"Porażająca". Szokujące dowody przeciwko papieżowi w książce Marcina Gutowskiego
Marcin Gutowski z TVN24 opublikował dochodzenie na temat zaniechań Jana Pawła II i Watykanu w sprawach przestępstw seksualnych hierarchów Kościoła. Jego książka "Bielmo" jest porażająca. Towarzyszyły jej kolejne reportaże telewizyjne.
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
"Nie wiadomo o choćby jednym przypadku spotkania Jana Pawła II z ofiarą wykorzystania seksualnego w Kościele z inicjatywy papieża, który dla wielu wiernych stał się posągiem z ckliwym, kremówkowym obrazkiem w tle" – pisze w swojej nowej książce "Bielmo" Marcin Gutowski, reporter TVN24.
W książce oraz w cyklu reportaży dla TVN24, dziennikarz stara się udowodnić, że te papieskie kremówki mają dosyć gorzki smak.
"Jak to możliwie, że papież mógł nie słyszeć wołania o pomoc?" - pyta Gutowski. Jest to dla autora ważne nie tylko dlatego, że jest dziennikarzem. Jak przyznaje we wstępie, wychował się na papieskich encyklikach i literaturze. Działa więc jako reporter, ale też człowiek wychowany w praktykującej, wierzącej rodzinie, gdzie zdjęcie z audiencji u papieża w 2004 r. w Castel Gandolfo stoi na centralnym miejscu w domu jego rodziców. Gutowski wspomina, jak sam był na pogrzebie w Rzymie, a później pielgrzymował tam do grobu.
Tym trudniej przyszło mu zderzyć ten obraz świętego, mędrca i człowieka przepełnionego miłością z postacią, za której pontyfikatu w Kościele działali bezkarnie Thedore McCarrick z Waszyngtonu, Maciel Dellogado z Meksyku czy abp Juliusz Paetz z Poznania i wielu innych przestępców seksualnych.
Gutowski przepytał dziesiątki świadków, był w Watykanie, Rzymie, przejechał Stany Zjednoczone, odwiedził Wiedeń, zjeździł Polskę. Zadał swoim rozmówcom, w tym Stanisławowi Dziwiszowi, i wielu watykańskim hierarchom, kluczowe pytania: jakie informacje, w jaki sposób i do kogo trafiały w Watykanie za czasów Jana Pawła II? Jakie mechanizmy sprawiały, że sprawy nadużyć seksualnych nie były podejmowane? Czy to możliwe, że te doniesienia nie docierały do papieża?
Inna sprawa, że większość watykańskich hierarchów nie odpowiedziała Gutowskiemu, zasłaniając się brakiem czasu, niepamięcią bądź słabym stanem zdrowia.
Doyle: "Papież wiedział"
Mimo to Gutowski ustala, że informacje o nadużyciach seksualnych księży, biskupów i kardynałów docierały do Watykanu. Raporty, listy i oskarżenia - a były ich setki, jeśli nie tysiące - trafiały do odpowiednich organów, w tym Kongregacji Nauki Wiary. Wiele było adresowanych do samego papieża, wysyłanych pocztą dyplomatyczną albo wręcz przemycanych do Watykanu, wręczanych w czasie audiencji czy kolacji. Ludzie próbowali dotrzeć do papieża także w czasie jego międzynarodowych pielgrzymek.
Weźmy sprawy nadużyć seksualnych amerykańskich księży w Bostonie, Chicago czy Buffalo. Thomas Doyle, prawnik kanoniczny w ambasadzie Watykanu w Waszyngtonie, przygotował dla Stolicy Apostolskiej raport w tej sprawie w latach 90. Zawarł w nim 42 strony opisów tego, czego dopuścili się amerykańscy księża. Seks oralny i analny mnożony przez liczbę ofiar, fotografie z chłopcami uprawiającymi seks, biskupi i ich metody ukrywania tych spraw przez kilkanaście lat.
Czy Watykan się nim zajął? Nie. Thomas Doyle: - Cała akcja okazała się bezwartościowa, ale przynajmniej miałem świadomość, że papież wiedział.
Efekt był taki, że to Doyle stracił swoje stanowisko.
Podobnie było w sprawie Marciala Maciela Degollado, meksykańskiego założyciela Legionów Chrystusa, który żył pod fikcyjnymi tożsamościami, spłodził kilkoro dzieci, wykorzystał seksualnie kilkudziesięciu młodych członków zgromadzenia.
Sprawa przeciw niemu została zarejestrowana w watykańskim trybunale i na długie lata zapadła cisza. Trafiła do archiwum. Dopiero gdy papieżem został Benedykt XVI, czyli Joseph Ratzinger, już po śmierci Wojtyły, Degollado stracił stanowisko i dostał nakaz życia w pokucie i modlitwie.
Tymczasem, jak przypomina Gutowski, przy okazji obchodów 60-lecia kapłaństwa Marciala Degollado Jan Paweł II wystosował oficjalne podziękowania "za dar takiego kapłana", posyłając ojcu Macielowi specjalne błogosławieństwo.
Podobnie "załatwiana" była sprawa poznańskiego arcybiskupa Juliusza Paetza, który przez lata molestował kleryków i młodych księży, co przyniosło mu… awans z Łomży do Poznania. Ta sprawa też ciągnęła się latami. Finał znalazła w 2002 r., jeszcze za życia Wojtyły. Czy papież wiedział o niej wcześniej?
Prawnik i publicysta Artur Nowak w książce Gutowskiego: - Nie róbmy z papieża kogoś, kto był aż tak nieogarnięty, że nie wiedział, co się w Polsce dzieje w jednej z najważniejszych archidiecezji.
Przy okazji Gutowski podaje w książce listę hierarchów, którzy stracili po latach stanowiska za tuszowanie pedofilii w polskim Kościele. Znalazło się na niej dziewięć nazwisk, w tym kardynał Henryk Gulbinowicz, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, biskup Edward Janiak i biskup Jan Tyrawa.
"Błędy papieża są zdumiewające"
Czy papież był odpowiedzialny za tuszowanie tych spraw? Gutowski, jako reporter, sam nie oskarża. Daje mówić innym.
Thomasa Doyle: - Masz Wojtyłę, papieża, najmądrzejszego człowieka na świecie, który chroni jednego z najgorszych drapieżców, seksualnych psychopatów, jakiego kiedykolwiek widzieliśmy (Maciela Degollado - red.). Szkody, które powstały w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, są nie do oszacowania.
Jason Berry dziennikarz, zajmujący się od 40 lat w USA nadużyciami Kościoła: - Błędy, które popełnił Jan Paweł II, są zdumiewające. Nie miał ochoty mierzyć się z rzeczywistością, która go otaczała. I to, co można usłyszeć: że rzekomo nie wiedział, że nie był informowany, jak twierdzi kardynał Dziwisz, to jest nonsens. Jest oczywiste, że wiedział: poprzez nuncjatury, kanałami dyplomatycznymi. Miał mnóstwo takich informacji.
Tom Roberts, były redaktor naczelny katolickiego pisma "National Catholic Reporter": - Myślę, że Jan Paweł II był informowany o takich sprawach, otrzymywał wiadomości również z USA. Kościół zatrudnia prawników, zamiast podejść do ofiar ze współczuciem. Nie słyszałem, żeby biskupi usiedli z ofiarami i zapytali o to, co się stało. Wydają mnóstwo pieniędzy, chcąc kupić sobie ich milczenie. A przywódca stada, na samej górze, odwraca, się plecami do skrzywdzonych dzieci, by chronić tradycję, reputację swoich ludzi, władzę i przywileje.
Obrońcy: to doradcy filtrowali papieżowi informacje
Gutowskie nie skupia się jedynie na oskarżeniach. Rozmawia z osobami, które próbują Jana Pawła II bronić. To osoby, które papieża znały, kochały, przyjaźniły się z nim, czytały jego encykliki i poezje, wsłuchiwały się w jego kazania i były mu wdzięczne za walkę z systemem komunistycznym. Dla nich jest święty.
Jakie są ich argumenty?
Kiedy toczyła się większość z tych spraw, papież był już w bardzo podeszłym wieku, był niedołężny, a sprawy te załatwiano poza nim.
Papież był pielgrzymem skupionym na głoszeniu Słowa Bożego na świecie, a poza tym pisał encykliki i kazania; mniej zajmowała go administracja i zarządzanie Watykanem.
Papież nie miał wiedzy na wiele tematów, bo informacje zatrzymywali m.in. jego osobisty sekretarz Stanisław Dziwisz czy kardynał Angelo Sodano. Oni byli filtrami, przez które nie przechodziły złe informacje. Jeśli chodzi o Polskę, to takim filtrem mógł być także abp Józef Kowalczyk, najpierw szef Sekcji Polskiej w Watykanie, a później nuncjusz apostolski w Warszawie.
Papież dostawał dwie sprzeczne, wykluczające się narracje: jedną od Ratzingera, z oskarżeniami, a drugą od Sodano, z obroną danych hierarchów. Jedna strona sporu wygrywała.
Papież dobierał sobie bardzo złych doradców. Sprawami nadużyć seksualnych w Kościele zajmowali się tak naprawdę urzędnicy watykańscy, to oni mieli powoływać komisje, wszczynać śledztwa i badać zarzuty i to oni źle te sprawy rozwiązywali, a odpowiedzialność spadała później na papieża.
Papieżowi nie mieściło się w głowie, że ktoś w Kościele może dopuszczać się aż takich potworności. Zwłaszcza na dzieciach.
Papież musiał chronić instytucję Kościoła; miał zaufanie do ludzi Kościoła z racji ich święceń, miał poczucie lojalności wobec duchowieństwa (tak twierdzi prof. Karol Tarnowski, filozof z Krakowa).
Wiele spraw było zamiatanych pod dywan na miejscu, w USA, Francji, Austrii czy Polsce i nie docierały do Watykanu.
Papież miał inne priorytety. Gutowski cytuje Thomasa Doyle'a: "Papież miał listę jeśli chodzi o kryteria, które powinni spełniać kandydaci na biskupów. Na liście był stosunek do aborcji, kontroli urodzeń, obowiązkowego celibatu i zakazu kapłaństwa kobiet. Inne aspekty schodziły na drugi plan".
"Niczego nie podpisuj"
Książka Gutowskiego jest oskarżeniem hierarchicznej instytucji Kościoła. Działa w nim mechanizm systemowego ukrywania nadużyć, polityka ciszy i kłamstw, zamiatania zbrodni pod dywan, zamykania teczek w archiwach na lata.
Amerykański jezuita Thomas Reese cytuje "przykazania watykańskiego urzędnika": Pierwsze: nie myśl. Drugie: jeśli już myślisz, to nie mów. Trzecie: jeśli już mówisz, to nie pisz. Czwarte: jeśli już piszesz, nie podpisuj. Piąte: jak podpisujesz, nie dziw się konsekwencjom.
Gutowski przytacza w swojej książce wiele faktów, opinii, rozmów, relacji świadków, dokumentów i raportów. Koniec końców - znając je - każdy czytelnik musi rozstrzygnąć ewentualną winę świętego Jana Pawła II we własnym sumieniu.
Czy sprawa tego, ile Jan Paweł II wiedział, zostanie kiedyś definitywnie rozstrzygnięta? Anna Karoń-Ostrowska, filozofka, uczennica ks. Tischnera, znajoma Karola Wojtyły, mówi w książce: - W tej chwili żyjemy w strasznym bagnie. To milczenie najbliższych współpracowników jest czymś najgorszym, co może zaszkodzić papieżowi, co uderza w jego postać, w jego świętość. Trzeba odpowiedzieć na te wszystkie trudne, tak bolesne pytania. Mijają lata, a zmowa milczenia wciąż trwa.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski