Oj, prawda.
Nigdy nie miałam w ręku „Feniksa”, a zamiast „Science Fiction” wolałam „Fantastykę”, dlatego zarówno o „Kąciku złamanych piór”, jak i „Galerii osobliwości” dowiedziałam się z tej książki. Szkoda, ach, jaka wielka szkoda, bo zapewne byłabym jednym z tych „młodych twórców”, którzy stukają nerwowo w klawiaturę, usiłując przelać swoje pomysły na papier, a potem wysyłają do takiego pana Kresa swoje opowiadanie z nadzieją, że wspominany napisze, iż świetnie, genialnie, pomysł niespotykany, język – porywający, a interpunkcja i ortografia – na nie najgorszym poziomie.
Tyle marzenia początkujących literatów, a opinie redakcyjne możemy przeczytać w Galerii. I chociaż to trochę nietypowa forma ksiązki, bo to właściwie połączenie felietonów i recenzji, które ukazały się drukiem, to jednak daje wiele do myślenia. Dlatego też całkiem przypadkiem Feliks Kres został autorem poradnika, co robić i jak, aby zostać pełnoetatowym twórcą. Na omawianych przykładach młody twórca – przyszły literat poznaje najczęściej powtarzające się wykroczenia, związane z błędami językowymi, barokowym przegadaniem, internetową stylizacją (emotikony zamiast znaków przestankowych i podziału na akapity) czy też związane z samymi pomysłami na opowiadanie.
Okazuje się, że w kraju, w którym piszących twórców jest niewielu, sporadycznie pojawia się również talent godny uwagi. Omawiane opowiadania, jeśli nawet ominąć potknięcia ortograficzno-gramatyczne, bardzo często przedstawiają poziom literacki zbliżony do szkolnego wypracowania, zbudowanego według zasady: podmiot – orzeczenie – ze dwa przymiotniki – zaimek – kropka lub przecinek. Do tego, według Kresa, twórcom brakuje pokory, bo rzadko kiedy utwór, powstający z potrzeby tworzenia, nadaje się do czytania i publikacji. Powinien trochę „odleżeć”, po czym autor musi powrócić do swego dzieła i oprócz przeczytania zafundować mu pracę nad poprawnością językową i szeroko pojętym zrozumieniem przez odbiorców – czytelników.
O ile samo pisanie ma sprawiać przyjemność, o tyle utwór literacki to coś więcej niż nagle przychodzący pomysł, ubrany w poprawnie używane wyrażenia i zwroty. To ciężka praca nad realiami, zwłaszcza historycznymi, czy też nad takim przedstawieniem pomysłu, żeby uniknąć posądzenia o powielanie schematów (jeśli Władca Ciemności, to żeby nie kojarzył się z Sauronem, a utrzymywanie się z zabijania potworów – z wiedźminem).
Niestety, jeśli ktoś nie ma tej pokory w sobie, nie musi być pisarzem, bo nie ma takiego obowiązku. Wiele przeczytanych książek i mnóstwo prób literackich też nie gwarantuje sukcesów, chociaż może zapewnić „obycie” z językiem. Wszystkich potencjalnych twórców odsyłam do Dekalogu Kresa, może jego uwagi na coś się przydadzą. Choćby to miała być chwila namysłu nad tym, czy napisany przed chwilą szkic, ołówkiem i na kolanie, jest wystarczającą formą do podzielenia się ze światem. Treść felietonów to nic szczególnie odkrywczego, ale – jak widać po załączonych przykładach – mamy do czynienia z całą rzeszą miernych opowiadaczy, którym się marzy wielka literacka sława. Polecam Galerię i wyżej wymienionych zmuszałabym do jej czytania, jako lekturę obowiązkową w ramach zajęć z języka ojczystego w szkole podstawowej.