Bohaterka tej fantastycznej, nietuzinkowej i pokrzepiającej powieści, Florence, jest przekonana o tym, że nieszczęścia chadzają trójkami. Przeczucia jej nie mylą, kobieta nie wie jednak, że nie nawiedzi jej wyłącznie jedna pechowa trójka, ale że na jej głowę będą walić się problemy jeden po drugim, a każdy następny będzie się wydawał większy od poprzedniego. Zaczyna się od utraty pracy, a potem jest tylko gorzej.
Okazuje się jednak, że nawet z największych tarapatów zawsze jest wyjście, i jakkolwiek banalnie może to zabrzmieć, los zamykając nam przed nosem jedne drzwi, uchyla drugie, trzeba tylko umieć dostrzec nadarzającą się okazję do odmiany własnego losu.
Wiele jest obecnie na rynku powieści o kobietach, którym życie się „sypie” i o tym, jak wychodzą na prostą. Ta jednak jest wyjątkowa. A wszystko dzięki temu, że opowiadana przez autorkę historia jest wiarygodna, dobrze opowiedziana i okraszona tak charakterystycznymi i ekscentrycznymi postaciami, że nie sposób jej pomylić z żadną inną, ani zarzucić jej jakikolwiek schematyzmu. Książka jest napisana lekko, choć czasem nie jest do śmiechu ani głównej bohaterce, ani czytelnikowi. Czasem zaś bawi do łez. Potrafi być słodka jak najlepsze ciasto, by za chwilę zaserwować sporą dawkę goryczy. Są wzloty, a jeszcze częściej upadki i bohaterowie, z którymi się można utożsamić. Jest ukojenie i optymistyczne przesłanie. Czegóż od lektury chcieć więcej? A jeśli dodatkowo każda karta powieści jest przesycona aromatem świeżo upieczonego ciasta i dopiero co zaparzonej herbaty, nie ma żadnego innego powodu, by nie dać się jej wciągnąć i jeszcze długo po lekturze pozostawać pod jej nieodpartym urokiem.