„Nie ma na świecie, może poza Kościołem katolickim rozumianym jako zhierarchizowana instytucja, a nie wspólnota ludzi wierzących, drugiej takiej struktury, która by sama szkoliła liderów na własne potrzeby i w dodatku robiła to tak dobrze, jak wojsko. Tu każdego żołnierza od pierwszego dnia szkolenia przygotowuje się do przejęcia dowodzenia – wszak na polu bitwy jego bezpośredni przełożony może w każdej chwili zginąć, a wojna trwa.”
Po tej książce mogłam się spodziewać właściwie wszystkiego – to mógł być świetny podręcznik sztuki batalistycznej, coś w stylu Sztuki wojny , pamiętnik z czasów świetności GROM-u, cokolwiek. Tymczasem dostałam doskonale napisany podręcznik o zarządzaniu oraz szereg rad, opartych na doświadczeniu generała Polko.Rad, które są tak trafne, że aż zaskakuje, iż większość menadżerów wyższego stopnia nigdy ich nie odkryła ani nie wdrożyła. Tyle że rady zawodowego żołnierza są proste, gdy się je czyta, i potwornie skomplikowane, jeśli chce się je wdrożyć w zbiurokratyzowanych korporacjach.
Zaczyna się banalnie – od opisania cech, które powinien posiadać dobry lider. Tylko już przy punkcie o „wykazywaniu kreatywności i inicjatywy” robi się niebezpiecznie – podwładni posiadający takie cechy są niemile widziani w większości firm. Dlaczego? Bo im się chce, nawet gdy nie ma czynników motywujących. Nawet sami autorzy wskazują, że liderzy owszem, deklarują, że doceniają u podwładnych kreatywność, ale na deklaracjach się kończy. Ciąg dalszy, oparty na badaniach, jest jeszcze lepszy: to właśnie ci, którzy odstają i są ponad średnią, najczęściej idą do odstrzału. Przepraszam, do zwolnienia, w przypadku redukcji.
Generał Polko także wskazuje (a może raczej punktuje) najczęstsze powody, dla których wszelkie zmiany nie zachodzą. Tym powodem jest tworzenie planów dla zarządu na papierze, planów zmian, których twórcy kompletnie nie interesują się tym, czy każdy pracownik, którego owe zmiany dotkną, aby na pewno je rozumie. Najczęściej jednak pracownik ich nie rozumie. Ale przecież powstał piękny dokument, który ma wartość, ale jedynie w oczach zarządu. Niezmiernie istotne dla skutecznego zespołu jest poznanie swoich pracowników, ich motywacji. Wówczas może się okazać, że dla pracowników pieniądze wcale nie są najważniejsze, i to nie tylko w obliczu kryzysu i fali zwolnień.
Błędne jest także myślenie, że zastąpienie starych ludzi nowymi spowoduje cud. Powinno się pracować z tymi, których się posiada aktualnie, bo ludzie nowi będą takimi samymi pracownikami, jak pracownicy „obecni”. Będą mieć jedynie jedną cechę inną niż pracownicy dotychczasowi: będą nowi.
Bez względu na wszystko podstawą sukcesu jest zawsze praca zespołowa. Jednak faktem, na który gen. Polko zwraca uwagę, jest konieczność podejmowania działań zamiast biernego czekania na rozwiązanie problemu, szczególnie w obliczu kryzysu. Lepsze jest działanie, dzięki któremu można zapobiegać kryzysowi, niż bezmyślne czekanie na niego.
Moim zdaniem RozGROMić konkurencję to absolutne „must have” dla wszystkich, którzy chcą zarządzać w sposób nowoczesny. Bo „można nie lubić swoich współpracowników czy partnerów. Można ich nawet nienawidzić. Ale nie da się ich nie mieć”. A skoro się ich posiada, to dzięki ich sile można mieć nad konkurencją przewagę.