Na co mi przyszło – trzydziestka z hakiem na karku, a muszę czytać książkę po kryjomu… kryjomu wszystko przez Ewę Olejnik, która tak pięknie zilustrowała Dziecko dla średnio zaawansowanych, że mój dwuletni synek uznał, że to bez wątpienia jego książka, więc nie będzie się nią dzielić ze swoim tatą. No, jak nie chcę z nim „zadzierać”, to co najwyżej możemy razem pooglądać obrazki (szczególnie te z misiami)…
W sumie to nawet powinienem być chyba zadowolony, bo mój synek w porównaniu z Pitulkiem (vel Prezesem) czy Kudłatą (alias Dyrektorką), to wręcz ideał. Obraz wychowywania tej dwójki dzieci wyłaniający się z Dziecka dla średnio zaawansowanych zupełnie nic nie ma wspólnego z sielskimi scenkami z życia rodzinnego. Powszechnie przecież wiadomo, że mężczyzna jest głową rodziny, żona szyją, która nią kręci, zaś tak naprawdę to rządzą dzieci. Felietonowe historyjki z książki Leszka K. Talki w dużej mierze skonstruowane są na zasadzie rozprawienia się z mitami „rozkoszy płynących z rodzicielstwa”, dlatego też w prześmiewczy sposób przedstawia on wszelkie bolączki młodych rodziców – jak choćby niemożność przeczytania całej gazety czy konieczność bezustannego uważania na „genialne” pomysły maluchów. Podejrzewam wprawdzie, że dla osób nieposiadających małych dzieci opisy zachowania Pitulka czy Kudłatej mogą być uważane za czystą fikcję bądź być nawet zupełnie niezrozumiałe, jednak większość rodziców z pewnością
zakrzyknie – „o robi zupełnie jak mój synek (moja córeczka)!”. Dzięki temu, że wszystko to nie jest opisane ze śmiertelną powagą, lecz z dużą dozą humoru, rodzice-czytelnicy mogą znaleźć chwilę wytchnienia od trudów wychowywania swoich pociech (oczywiście o ile uda im się po kryjomu dorwać się do książki). Dziecko dla średnio zaawansowanych to także znakomite antidotum dla osób, które czują się przytłoczone dobrymi radami płynącymi z poradników i czasopism dla rodziców oraz od bliższej i dalszej rodziny – przecież skoro Leszek K. Talko może publicznie chwalić się nieprzestrzeganiem modnych obecnie metod wychowawczych, to chyba i Kowalski może postępować ze swoim potomkiem po swojemu?
Dla rodziców z poczuciem humoru Dziecko dla średnio zaawansowanych to gwarantowana dobra zabawa, natomiast osoby niemające jeszcze dzieci lepiej niech przed zakupem książki rozwiążą test znajdujący się na jej końcu – jeśli wyda im się zabawny, to niech ją kupią, ale jeśli uznają go jedynie za dziwaczny, to niech najpierw pomyślą o synku lub córeczce...