulicach miasta, sprowokowanej przez muzułmańskich zamachowców, którzy zaatakowali chrześcijańską procesję. Podczas zamieszek bohater spotyka poznanego wcześniej Reinhardta von Kirsteina, który zachęca go, by wraz z nim dołączył do rycerza Gillesa zmierzającego z posiłkami i zapasami do zamku Bernarda de Mance. Twierdza jest oblegana przez Arabów pod wodzą Yazida al-Sahala, a jej wycieńczonej załodze brakuje już żywności i broni. Za namową wielmoży Fauziego dwulicowy Fayrnal w porozumieniu z Yazidem planuje rozbić karawanę ze wsparciem, za co spodziewa się od arabskiego dowódcy sowitej zapłaty. Jednocześnie Fayrnal prowadzi diaboliczną grę z dwoma faworytami ze swojego orszaku: Baszirem i Khaledem.
Przeplatające się wątki fabuły tworzą skomplikowaną dramaturgię, nasyconą emocjami w jeszcze większym stopniu niż w poprzednich tomach cyklu. Trup ściele się gęsto, a sytuacja na planszach zmienia się jak w kalejdoskopie. Wciągająca, przygodowa akcja w historycznych i egzotycznych dekoracjach jest wartością samą w sobie. Ale dla Hermanna stanowi ona również narzędzie, za pomocą którego przekazuje czytelnikom swoje etyczne, humanistyczne przesłanie. Autor przyjmuje postawę moralisty, który poprzez postępowanie swoich bohaterów wskazuje pozytywne, szlachetne wartości, którymi człowiek powinien kierować się w życiu. Wyznawcy tych wartości zostają nagrodzeni, natomiast ci, którzy hołdują antywartościom – pognębieni i poniżeni.
Ale Hermann nie poprzestaje na takim prostym, czarno-białym obrazie świata. Charaktery wykreowanych przez niego postaci są złożone i zniuansowane. Bohaterowie stają przed trudnymi decyzjami, muszą wybierać mniejsze zło, popełniają bolesne błędy. Jak jednak – za mędrcami starożytności – dowodził św. Augustyn: „Błądzić jest rzeczą ludzką, lecz trwać w błędzie – szatańską”. Dlatego też nawet ci, którzy postępowali źle, ale odmienili swoje serca, mogą liczyć na to, że spłyną na nich profity – nie tylko duchowej natury. Szczególnie dotyczy to ludzi, którzy jak Aymar wyznają wartości dziś nazywane rycerskimi.