Trwa ładowanie...
recenzja
16-09-2014 12:39

Nie dość uważnym, nie dość odważnym

Nie dość uważnym, nie dość odważnymŹródło: Inne
d48oo7r
d48oo7r

W "Widnokręgu" Wiesław Myśliwski pisał, że "miłość trzeba wytęsknić". W "Ostatnim rozdaniu" bezlitośnie obnaża, ale i z żalem opisuje człowieka XXI wieku, który co prawda za miłością tęskni, ale i przed nią ucieka. A zdaniem pisarza "musi z kimś czuć, z kimś myśleć, z kimś rozmawiać, aby wiedział, że istnieje".

Główny bohater (który do końca pozostanie bezimienny) przegląda notes. Odkąd pamięta, zapisywał w nim adresy oraz nazwiska znajomych. Nie wszystkich jednak. Nie ma w nim tych, do których by nawet po omacku trafił. Notes daje mężczyźnie złudzenie, że jego życie miało treść. Chwyta się więc tego złudzenia, z drugiej strony jednak wie, że samego siebie oszukać się nie da. Tak naprawdę nie może uwolnić się od wrażenia, że ktoś z jego życia powyrywał większość kartek. Były puste?

"To nic, że to bezładna zbieranina imion, nazwisk, adresów i telefonów, ale jedynie z nich możesz ułożyć swój los, a tylko los nadaje kształt istnieniu człowieka, tylko los go potwierdza. (...) Jest czymś w rodzaju układu z życiem, można rzec, to kontrakt zawarty z samym sobą, tylko że wymaga odwagi wobec siebie" – zauważa Myśliwski.

"Ostatnie rozdanie" to rozciągnięty na całą powieść monolog bohatera, który czuje, że coś przegrał, przerywany listami, jakie do mężczyzny wysyła przez dziesiątki lat (nie licząc na odpowiedź) Maria, jego szkolna miłość. Nigdy nie stawia w nich dat, jakby unieważniała czas, który ich od siebie oddala.

d48oo7r

Jej ukochany jest mistrzem porzucania. Dwa doświadczenia, które najmocniej naznaczyły jego egzystencję, to ucieczki: od malarskiego talentu (bo być może nie wyrósłby taki, jakiego pragnął) i od wyjątkowej kobiety ("wyszło ci szczęście na drogę, toś ominął" - skomentuje jego matka). Porzucił wymarzone ASP dla krawiectwa, potem krawiectwo dla psychologii, psychologię dla sprzedawania dewiz, dewizy dla handlu antykami... Chętnie zmienia mieszkania i kobiety. Bez żalu pakuje się i wyjeżdża. "Taka ucieczka to złudzenie, bo gdziekolwiek wyjeżdżamy, prócz bagaży zabieramy z sobą zawsze siebie. A to najcięższy bagaż" - twierdzi Myśliwski.

W życiu niedoszłego artysty dominują "pogasłe nadzieje, marzenia, zetlałe pragnienia, zaprzepaszczone uczucia, kłamstwa podszywające się pod prawdy i prawdy podszywające się pod kłamstwa". Mężczyzna winę za wszystkie swoje porażki zrzuca na innych. A przecież nie jest tak, że ktoś los wykuwa za nas. Wie o tym Maria: "Sami sobie przyznajemy prawo do szczęścia, jeśli nas na to stać. Nikt poza nami nie może nam takiego prawa ofiarować. My je dla siebie ustanawiamy”.

Wiesław Myśliwski, dwukrotny laureat Nike, jest jednym z ostatnich, którzy tak piszą. Nie wdzięczy się ani nie dostosowuje do świata, w którym liczy się krótki i prosty komunikat; wymaga od czytelnika absolutnego skupienia. Ale czemu się dziwić, skoro szuka odpowiedzi na pytania o sens naszych zaangażowań.

Czytałam w ostatnich miesiącach, że w nowej powieści Myśliwski przynudza. I mimo że spod jego ręki wyszło kolejne arcydzieło, trudno zliczyć drzemki w czasie lektury. Miałam ochotę zakrzyknąć: przecież nie każdy musi to czytać!

d48oo7r

Pamiętam też taką recenzję "Ostatniego rozdania", w której internautka wyznała: "bardzo mnie ta książka zabolała" i przyznała jej maksymalną notę. Dziś to właśnie pod tą jednozdaniową recenzją bym się podpisała.

Kiedy powieść uznaje się za wybitną? Gdy staje się uniwersalną opowieścią o ludzkim losie, gdy jest w stanie unieść pytania, które sobie zadaje albo przed którymi ucieka jej czytelnik. Myśliwski nasze, czasem - wydawałoby się - najmniej istotne, wybory wydobywa spod warstw zapomnienia i banału. Doświadczenia przez niego opisane żyją poza datą. Trudno nie zauważyć, że książki jego autorstwa bardziej niż powieściami są traktatami filozoficznymi. Albo trafniej: metafizycznymi.

Co chce nam poddać pod rozwagę pisarz, stawiając przed oczami człowieka rozmyślającego nad swoim niespełnieniem? Na wiele rzeczy jest już za poźno, "o lata za poźno, o całe życie za poźno". Bo się żyło za mało uważnie, bo się żyło nie dość odważnie.

d48oo7r

Czytając "Ostatnie rozdanie", miałam przed oczami przegranego Jepa Gamberdellę, postać ze znakomitego filmu "Wielkie piękno", oraz bohaterów "Małych stłuczek", którzy samych siebie biorą w cudzysłów.

Jakiś czas temu natknęłam się na takie wyznanie Myśliwskiego: "Żyć warto byłoby i bez tych książek, które napisałem. Nie uważam, że sztuka jest najważniejsza w życiu. Najważniejsza jest miłość. (...) Właśnie taka jest moja hierarchia. Sztukę stawiam na drugim miejscu. Jako dopełnienie sensu mojego życia. Niezależnie od tego, co się z moimi książkami stanie w przyszłości. Mam świadomość, że sztuka jest tylko próbą zmierzenia się z dramatem nieistnienia, z której to próby mało kto wychodzi zwycięsko. Mimo to warto podjąć taką próbę". Te słowa utkwiły mi w pamięci, by dziś stać się kluczem do odczytania "Ostatniego rozdania". Pisarz twierdzi w nim, że odważyć się na swój los, to znaczy zaryzykować miłość. Ustami pijanego i zrozpaczonego mężczyzny, który na chwilę pojawia się na kartach książki, mówi: "Sztuka nie jest najważniejsza... Można bez niej żyć... Tylko żeby chciało się żyć... trzeba kochać... (...) Miłość... jest... dużo... trudniejsza... od sztuki. Sztuka... żywi się... miłością...".

Dlaczego główny bohater "Ostatniego rozdania" zrezygnował z tego uczucia, mimo że po tylu latach wciąż pamięta ciepło ręki Marii? Bo tak się o nie bał, że aż uciekł. "Ogarniał mnie lęk przed miłością, chociaż jej pragnąłem. Podobnie było, gdy myślałem o jakimś obrazie, który chciałbym namalować, którym żyłem, który wypełniał moje myśli, uczucia, wyobraźnię, który śnił mi się, ktory przesłaniał mi świat, a zarazem narastał we mnie przed nim lęk, tak że w końcu odstępowałem od zamiaru bezradny, a przeżywałem to tak dotkliwie, że po każdym takim przeżyciu postanawiałem, że już nie będę malował".

d48oo7r

Myśliwski zastanawia się, czy da się czymkolwiek zapełnić życie, gdy nie stać człowieka na miłość. Ponoć na starość człowiek widzi wyraźniej niż kiedykolwiek, że nie. "To uczucie pełne ustawicznych zwątpień, niepewności, lęków, wymagające zdolności utożsamiania się z tą drugą osobą, odczuwania jej odczuwaniem, myślenia jej myślami. W miłości nie ma się własnego bólu, nie ma się własnego płaczu.I ból, i płacz są wspólne. Miłość to, być może, mądrość wspólnego przemijania, jakby razem z nami przemijał i świat. Znosząca odrębność naszego ja i świata".

Choć uczucie to niełatwe, zdaniem pisarza łatwizny na świecie już aż nadto ("czasem zastanawiam się, czy list nie wziął się z pragnienia dotknięcia kogoś, gdy było to fizycznie niemożliwe. Ale, być może, to już przebrzmiałe pragnienia, dlatego list umiera").

Sporo myśli kłębi się w głowie po lekturze "Ostatniego rozdania". Żeby się nie spóźnić. Żeby kartki w notesie nie pozostały puste. Żeby samego siebie nie eliminować z gry. "Nikt przecież nie gra, żeby przegrać. Gra zawsze toczy się o wygraną, mimo kart, jakie przyszły". Nawet najgorsza karta może się odwrócić.

d48oo7r
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48oo7r